Cezary, Czesław i Celinka - cudne trojaczki
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Gdyby mój tato nie był taki uparty z tym "szukałem wszędzie pięć razy", kot znalazłby się wcześniej.
Chciałam tacie przez telefon wskazywać miejsca do przeszukania, po kolei, w każdym pomieszczeniu. W końcu doszlibyśmy do sypialni i szafy.
W czasie oczekiwania na wieści ułożyłam już tekst ogłoszenia ze zdjęciem i wskazaniem nagrody ( u mnie na wsi dużo biednych ludzi mieszka, miałam nadzieję, że nagroda ich zdopinguje ).
Moja gmina podlega pod schronisko, w którym jestem wolontariuszką i w którym pracuje moja koleżanka, więc gdyby Czarek tam trafił od razu bym wiedziała. Tyle, że mało wiejskich kotów trafia do schroniska ( chyba, że powypadkowe...strach nawet pomyśleć
)
Czarek jest zaczipowany, ale nie wiem, czy na wsi byłby z tego jakiś pożytek.
Na szczęście ... Czaruś się znalazł.
A tak na marginesie, to napiszę, że najbardziej zadziwiła mnie właścicielka pensjonatu. Pytałam ją skąd będę miała najwięcej połączeń. Doradziła Kraków. Jak się dowiedziała, że chcę jechać, by szukać kota zapytała, czy to pers
.
Chciałam tacie przez telefon wskazywać miejsca do przeszukania, po kolei, w każdym pomieszczeniu. W końcu doszlibyśmy do sypialni i szafy.
W czasie oczekiwania na wieści ułożyłam już tekst ogłoszenia ze zdjęciem i wskazaniem nagrody ( u mnie na wsi dużo biednych ludzi mieszka, miałam nadzieję, że nagroda ich zdopinguje ).
Moja gmina podlega pod schronisko, w którym jestem wolontariuszką i w którym pracuje moja koleżanka, więc gdyby Czarek tam trafił od razu bym wiedziała. Tyle, że mało wiejskich kotów trafia do schroniska ( chyba, że powypadkowe...strach nawet pomyśleć

Czarek jest zaczipowany, ale nie wiem, czy na wsi byłby z tego jakiś pożytek.
Na szczęście ... Czaruś się znalazł.
A tak na marginesie, to napiszę, że najbardziej zadziwiła mnie właścicielka pensjonatu. Pytałam ją skąd będę miała najwięcej połączeń. Doradziła Kraków. Jak się dowiedziała, że chcę jechać, by szukać kota zapytała, czy to pers

Pozdrawiam. Malwinka.
no wiadomo że tych zwykłych to się nie opyla szukać, tyle ich jest to można nastepnego se wziąćMalwinka pisze:Jak się dowiedziała, że chcę jechać, by szukać kota zapytała, czy to pers.

moja Maryska lubi sie tak schować już kilka razy w piżamie latałam po klatce schodowej i garażu jej szukać

jak już dostaję prawie zawału to wyłazi
tak jakby kochało się pieniądze wydane na kota, a nie samego kotamarinella pisze:no wiadomo że tych zwykłych to się nie opyla szukać, tyle ich jest to można nastepnego se wziąćMalwinka pisze:Jak się dowiedziała, że chcę jechać, by szukać kota zapytała, czy to pers.
![]()

