W poniedziałek wszyscy skupieni, przestraszeni, nie będzie przesady w tym, że napiszę, iż przygotowani na najgorsze...
Skończyło się dobrze - oczywiście narkoza i wybudzenie bez najmniejszych komplikacji, weci stwierdzili, że w pełni zdrowe koty mogą Zeldzie zazdrościć;)
Ale - guzek niesamowicie urósł, a podczas zabiegu lekarze znaleźli jeszcze jeden - oba musiały też być wycięte, a nie wyłuszczone, by nie przeoczyć najmniejszego ich kawałka.
A zatem - ze względu na zażywane leki przeciwzakrzepowe - pojawił się problem z nadmiernym krwawieniem; ale tu już mamy doświadczenie - gustowne gatki z taśmy elastycznej (tym razem jak na dziewczynę przystało różowe) z tamponadą wewnątrz załatwiły sprawę. Dziś rano przeżyliśmy jednak szok, kiedy przy ściąganiu opatrunku odkryliśmy jeden tampon PRZYSZYTY do skóry

Zeduszkin ma oczywiście kapelon, ale to jest kamikadze - ona robi w nim wszystko: je, pije, śpi, wywala brzucho (tak, proszę Państwa, już dziś wczesnym przedpołudniem zastałam Zeldę wywaloną na plecach na stole grzejącą sobie brzucho); apetyt gigantyczny miała już wczoraj, aż mruczała czekając na swoje mięsne tartinki z nadzieniem tabletkowym

A tu Zelda jeszcze przed zabiegiem - tak najbardziej lubi pić wodę:)