Tajgi Kocur

Nasi podopieczni, którzy odeszli...

Moderatorzy: crestwood, Migotka

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Cynamon
Posty: 3402
Rejestracja: 16 maja 2013, 19:09
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Cynamon »

tajga, Ty chyba coś przeczuwałas... :( Bardzo mi przykro :cry: :cry2:
Tajgi ['] cieszę się, że miałeś tak wspaniały dom i ludzi :serce: :hug:
tajga
Posty: 352
Rejestracja: 02 paź 2016, 10:33
Lokalizacja: Poznań

Post autor: tajga »

Co się stało ??!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Awatar użytkownika
wiedźma
Posty: 3394
Rejestracja: 17 gru 2015, 9:35
Lokalizacja: Biskupice

Post autor: wiedźma »

Jak Aneta troszkę zbierze sił, to pewnie wpisze co i jak :(
"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los."
Oscar Wilde
janetka483
Posty: 36
Rejestracja: 04 mar 2018, 17:08
Lokalizacja: Gryfino

Post autor: janetka483 »

Nie odzywałam się tyle bo nie pamiętałam danych, smutno, że powracam w takich okolicznościach z takimi a nie innymi wiadomościami.

W zeszłym tygodniu wylądowaliśmy u weterynarza z podejrzeniem zakłaczenia/zapchania. Tajgi wyrzygał z siebie pilobezoara długości i grubości palca wskazującego po czym przestał jeść. Poza tym był w dobrej formie "brzuszek lekko obolały", ale ten kolos "mógł go podrażnić". Dostał leki i wróciliśmy do domu przekonani, że to nic takiego. Na drugi dzień wpadło USG "jelita zagazowane, pęcherz pełny, mógł się przytkać, cewnik", był trochę bardziej obolały, ale jeszcze tego w codziennym funkcjonowaniu nie pokazywał. Jak go maltretowała tym USG to "pomiaukiwał jak na ekranie pokazywała się nerka" więc dodatkowo podejrzenie pogorszenia się sytuacji z nerkami. Stawiam, że to było zainspirowanie się wynikami badań kontrolnych z krwi z ubiegłego roku gdzie kreatynina była podwyższona, ale nie przekraczała norm. Znów dostał leki. Miałam sprawdzać czy się wypróżnia. Jak nie to odsikać go w innym gabinecie bo oni są zamknięci w niedziele. No i zaproszenie na badanie krwi na poniedziałek. Z soboty na niedzielę jego stan nie tyle co się nie poprawił, ale znacznie pogorszył. Widać już było, że go poważnie męczy. Pojechaliśmy do Szczecina na weekendowy dyżur. Znów USG. Zakłaczenie i zapchanie odeszło w niepamięć chociaż "mogło być przyczyną stanu zapalnego". Diagnoza: gastroenteritis, podejrzenie: cholangiohepatitis. Poza tym stan ogólny "dość dobry". Znów kroplówka bo odwodniony, leki. Wtedy zaobserwowany został też ogromny krwiak na wygolonym do USG brzuchu, którego dzień wcześniej nie było. Zarówno ten weterynarz jak i dwóch kolejnych stwierdziło, że to "od uderzenia, może spadł z czegoś i się obił". Po powrocie do domu cały dzień przespał. Na następny dzień znów lekarz i pobieranie krwi. Tajguś cały obolały "to obicie też może sprawiać ból", kroplówka, leki. Te podstawowe badania, których wyniki mogły być "na już" pokazały tylko, że malutko "leukocytów" i "ten fiv go męczy". Podejrzenie, że mimo suplementacji układ odpornościowy całkiem zaniemógł i to po prostu któryś z kolejnych etapów fiv. Cukier lekko podwyższony "ale to może być ze stresu". W domu już było widać, że jest źle. Patrząc na Tajgiego widziałam Whiskasa (jego poprzednika przed śmiercią). Wieczorem zauważyłam, że na jego brzuchu (nad siniakiem) zaczęły powstawać zmiany skórne, których dosłownie kilka godzin temu u lekarza nie było. Wydawało się jakby sączył się z nich jakiś płyn i krew. Nie chciał już jeść nawet sosików i kremików. W ogóle miałam wrażenie, że już wie co się święci. Bo jak na czas choroby zrezygnował z wspólnego spania. Tak co chwila do mnie przychodził. Potem w nocy był bardzo aktywny. Włączył mu się Szwedach mimo, że musiał robić częste przerwy. Rano zostaliśmy przyjęci przed kolejką. Kroplówka. Już był biedniutki. Wszystko mu było jedno. Tylko leżał. Kilka razy miał badaną glukozę (miał straszne wahania) na tej podstawie potwierdzona była diagnoza zapalenia trzustki. Wyników krwi tych rozszerzonych się niestety nie doczekał...
Po kroplówce i lekach się rozbudził i zaczął okropnie cierpieć, płakać, nie kontaktował. Lekarze stwierdzili, że niestety "już się zaczęło" i, że będę musiała podjąć decyzję. I jak zawsze zastanawiałam się jak to tak można podjąć taką decyzję "bo przecież może się potem polepszyć, nigdy człowiek nie wie..." tak widząc go w takim stanie w ogóle się nie zastanawiałam zwłaszcza, że leczenie nie przynosiło żadnych efektów. Mało tego z dnia na dzień był większy dramat. Jestem przerażona jak szybko to postępowało. I wciąż nie mogę się pogodzić z tą stratą. Dodatkowo męczy mnie fakt, że tak strasznie cierpiał, ale wiadomo, że człowiek miał nadzieję i starał się go ratować.
Cały czas byłam w kontakcie z @wiedźma, której strasznie dziękuję za przeżycie ze mną tych okropnych dni mimo, że wcale się nie znamy. Dzięki niej dowiedziałam się również, że to "obicie" i krwiak to prawdopodobnie "przepuszczające naczynia i zaburzenia krzepnięcia".
Jest mi straszliwie przykro, że to się tak skończyło. Kilka dni przed 3 rocznicą u nas. Jednak jestem bardzo wdzięczna za ten wspólny czas. Tajgi był niesamowitym kotem. Grzecznym, cierpliwym i niezwykle mądrym. Tęsknię za nim niesamowicie.
Nie chce się wchodzić do domu jak nie słyszy się tego jego świńskiego galopu w celu przywitania. Straciliśmy również najpiękniejszą ozdobę kuchennego stołu i przytulankę do spania.
Mam nadzieję, że ten post jest zrozumiały bo w głowie mam jeszcze chaos. Dodatkowo z nerwów czuję, że nie wszystkie info z gabinetu weterynaryjnego zapamiętałam.
janetka483
Posty: 36
Rejestracja: 04 mar 2018, 17:08
Lokalizacja: Gryfino

