Miałam kiedyś z wetkami dłuższą rozmowę na temat kota o podobnych problemach jak u twojej kotki. Dorosły kocur zabrany z ulicy, prawdopodobnie ktoś go wywalił - trafil do naszej znajomej.
Jadł hillsa zd ze względu na alergiczne problemy z uszami, z tym że nie było to bardzo zaostrzone, uszy były brudne, trochę je drapał, ale nie rozdrapywał się, ani nic w tym stylu. Dieta mu pomagała, ale biedak bardzo nie lubił tej karmy i właścicielka nie uważała za właściwe podawania kotu wyłącznie jednej karmy na stałe. Ustaliliśmy z wetami, że gdy sytuacja się unormuje, uszy będą ok, zaczniemy mu wprowadzać stopniowo dodatki i obserwować czy wystąpi reakcja alergiczna. Jeden posiłek dziennie miało stanowić mięso, na początku podawana bardzo mała ilość. Przez minimum trzy tygodnie wyłącznie jeden rodzaj mięsa. Jak wszystko będzie ok, po tym czasie próba z następnym rodzajem mięsa. Udało się nie tylko urozmaicić kotu dietę, ale w końcu nawet odstawić karmę weterynaryjną.
Jeśli chcesz wprowadzić BARF, to i tak u większości kotów robi się to stopniowo, bo nagła zmiana diety to dla kota źródło stresu. U kota ze skłonnością do alergii i związaną z tym nerwowością, moim zdaniem tym bardziej trzeba spokojnie i ostrożnie wszystko przeprowadzić, ale jak najbardziej warto spróbować.
Dlaczego weci nie polecają BARFA a karmy weterynaryjne? Powodów zapewne jest wiele, mniej i bardziej oczywistych. Jednym z nich, moim zdaniem (całkowicie moja spekulacja, z żadnym wetem o tym nie dyskutowałam

) jest to, że idą na łatwiznę, nie chcą się na ten temat dowiedzieć więcej i jednocześnie klasyfikują sztampowo wszystkich opiekunów zwierzaków jako jednostki mało odpowiedzialne, delikatnie mówiąc
Mało który wet, tak naprawdę zajmuje się dietetyką. BARF w obiegowych opiniach jest rozumiany jako karmienie kota surowym mięsem i nic więcej. Podawanie wyłącznie samego mięsa, a nie zbilansowanych mieszanek jest oczywiście szkodliwe i weci to wiedzą. Gdy wet sam nie ma pojęcia dokładnie co to jest BARF, to nie może tego polecać i normalne, że przestrzega przed karmieniem wyłącznie mięsem.
Nawet gdy wet wie na czym polega komponowanie mieszanek barfowych, to w codziennej praktyce spotyka się w większości z ludźmi, którzy nawet nie są w stanie powiedzieć ile ich kot dziennie zjada, nie czytają składu karmy, którą podają swojemu kotu, nie mówiąc już o zrozumieniu co tam jest napisane. W takim przypadku wetowi raczej nie będzie się chciało tłumaczyć zasad zbilansowanej kociej diety, zalecać opiekunowi przeczytania kilkudziesięciu stron opracowań itd. Łatwiej podać paczkę karmy, zalecić karmienie wyłącznie tym, bo kotek chory i nic innego nie powinien jeść. To przeciętny Kowalski zrozumie. No może być jeszcze przypadek połączenia pierwszego z drugim, czyli wet zupełnie nie wie co to jest BARF i do tego sam jest przeciętnym Kowalskim i nie czyta składu karmy
Moim zdaniem z wetem można rozmawiać o diecie wtedy, kiedy sama coś wiesz na ten temat. Możesz wtedy rozróżnić prawdziwe argumenty od obiegowych opinii, które zdarza się wetom powtarzać. A jak trafisz na weta z otwartą głową, to on od razu będzie wiedział, że ty nie jesteś przeciętnym Kowalskim, co nie odróżnia składu od analizy na paczce karmy
Nie zostaje nic innego, jak przeczytać te kilkanaście/kilkadziesiąt stron opracowań
http://www.barfnyswiat.org/index.php, albo dalej wierzyć w kolorowe opakowania