Ostatnio zmieniony 08 lut 2014, 15:43 przez Morri, łącznie zmieniany 1 raz.
Przestawiam moje koty na Applawsa ( niestety, chłopaki nie chcą jeść mokrego ). Wydaje mi się, że ma lepszy skład od RC.
Na razie dosypałam trochę nowej karmy do dotąd używanej RC.
Stopniowo będę zmieniać proporcje.
Chcę także je odchudzić. Oczywiście stopniowo i bez szaleństwa.
Prosiłam mojego tatę, by podczas mojej nieobecności karmił wszystkie koty dwa razy dziennie. Przestawiły się na ten system.
Po moim powrocie w pierwszy dzień domagały się jak dawniej "obiadu", ale przetrzymałam tę żebraninę ( choć było mi ciężko ). Na drugi dzień odpuściły.
Dotąd karmiłam je 3x na dobę, ale wyraźnie im to nie służy. Są po prostu za grube.
Najgorzej wygląda wychodząca Kinia ( pewnie podjada w sąsiedztwie ) i Czesio.
Czarek też jest zbyt gruby, ale jeszcze nie wygląda tak źle jak Czesio.
Czesio i Czarek to duże kocury. Są długie. Boję się, że jeśli chłopaki teraz nie schudną, to w przyszłości będą mieli kłopoty ze zdrowiem, szczególnie z kręgosłupem.
Trzymajcie kciuki za efekty.
Na razie dosypałam trochę nowej karmy do dotąd używanej RC.
Stopniowo będę zmieniać proporcje.
Chcę także je odchudzić. Oczywiście stopniowo i bez szaleństwa.
Prosiłam mojego tatę, by podczas mojej nieobecności karmił wszystkie koty dwa razy dziennie. Przestawiły się na ten system.
Po moim powrocie w pierwszy dzień domagały się jak dawniej "obiadu", ale przetrzymałam tę żebraninę ( choć było mi ciężko ). Na drugi dzień odpuściły.
Dotąd karmiłam je 3x na dobę, ale wyraźnie im to nie służy. Są po prostu za grube.
Najgorzej wygląda wychodząca Kinia ( pewnie podjada w sąsiedztwie ) i Czesio.
Czarek też jest zbyt gruby, ale jeszcze nie wygląda tak źle jak Czesio.
Czesio i Czarek to duże kocury. Są długie. Boję się, że jeśli chłopaki teraz nie schudną, to w przyszłości będą mieli kłopoty ze zdrowiem, szczególnie z kręgosłupem.
Trzymajcie kciuki za efekty.
Pozdrawiam. Malwinka.
Trzymamy mocno!
Ja odchudzam Zuzię ciut inaczej, a mianowicie 5 małych posiłków i dużo biegania....po chrupki
Zuźka uwielbia chrupy, ale inaczej ich nie dostanie, musi po każdą kulkę pobiegać.
Są rezultaty. Najpierw ubyło 0,5 kg, teraz chyba kolejne 300 g lub więcej.
Applaws to bardzo dobry wybór, a skład o nieeeeeeeeeeeeeeebo lepszy od RC (zresztą mało co ma gorszy
).
Zuzia ma dzienną dawkę kalorii wyliczoną wg kalkulatora barfowego. Ważę wszystko, co ma dostać i są efekty.
jak chcesz pogadać, zadzwoń, z chęcią podzielę się doświadczeniem z drogi przez mękę
No i trzymamy kciuki...again
Ja odchudzam Zuzię ciut inaczej, a mianowicie 5 małych posiłków i dużo biegania....po chrupki

Zuźka uwielbia chrupy, ale inaczej ich nie dostanie, musi po każdą kulkę pobiegać.
Są rezultaty. Najpierw ubyło 0,5 kg, teraz chyba kolejne 300 g lub więcej.
Applaws to bardzo dobry wybór, a skład o nieeeeeeeeeeeeeeebo lepszy od RC (zresztą mało co ma gorszy

Zuzia ma dzienną dawkę kalorii wyliczoną wg kalkulatora barfowego. Ważę wszystko, co ma dostać i są efekty.
jak chcesz pogadać, zadzwoń, z chęcią podzielę się doświadczeniem z drogi przez mękę

No i trzymamy kciuki...again

No i klops.
Zrobiłam dzisiaj zakupy. Wtaszczyłam siatki do domu, położyłam na stole i zaczęłam ładować produkty do lodówki.
Po chwili zobaczyłam, że Czaruś dobiera się do rzodkiewki. Od razu mu ją zabrałam . Wtedy zobaczyłam, że część uszka od siatki ( mała, cieńka, foliowa ) jest obgryziona.
Zbój nie jadł liści rzodkiewki, tylko folię.
Od razu pojechaliśmy do weterynarza. Biedak najpierw dwa razy dostał coś do pysia w celu sprowokowania wymiotów. Wydawało mi się, że to była woda utleniona
Niestety nie zwymiotował, więc dostał zastrzyk ogłupiający ( taki jaki podaje się przed zabiegami ). Wtedy dopiero udało się sprowokować wymioty. Na szczęście pozbył się folii.
Teraz leży sobie na kocyku, na podłodze. Dałam mu termofor i przykryłam dodatkowym kocykiem. Strasznie biednie wygląda.
I pomyśleć, że spuściłam go z oka na kilkadziesiąt sekund.
Chyba będę musiała go zamykać w osobnym pomieszczeniu podczas wypakowywania zakupów.