Post autor: janetka483 »

Obrazek
Awatar użytkownika
jaggal
Posty: 5513
Rejestracja: 13 cze 2015, 18:08
Lokalizacja: Poznań, Winogrady

Post autor: jaggal »

"przykro mi", "tak bardzo Ci współczuję" - te słowa są strasznie puste i nieadekwatne w obliczu tego, co przeżywasz :( mam nadzieję jednak, że zdajesz sobie sprawę z tego, iż wszyscy jesteśmy przy Tobie i dzielimy Twój smutek...

dałaś Tajgiemu morze miłości, którą widać było w każdym wpisie i na każdym zdjęciu - i kochałaś go najmądrzej, najodpowiedzialniej, aż do końca. nie mógłby lepiej trafić.
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Awatar użytkownika
KrisButton
Posty: 3711
Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
Lokalizacja: Luboń

Post autor: KrisButton »

Jak napisała Ala, jakiekolwiek słowa są puste i nieadekwatne do tego co czuje ten kto traci Przyjaciela. Wiem to bo los mnie doświadczył tą stratą i teraz drżę o kolejnego. Pamiętaj chwile spędzone z Tajgim, chwile miłości, które Mu dałaś, dzięki czemu był szczęśliwy i kochany. Tajgi, nie zapomnimy Ciebie
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś, Kajtuś P, Inka i Ibis w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Chitos
Posty: 3127
Rejestracja: 05 cze 2015, 20:52
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Chitos »

Tak jak napisałaś Tajgi był, jest wyjątkowym kotem! Bo on patrzy z kociego Nieba na nas i sle baranki :aniolek: :aniolek: :aniolek: :aniolek:
Do zobaczenia koci przyjacielu! :serce: :serce: :serce: :serce:
A pamiętaj jedno zrobiłaś dla Niego najwięcej! Byłaś z nim! On to na pewno docenią tam z góry!
BEATA olag
Posty: 4939
Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
Lokalizacja: Piątkowo / Poznań

Post autor: BEATA olag »

Bardzo mi przykro :pociesza:
tajga
Posty: 352
Rejestracja: 02 paź 2016, 10:33
Lokalizacja: Poznań

Post autor: tajga »

Bardzo, bardzo mi przykro. Cieszę się, że miał tak dobry dom. Dziękuję.
Neda
Posty: 3062
Rejestracja: 05 wrz 2016, 10:59
Lokalizacja: Suchy Las

Post autor: Neda »

Daliście mu kochający dom i walczyliście o niego do końca. Był szczęśliwy, a teraz już nie cierpi. Trzymajcie się, gdzieś może tam jest i do was mruczy.
ODPOWIEDZ