Szoniu dzień czwarty - zaliczyliśmy przełom

Wczoraj, kiedy wątróbka nie zadziałała, zaczęłam intensywnie dumać jakby tu młodzieńca przekonać do mojej osoby. Musi być coś, co pozwoli mu się we mnie zakochać. Dumałam tak, i dumałam i myśli moje zeszły na Powszechnie Znaną Gabę

I pytanie - dlaczego Gaba jest takim naturalnym i wspaniałym wolontariuszem? Gaba kota tuli.
Postanowiłam zatem i ja przytulić kota, więc złapałam go chytrze po długim ganianiu po pokoju i tuliłam. Zrelaksował się po jakichś pięciu minutach, po kolejnych pięciu postanowił zejść, na co mu pozwoliłam. Powtórzyliśmy to samo po godzinie i jakąś jeszcze godzinę później, Szonek postanowił wątróbkę jednak zjeść.
Zjadł też dzisiejsze śniadanie i dzisiejszą kolację (tę ostatnią już śmiało w towarzystwie pozostałych kotów), przez cały dzień całkiem dzielnie towarzyszył pozostałym kotom i Małżowi, a dziś wieczorem dokonał się przełom kolejny.
Na moich kolanach Szonek zaczął mruczeć jak traktor na turbodoładowaniu

Co prawda potem zepsułam atmosferę zakraplając mu oczęta, no ale mruczenie zaliczone w dniu czwartym uważam za całkiem sukces
Jest szansa, że za parę dni dam radę pstryknąć temu Adonisowi fotę, bo burą urodę powinien podziwiać cały świat, a nie tylko ja w domowym zaciszu
