[`]

Moderatorzy: crestwood, Migotka
Myślę, że nie był wychodzący. Obejrzałam go dokładnie zanim przyjechała SM, by odczytać numer czipa. Nie życzę nikomu takich przeżyć... Do tej pory nie mogę się otrząsnąć, choć niejedno już widziałamkotekmamrotek pisze: wiem, że to niczego nie zmieni, ale Kasiu - myślisz, że oni Go wypuszczali, czy to był przypadek???
Morri, nie jesteś jasnowidzem i nikt tego od Ciebie nie wymaga i nie powinien wymagać, zwłaszcza Ty samaMorri pisze:Myślę, że nie był wychodzący. Obejrzałam go dokładnie zanim przyjechała SM, by odczytać numer czipa. Nie życzę nikomu takich przeżyć... Do tej pory nie mogę się otrząsnąć, choć niejedno już widziałamkotekmamrotek pisze: wiem, że to niczego nie zmieni, ale Kasiu - myślisz, że oni Go wypuszczali, czy to był przypadek???Mam straszną dziurę w duszy
Oczywiście, to był przypadek, ale nie z rodzaju tych, których nie można było przewidzieć. Jeśli ktoś ma w domu drzwi wejściowe, które trzeba przekluczyć, bo inaczej się otwierają i mieszka na kupie w mieszkaniu studenckim, to takie zdarzenie jest tylko kwestią czasu...*
Ozzy zginął, kiedy jego właścicielka była w domu i zdążyła już zarzucić poszukiwania. Znalazłam go parę metrów od wejścia do budynku. Nie wywieszono żadnego ogłoszenia, nic. I to już nie jest przypadek. To jest skrajny brak wyobraźni i troski. Nigdy nie wybaczę sobie, że nie rozszyfrowałam tej osoby. Nigdy.
*Kiedy wyadoptowywałam Ozziego właścicielka mieszkała gdzie indziej.