Kontrola była, kotek zdrowy. Juhuuuu
I to by było na tyle z tej radości. Starczyło jej niestety tylko na miesiąc

Trzy dni temu Wspólnik zaczął zachowywać się podejrzanie, zupełnie jak nie on. Niby apetyt miał i czekał na jedzonko podczas nakładania, ale nie jak zwykle w kuchni mocno (i głośno

) dopraszając się o pośpiech tylko gdzieś na uboczu schowany pod stołem. Po jedzeniu zamiast jak to ma w zwyczaju pobiec od razu po ulubioną myszkę, szedł wolnym krokiem pod stół w pokoju albo zasypiał na kanapie. Gdy zbliżały się do niego koty syczał na nie ostrzegawczo co nie zdarzyło mu się od wielu miesięcy. Nie dopraszał się głasków i nie wchodził na kolana gdy tylko siadałam na kanapie. To wszystko spowodowało pilną wizytę u weta w sobotni poranek. Diagnoza - kolejne przeziębienie

i kolejna antybiotykoterapia

na szczęście pierwsza dawka podana jeszcze w gabinecie przyniosła baaardzo szybką poprawę. Już trzy godziny później podczas kolejnego posiłku Wspólnik czekał razem z innymi kotkami na swoją porcję nie szukając schronienia w ciemnych zakamarkach kuchni

Zachowuje się już jak na prawdziwego Wspólnika przystało tuląc się i szukając kontaktu z człowiekiem

Oby to był ostatni raz bo ileż można być na antybiotyku..
