Tak, tu problem jest taki, że krwotoczne zapalenie przewodu pokarmowego i należy bardzo ostrożnie wszystko wprowadzać. Na razie to on nic nie przyswaja. Jelita pokryte krwistym śluzem, który kot wydala z kupkami. Enzymy pomagają nam cokolwiek przerabiać. Oczywiście popytam o to, ale myślę, że działania z glinkami i siemieniem można rozpocząć pewnie nie wcześniej jak po uspokojeniu sprawy z wydalana krwią. Chcąc mu pomóc mogę mu przypadkiem zaszkodzić i spowodować sensacje.
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
Te wszystkie glinokrzemiany to m. in. smecta dostępna bez problemu w aptece. Cokolwiek z tego typu preparatów kot by nie przyjmował trzeba pamiętać, że wszystkie zmniejszają bądź znacznie hamują wchłanianie leków więc należy je przyjmować osobno. Zdjęcie wychudzonej łapki straszne. Trzymam kciuki.
Konsultowałam z weterynarzem i niestety na razie wszystkie glinki, siemię itp. odpada bo pochłonie część tego, co sam kot powinien przyswoić. Wetka wychodzi z założenia, że przy tak zaawansowanym zapaleniu przewodu pok. im mniej tym lepiej dla kota. Od prawie tygodnia mamy ładne kupki jedna dziennie śmierdzą ciąż jak szalone, ale Chrumkowi dopisuje apetyt - to najważniejsze. Niestety muszę mu dozować, co trochę go złości Dziś lub jutro dostawa nowych fot
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
Chrumkowi przez ostatnie dni bardzo dopisywał apetyt, praktycznie każdy ruch w stronę kuchni i plątał się już między nogami ) Kupka w normie odkąd jest u nas. Ani jednej biegunki i już tak fatalnie nie śmierdzi. Nadal krew.. kończymy powoli steryd, a jutro wizyta u weterynarza. Wydaje mi się ostatnio, że jest troszkę przygaszony. Nie chodzi też tak często do miseczki, dużo śpi. Wciąż walczymy o każdych kilka gramów..
Dorobiliśmy się też kilku ładnych fot
A tu już mojego autorstwa, co zresztą widać i widać niestety jakie to ciągle chudziutkie
Ostatnio zmieniony 27 mar 2013, 22:56 przez AniaG, łącznie zmieniany 1 raz.
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
ja nie mam w domu wagi jutro na Polance go zważymy. dam znać!
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
Może jest przygaszony, bo adrenalina już opadła po ostatnich zmianach w jego życiu, a siły na więcej nie ma, bo organizm jeszcze nie doszedł do siebie... Faktycznie jest chudziutki. Najważniejsze, aby przybierał stopniowo na wadze. Trzymam kciuki za jutrzejszą wizytę
Dziś jestem pełna obaw oby do wieczornej wizyty. Chrumek średnio chce jeść. Dużo pomlaskuje, śpi i mruczy. Trochę kiwa się na nogach.
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”