Plastuś
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Została nam przedstawiona jako onkolog x_x
Z resztą z tego co sama czytałam w sieci to jedyne rozwiązanie. Ważną rolę gra też czas - istotne mogą być nawet dni. Szansę skuteczności dawałoby naświetlanie, ale nie prowadzi się go nigdzie w Polsce. Nawet prasa medyczna w wypadku mięsaka zaleca jak najszybsze "odjęcie zajętej kończyny". Nie znajdę teraz tego artykułu, bo czytałam go parę dni temu, ale tak było x_x
Z resztą z tego co sama czytałam w sieci to jedyne rozwiązanie. Ważną rolę gra też czas - istotne mogą być nawet dni. Szansę skuteczności dawałoby naświetlanie, ale nie prowadzi się go nigdzie w Polsce. Nawet prasa medyczna w wypadku mięsaka zaleca jak najszybsze "odjęcie zajętej kończyny". Nie znajdę teraz tego artykułu, bo czytałam go parę dni temu, ale tak było x_x
Przed paroma godzinami odebraliśmy go z 24h obserwacji w szpitalu.
Plastek przeszedł tę operację 4x lepiej niż poprzednią. Chodzi, je, korzysta z kuwety (ostatnio 3 dni robił pod siebie), rana się nie sączy w żaden sposób... Jest miziasty i nawet wymyślił sobie, że chce wskakiwać na meble (kategorycznie zabronione przez lekarza).
W tej chwili poprosił, żeby go wnieść na łóżko i się tulimy, a on śpi
Dosłownie jedynym problemem jest jego nieszczęsny kołnierz...
Plastek przeszedł tę operację 4x lepiej niż poprzednią. Chodzi, je, korzysta z kuwety (ostatnio 3 dni robił pod siebie), rana się nie sączy w żaden sposób... Jest miziasty i nawet wymyślił sobie, że chce wskakiwać na meble (kategorycznie zabronione przez lekarza).
W tej chwili poprosił, żeby go wnieść na łóżko i się tulimy, a on śpi

Dosłownie jedynym problemem jest jego nieszczęsny kołnierz...
Już śpieszę z wyjaśnieniami:
Plastuś w tej chwili jest przed czwartą, ostatnią sesją chemii. Ma się BARDZO dobrze. Znosi ją zupełnie bezobjawowo - jedyne co, to po ostatniej, trzeciej, wypadły mu ze dwa włosy z jednej brwi (choć równie dobrze mógł je stracić w zabawie z Nieszczęściem) i zrobił się wybredny na karmę Finefoods - no cóż, nie to nie, dostanie tańszą
Jest bardzo tulaśny i aktywny, jego charakter nic się nie zmienił.
Wyniki póki co nie pokazują żadnych przerzutów, a sama chemia nie miała wpływu na jego stan kardiologiczny.
Ale muszę też sprawiedliwie mu oddać, że samego otrzymywania chemii nie znosi. Dostajemy informacje od załogi szpitalika, że mocno walczy, nie daje się do siebie dobrać i zaraz po jest nieco obrażony, że go zostawiliśmy aż na 4h w okropnym miejscu gdzie go kłują.
Plastuś w tej chwili jest przed czwartą, ostatnią sesją chemii. Ma się BARDZO dobrze. Znosi ją zupełnie bezobjawowo - jedyne co, to po ostatniej, trzeciej, wypadły mu ze dwa włosy z jednej brwi (choć równie dobrze mógł je stracić w zabawie z Nieszczęściem) i zrobił się wybredny na karmę Finefoods - no cóż, nie to nie, dostanie tańszą

Jest bardzo tulaśny i aktywny, jego charakter nic się nie zmienił.
Wyniki póki co nie pokazują żadnych przerzutów, a sama chemia nie miała wpływu na jego stan kardiologiczny.
Ale muszę też sprawiedliwie mu oddać, że samego otrzymywania chemii nie znosi. Dostajemy informacje od załogi szpitalika, że mocno walczy, nie daje się do siebie dobrać i zaraz po jest nieco obrażony, że go zostawiliśmy aż na 4h w okropnym miejscu gdzie go kłują.
No ja się wcale nie dziwię, że jest obrażony. Jak można zostawić koteczka aż na 4 godziny. Skandal
U nas nie chciał jeść filetów miamora - tuńczyk z krewetkami. I to jedyne grymaszenie, które sobie przypominam
Ale tak ogólnie, to ma apetyt, tylko ten jeden rodzaj karmy oprotestował?
Oczywiście cały czas trzymamy kciuki za zdrówko.

U nas nie chciał jeść filetów miamora - tuńczyk z krewetkami. I to jedyne grymaszenie, które sobie przypominam

Oczywiście cały czas trzymamy kciuki za zdrówko.
Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń