
Tak wygląda podawanie go Codiemu: mniam, mniam

Encortolon już nie jest taki pyszny, więc trzeba wziąć Codiego na kolana i podać tabletkę bezpośrednio do pyszczka. Ale Cody zbytnio przy tym nie protestuje.
Natomiast podanie zastrzyku w domu od pewnego czasu jest niewykonalne. W gabinecie udaje się to zrobić, bo jest wtedy troszkę sparaliżowany strachem, ale w domu, wstępują w Codiego nadkocie siły i nie sposób Go utrzymać.
A drze się przy tym, jakby nie wiadomo co Mu się działo

Najgorsze, ze zaczyna krzyczeć już w momencie chwycenia Go za kark, a to Go raczej nie boli...
Szkoda mi Go, bo już tyle leków wybrał i pewnie stąd te objawy paniki przy podawaniu zastrzyków

A Astor ma kolejną złodziejską pasję - kradnie ręczniki papierowe (chyba najpierw odrywa je z rolki) i wrzuca do miski z wodą. Jak już ładnie nasiąkną wodą, wyciąga je i roznosi po całym mieszkaniu.
Przyłapałam Ją na tym

Dzisiaj natomiast znalazłam też w pokoju mokrą ściereczkę od kurzy - chyba też ją utopiła w misce, a później zaniosła do pokoju.
Nie wiem, czy w ten sposób daje mi do zrozumienia, że powinnam umyć podłogi...
