Trynity nadal u mnie, bo tydzień po ściągnieciu szwów znów blizna się otworzyła. Teraz już nie miała zakładanych szwów po raz kolejny, tylko odkażamy ranę i czekamy aż zagoi się sama przez ziarninowanie.
Ostatnio zmieniony 21 sie 2013, 18:52 przez kat, łącznie zmieniany 1 raz.
Chyba się do niego przyzwyczaiła, bo nie wygląda na jakaś nieszczęśliwa;) Tylko nadal trzeba szanownej Pani podawać kawałeczki mięsa z ręki, bo z miseczki nie chce jeść, chociaż suchą w ten sposób wcina...
Trinity była dzisiaj na kontroli u weta.
Ogon ładnie się goi. Mam nadzieję, że teraz już wygoi się do końca.
Trini nadal musi nosić kołnierz, ale tak się już do niego przyzwyczaiła, że bez problemu potrafi wskoczyć z podłogi na dość wysoki parapet. Nauczyła się też już normalnie jeść w nim. Czasami mam wrażenie, że zachowuje się tak, jakby wcale nie miała tego kołnierza
Przy okazji zrobiłam Jej testy Fiv/Felv - oba ujemne
kat pisze:Trinity była dzisiaj na kontroli u weta.
Ogon ładnie się goi. Mam nadzieję, że teraz już wygoi się do końca.
Trini nadal musi nosić kołnierz, ale tak się już do niego przyzwyczaiła, że bez problemu potrafi wskoczyć z podłogi na dość wysoki parapet. Nauczyła się też już normalnie jeść w nim. Czasami mam wrażenie, że zachowuje się tak, jakby wcale nie miała tego kołnierza
Przy okazji zrobiłam Jej testy Fiv/Felv - oba ujemne
Trinity wczoraj przestała być izolowana.
Wczoraj było troszkę nerwowo, tzn. jakieś posykiwania i ostrzegawcze machnięcia łapą w powietrzu, ale dzisiaj już jest dobrze