

Moderatorzy: crestwood, Migotka
Witamy!
Miecio już całkiem zadomowiony i mieszkanie należy do niego. Na szczęście z akceptacją współlokatorów czy nawet gości nie było najmniejszych problemów - wystarczy chęć do zabawy z kotem i od razu znika jego niepewność co do intencji odwiedzających.
Bunt przeciwko piciu wody zawieszono, kiedy miseczka z wodą została zamieniona na sporą michę (która służy teraz nie tylko jako wodopój, ale też interesujące miejsce do topienia zabawek - bawi się lepiej, kiedy są mokre, a i wyciąganie ich z wody jest dla Miecia bardzo zajmujące; i okazjonalnego moczenia łapek). Na nic innego kocurek nie narzekał, kuweta i jedzenie w porządku, spanie oczywiście na człowieku.
Przez pierwsze dwa dni samotne zostawanie w mieszkaniu nawet na kilka minut wyglądało tak sobie - po powrocie zastawało się głośne płacze i czarną, zezowatą rozpacz (na szczęście rozpacz przechodziła wraz z pojawieniem się na horyzoncie pluszowej myszki), ale to szybko się zmieniło i teraz nie ma już najmniejszych problemów nawet przy czterogodzinnej samotności - jest na szczęście ciekawa "telewizja" w postaci karmnika za oknem, zabawki, drapak (mniej niestety zdatny do drapania niż meble), półki, koce, ... jednym słowem cały plac zabaw, a potem - wiele rąk do głaskania i zabawy. Wszyscy w mieszkaniu uwielbiają Miecia, więc przy zmianach towarzyszy potrafi hasać nieprzerwanie przez kilka godzin.
I tutaj małe pytanie - czy Mieciowi zdarzało się kiedyś zasapywać, czy miał kiedykolwiek osłuchiwane serducho ? Już kilka razy w czasie intensywnej zabawy zatrzymywał się i oddychał przez pyszczek, a po sercowych problemach mojego ostatniego Kocura dosyć mnie to martwi. Generalnie wszystko jest w porządku, ale ciężki oddech trzeba chyba będzie sprawdzić u weterynarza.
Załączam kilka zdjęć z nowego domku.
Pozdrowienia serdeczne dla całej rodziny!