
Od poniedziałku w nowym miejscu… Początki takie sobie, zwłaszcza z rezydentami – myślałam, ze Stefan, dogadujący się świetnie z psami, będzie zachwycony, a Tekluska – trochę płochliwa i zdystansowana do wszelkich nowości – wycofa się… I tuś mi niespodzianko – W rudzielcu odezwał się instynkt samczy – fuka, charczy, prycha z głębi trzewi swych kocich (a wierzcie mi, ze ma je naprawdę głęboko schowane w tej swojej hmmm.. okrągłości


Rollo boi się jeszcze każdego hałasu – nawet najmniejszego… Najgorzej ma moja stukilowa Połówka – dostało Mu się za człapanie, no i teraz chodzi na paluszkach – Rolka te zapewnienia jednak nie przekonują i nadal ucieka… Być może ma jakiś męski uraz, bo zdecydowanie chętniej przychodzi do mnie…
Strasznie lubi być głaskany, zaczyna nawet pomrukiwać

Przeciąga się też jakies 2 razy na minutę, ale to też chyba związane z dochodzeniem do się.
No i uwielbia się bawić – przy moich leniwcach kanapowych to wręcz wulkan energii - skacze, wygina się, podrzuca zabawki – może zaktywizuje koleżeństwo, co byłoby niewątpliwie kolejnym plusem Rollka

No, na dziś chyba tyle, pędzę podkarmić, bo trochę Rolencja przesmradza, woli jeść częściej, a przy moich, karmionych co 12 godzin, to wyzwanie – muszę izolować, chować, bo wyczuwają i lamentują pod drzwiami. Co oczywiście Rolka bardzo rozprasza i bardziej interesuje niż jedzenie…
Trzymajcie kciuki