Zrobiłam dzisiaj zakupy. Wtaszczyłam siatki do domu, położyłam na stole i zaczęłam ładować produkty do lodówki.
Po chwili zobaczyłam, że Czaruś dobiera się do rzodkiewki. Od razu mu ją zabrałam . Wtedy zobaczyłam, że część uszka od siatki ( mała, cieńka, foliowa ) jest obgryziona.
Zbój nie jadł liści rzodkiewki, tylko folię.
Od razu pojechaliśmy do weterynarza. Biedak najpierw dwa razy dostał coś do pysia w celu sprowokowania wymiotów. Wydawało mi się, że to była woda utleniona

Niestety nie zwymiotował, więc dostał zastrzyk ogłupiający ( taki jaki podaje się przed zabiegami ). Wtedy dopiero udało się sprowokować wymioty. Na szczęście pozbył się folii.
Teraz leży sobie na kocyku, na podłodze. Dałam mu termofor i przykryłam dodatkowym kocykiem. Strasznie biednie wygląda.
I pomyśleć, że spuściłam go z oka na kilkadziesiąt sekund.
Chyba będę musiała go zamykać w osobnym pomieszczeniu podczas wypakowywania zakupów.
Pozdrawiam. Malwinka.
Trudno powiedzieć, czy by to wykupkał. To był całkiem spory kawałek.
Folia w jelitach to rzecz niebezpieczna. Woleliśmy nie ryzykować powikłań.
Dawka leku była podobno minimalna, dużo niższa niż przy narkozie.
Na szczęście zwymiotował całość.
Teraz już czuje się dobrze. Zjadł "kolację" i śpi razem z moim synem.
Kurcze. Już nie wiem jak pilnować tego nitko, sznurko, kwiato i foliożercę.
Kwiatów nie mam żadnych. Te przyniesione przez gości natychmiast lądują w ciemnej komórce na podłodze ( w wazoniku, żeby się goście nie obrazili
)
Usuwam nawet nitki z ekspresowych torebek do herbaty, bo do nich Czarek też się dobiera.
Folia w jelitach to rzecz niebezpieczna. Woleliśmy nie ryzykować powikłań.
Dawka leku była podobno minimalna, dużo niższa niż przy narkozie.
Na szczęście zwymiotował całość.
Teraz już czuje się dobrze. Zjadł "kolację" i śpi razem z moim synem.
Kurcze. Już nie wiem jak pilnować tego nitko, sznurko, kwiato i foliożercę.
Kwiatów nie mam żadnych. Te przyniesione przez gości natychmiast lądują w ciemnej komórce na podłodze ( w wazoniku, żeby się goście nie obrazili

Usuwam nawet nitki z ekspresowych torebek do herbaty, bo do nich Czarek też się dobiera.
Pozdrawiam. Malwinka.
Bidny Czaruś! Dobrze, że pozbył się wrogiej folii!
Nie ma co, szybką reakcję miałaś
Trzymamy kciuki za foliożercę. Vesperek troszkę słabiej, bo odsypia nockę zawaloną z powodu 6 pawi...
, ja też zaraz się ułoże do snu, ponieważ wstawanie co 2 h do wymiotującego sierściucha ciut mnie sponiewierało
Pawi brak od 10.30 i tej wersji się trzymamy!
Pozdrawiamy śpiąco i mocno
Nie ma co, szybką reakcję miałaś

Trzymamy kciuki za foliożercę. Vesperek troszkę słabiej, bo odsypia nockę zawaloną z powodu 6 pawi...


Pawi brak od 10.30 i tej wersji się trzymamy!
Pozdrawiamy śpiąco i mocno

Oficjalna skarga na moją pańcię.
Wszedłem dziś do jej sypialni, położyłem się na łóżku i od razu wyczułem obcy zapach.
Pańcia-zdrajczyni przez cały tydzień spała z Gosią. Gosia całkiem miłą kotką jest, ale niech mi w paradę nie wchodzi. Brat mi zupełnie wystarcza.
Jak poczułem ten zapach, to stwierdziłem, że tak przecież być nie może. Nasikałem pańci na łóżko. Chciałem pokazać wszystkim, że to moje miejsce, ale pańcia chyba nie zrozumiała. Powiedziała, że jak to się jeszcze raz powtórzy, to mnie do weterynarza zabierze, żeby siuśki zbadać.
Do weterynarza?!
Za co?
Czesio skrzywdzony
Wszedłem dziś do jej sypialni, położyłem się na łóżku i od razu wyczułem obcy zapach.
Pańcia-zdrajczyni przez cały tydzień spała z Gosią. Gosia całkiem miłą kotką jest, ale niech mi w paradę nie wchodzi. Brat mi zupełnie wystarcza.
Jak poczułem ten zapach, to stwierdziłem, że tak przecież być nie może. Nasikałem pańci na łóżko. Chciałem pokazać wszystkim, że to moje miejsce, ale pańcia chyba nie zrozumiała. Powiedziała, że jak to się jeszcze raz powtórzy, to mnie do weterynarza zabierze, żeby siuśki zbadać.
Do weterynarza?!

Za co?
Czesio skrzywdzony
Pozdrawiam. Malwinka.