Farin ['], Rod, Trini ['] i Nena
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Ach, my ludzie to czasem zachowujemy się jakbyśmy nie mieli głowy. Czlowieki (a raczej ja) myślałam, że zgubiłam coś BARDZO WAŻNEGO. W tym celu przejrzeliśmy absolutnie każdy kąt w mieszkaniu, odsunęliśmy również kanapę. Oczom naszym ukazała się calusieńka galeria zabawek Rodzika, które aktualnie są schowane. Wyciągamy po jednej myszce, tak, aby piękniś mógł sukcesywnie wkopywać je pod kanapę 
Czy ktoś widział kiedyś piękniejsze oczy?

I uszy?


Czy ktoś widział kiedyś piękniejsze oczy?
I uszy?

Od góry patrząc - Nena, Gimela, Tobi, Scarlett, Rodzio. Jest z nimi mnóstwo zamieszania, ale w tym najbardziej radosnym wydaniu. Gimela powoli dogania Rodzika, jeśli chodzi o trzpiotowatość 
Ze względu na bezpieczeństwo oczywiście zostaję w domu, także kociaste cieszą się, że przychodzi dodatkowa porcją mizianek. Rod wkopał pod kanapę absolutnie wszystkie swoje ulubione myszki - Duży musiał dziś wyciągać wszystkie po kolei. Rodziulasty bawił się tak zapalczywie, że właśnie padł i drzemie na poduszce. MOJEJ. No a Nena, jak na niedźwiedzia przystało - tuli się, atakuje piórko i domaga się głasków.

Ze względu na bezpieczeństwo oczywiście zostaję w domu, także kociaste cieszą się, że przychodzi dodatkowa porcją mizianek. Rod wkopał pod kanapę absolutnie wszystkie swoje ulubione myszki - Duży musiał dziś wyciągać wszystkie po kolei. Rodziulasty bawił się tak zapalczywie, że właśnie padł i drzemie na poduszce. MOJEJ. No a Nena, jak na niedźwiedzia przystało - tuli się, atakuje piórko i domaga się głasków.
Człowiek to jest jednak naiwne stworzenie. Myśleliśmy, że skoro ze względów bezpieczeństwa świat nieco wyhamował, to koty zrozumieją, że nie ma potrzeby budzenia nas o standardowej godzinie. TJA. Mistrzynią budzenia została znów okrzyknięta Nena - głowa pod pachę i panna daje znać, że to już czas. Piszę tego posta mniej więcej trzydzieści minut przed planowaną porą kolacji - generalnie czuję się jak świadek na przesłuchaniu, ponieważ czuję przeszywające spojrzenia kilku par oczu. Coś mi mówi, że dziś kolacja będzie chyba nieco wcześniej. 

Robienie barfa to ulubiony dzień w naszej kociej świątyni. Kociaste pół sekundy po wyjęciu wielkiej miski zaczynają domagać się mięsa - niektórzy robią to po cichu, a niektórzy zdecydowanie walczą o swoje. Do tej drugiej kategorii należy Rodzisław Wspaniały - wskakuje na aneks i sam wyciąga mięso z miski. Można? No oczywiście.
Za to nasz budzik Nena ma nową formę walki z za późnym wydawaniem śniadania - ugniatanie człowieka po pełnym pęcherzu. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że działa idealnie.

Za to nasz budzik Nena ma nową formę walki z za późnym wydawaniem śniadania - ugniatanie człowieka po pełnym pęcherzu. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że działa idealnie.

Ostatnio Nena trochę zaczęła nas martwić - coś nie pasowało nam z siusianiem - wchodziła do kuwety, myła pupę i ogólnie była nieco "inna". W te pędy udaliśmy się do weterynarza, okazało się, że okolica pod ogonem jest nieco zaczerwieniona, także panna przyjmuje leki i miejmy nadzieję, że wszystko zmierza ku poprawie. Oczywiście codzienne łapanie delikwentki w celu podania leków to niesamowita przygoda, w ramach podziękowania pobudka jest jeszcze przed budzikiem. 

Obawy związane ze stanem zdrowia Nenki okazały się niestety bardzo zasadne. Nena zaczęła siusiać krwią, także mamy za sobą kilka wizyt u weterynarza - cały układ moczowy ma się słabo, pięknota siusiała na co popadnie, także mamy za sobą ciężki czas. Cała okolica intymna spuchła przez podrażnianie, także Nena spędziła dwa tygodnie w kołnierzu. Bardzo dzielnie znosiła podawanie antybiotyków i innych leków. Sytuacja powoli wraca do normy, a ja wciąż nie mogę wyjść z podziwu, ile sierściolek wytrzymał.