Mój Maciuś i Klara bardzo by się już chciały pobawić z Trinity, ale ten mały tchórz, jak tylko One podchodzą i robią nosek-nosek, zwiewa A później sama podchodzi, ale w ostatniej chwili zmienia zdanie i znów
Chodzi, bo takie są zalecenia wetki
Ale już się tak do niego przyzwyczaiła, że mam wrażenie, że wcale Jej nie przeszkadza.
A nie mogę go ściągnąć, bo rana jeszcze nie jest wygojona w 100%
kat pisze:Chodzi, bo takie są zalecenia wetki
Ale już się tak do niego przyzwyczaiła, że mam wrażenie, że wcale Jej nie przeszkadza.
A nie mogę go ściągnąć, bo rana jeszcze nie jest wygojona w 100%
jasne, że takie są zalecenia, bo chodzi o to, by nie rozlizała rany. Ale nawet Chanelki nie trzymałam w kołnierzu dłużej niż to konieczne. Jeśli tylko byłam w domu, a ona np. spała, pozwalałam jej spać bez kołnierza - miałam ją tuż obok, widziałam co robi
Trinity już wie, że warto jak najczęściej przebywać w kuchni, bo a nuż wołowinę kroją i dadzą kawałek Wczoraj kupiłam tygodniową porcję dla Lary i kroiłam i dzieliłam na dzienne porcje.
Oczywiście Klara i Albercik od początku mi towarzyszyły, później dołączyły do Nich Lara, Lenka i Milo, a na końcu Trinity. Dostały po kawałku, bo nie można się było od Nich opędzić.
No i na bazie tego doświadczenia, dzisiaj Trinity pilnowała mnie już nawet jak ziemniaki obierałam...