Zelda powoli staje się przyjacielem kotów - co oznacza w Jej wydaniu, że nie pomstuje na nie i nie wali łapą gdzie popadnie - to pacanie to takie na odczepnego, ale Stefowi zawsze się dostanie jak za blisko przejdzie (inna sprawa, że na Nim to nie robi żadnego wrażenia)...
Natomiast z Praksią nawiązała coś na kształt dobrej znajomości - mogą koło siebie spać, siedzieć - byle nie było to w porze karmienia;)
Zresztą zobaczcie sami: https://www.youtube.com/watch?v=VBx6nMT ... Z8&index=1
Natomiast w stosunku do człowieka - nieodmiennie taka sama...
Dla Praksi Zelda to już swój... I vice versa, tylko w Zeldowym pojęciu takie przechodzenie obok siebie bez powarkiwania to prawie miłość;)
Niestety nowy domownik - Luty - nie cieszy się uznaniem - jest owarkiwany, opacywany etc., ale ma za swoje - trochę poganiał stadko, a takiej zniewagi Zelda nie toleruje... Poza tym to giga konkurencja do kolan, a tego już znieść się nie da w ogóle, przecie to taki okupant:
W końcu doczekaliśmy się miłośnika tunelu!
Podczas porządków znalazłam go wciśniętego za pralkę - no i okazało się, że Zelda go uwielbia:)))) Czai się w nim jak kociak i poluje na przechodniów lub swoją ulubioną szeleszczącą zabawkę - tak, o:
Zelda warczy jak pies - na Lutego:/
Dzięki temu zyskał Stef w Jej oczach - posuwa się nawet do spania obok faceta
Zresztą Zeldzie w rudym jak wiadomo do twarzy
Zelda rządzi niepodzielnie - ja tego naprawdę nie mogę pojąć - jest dwa razy mniejsza od Lutka, a wystarczy by warknęła i biedak ucieka jak najęty... Ale jemu akurat gimnastyka się przyda;)
Negatywnej reakcji na Kubricka nie zauważono, ale być może dlatego, że sam kot wydaje się Zeldzie sferą sennych imaginacji
Tu Zelda "na bibelota":
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]
kotekmamrotek pisze:Zelda rządzi niepodzielnie - ja tego naprawdę nie mogę pojąć - jest dwa razy mniejsza od Lutka, a wystarczy by warknęła i biedak ucieka jak najęty...
Zelda nam ostatnio trochę wrażeń dostarczyła...
Niedziela wieczór, pora kolacyjna, całe stado w kuchni - z wyjątkiem Zeldy; kotka w łóżku, ulubiona porta tuńczykowa - echo zainteresowania... Od razu termometr w ruch - 39,4... Czyli nieplanowana wycieczka - z pacjentem kardiologicznym lepiej nie zwlekać. Po pół godzinie gorączka jeszcze wzrosła, ponadto jakichś trzęsień ziemi w jelitach się dosłuchano - zaordynowano antybiotyk, leki przeciwzapalne i kontrolę za trzy dni... Do wtorku było wszystko w jak najlepszym porządku, ale około północy powtórka z rozrywki - gorączka tym razem 39,6 - zapobiegawczo jednak zaopatrzenie w zastrzyk przeciwzapalny już było i zadziałaliśmy na miejscu; do rana pojawiła się jeszcze biegunka... Cały czas jesteśmy na lekach, ale już wszystko wydaje się w porządku - podwyższonej temperatury nie ma, apetyt jak zawsze - czyli giga:), w kuwecie pięknie
A jak dziś Zelda się ma? Zdrowiej szybko Zelduszko.
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]