misiosoft pisze:Wyjechaliśmy na tydzień, z dzieciakami zostali moi rodzice. Dziś dzwoni tata i mówi, że wszystko dobrze, zdrowi, jedzą.... Tylko Kardamon urwał głośnik, w sumie to wyrwał razem z kołkami że ściany
No, ale w sumie to WSZYSTKO DOBRZE
Przy nich to chyba i tak sukces, że ściana nadal stoi
Jak się okaże, że głośnik nie działa to mu z kieszonkowego potrące!!
I tylko się czasem zastanawiam, czy znajdzie się ktoś, kto pokocha takie łobuzy.... ?
Zabraliśmy wczoraj dzieciaki na kontrolne badanie krwi. Wyniki będą dopiero dziś, ale już teraz mogę Wam powiedzieć, że to nie są maluchy
Pysio - 4,7 kg
Kardamon - 4,6 kg
jakiś czas temu Pysio i Kardamon mieli gości. Goście byli bardzo fajni i mili, niestety nie mogą kocich wziąć do siebie, ponieważ oboje mają bardzo silne alergie. Nawet żeby przyjść na kawę do nas musili się dość mocno naszprycować lekami
Ale za to umieją robić bardzo ładne zdjęcia i efektem tej sesji chcę się właśnie pochwalić
W ten wtorek miałam w końcu okazję poznać osobiście Pikusia
ależ on jest dostojną, czarną pumą! ma super błyszczącą sierć. I porusza się z taką piękną wrodzoną gracją!
Podczas całej wizyty był obok, ale nie łasił sę do mnie tak jak jego kompan Jacuś.
Widać, że chłopacy są ze sobą mega zżyci i zdecydowanie muszą się przeprowadzić do domu stałego razem!
Pisałam wcześniej, ze Pikuś grzecznieje i przesypia ze mną całe noce... ale kilka dni temu prawie dostałam przez niego zawału w nocy...
W mojej sypialni nigdy nie panują egipskie ciemności, a Piko wskoczył na łóżko z białą, pluszową mychą w buzi... Przebudzenie w nocy, półmrok, moja wada wzroku plus bogata wyobraźnia zrobiły swoje... Ubzdurałam sobie, ze mam trzeciego kota "na chacie" - czarnego z białym krawatem
a co u dzieciaków? czas płynie bez zmian, głównie na zabawach i jedzeniu. no i tulanki i buziaczki. do tego są zawsze pierwsze!
a od najbliższego piątku zostają na 3 tygodnie pod opieką moich rodziców... ciekawe co tym razem zbroją... Bo w to, że znowu coś urwą/zjedzą/rozszarpią na strzępy to nie wątpię
drugi raz... już drugi raz udało się Kardamonowi i Pysiowi wrobić mnie tekstem - tate nie było, głodne koci.
wracam wczoraj z pracy, wchodzę do domu (myślałam, że M prosto z pracy szedł do lekarza i go nie było w międzyczasie) koci w płacz - mame już taka późna godzina, koci głodne, brzuszki puste....
mame wzięła, nakarmiła.
Zabrałam się za swoje obowiązki.
Zbliża się godzina 20.30, pora na pierwszą kolację a koci nic o tym nie przypominają... no nic, skończę trening i nakarmię je zaraz po.
Godzina 21, mame daje pierwszą kolację, zjedli bez zarzutów. a potem wszyscy poszli spać...
Godzina 22 wraca M... i co się okazuje? że on był przed 17 i dał kocim obiadek.....
no to drugiej kolacji po 23 nie było, chociaż Pysio i Kardamon żalili się, że przecież już pora na kolacyjkę!
musicie zostawiać sobie kartki z informacjami - póki K&P nie opanowali pisania!
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.