Jaśminka
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Łe jery. Mocno śpiewa i tańcuje?

Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą,
a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą.
Robert A. Heinlein
http://www.ezopoznan.pl/
Jaśminka - co nie dziwi - cieszy się niemałym zainteresowaniem osób rozglądających się za kotem
Takoż niedzielne popołudnie i wieczór upłynęły nam na wizytach. Jaśminka spędziła je głównie pod kaloryferem, za biurkiem i firaną - koty mają tam jeden z ulubionych kątów, gdzie się chowają
Nawet po wyjściu gości siedziałam tam jeszcze przez dość długi czas 
Zdrowotnie już prawie całkiem ok. Odstawiliśmy antybiotyk, mała bryka aż miło i jest coraz bardziej tulaśna. Niestety tylko w stosunku do mnie. Jestem przekonana, że dość szybko odnajdzie się w nowym domu, o ile ktoś zapewni jej spokój. Nie wiem, jak skończyłyby się próby wprowadzenia jej do gwarnego, tłocznego domu.



Zdrowotnie już prawie całkiem ok. Odstawiliśmy antybiotyk, mała bryka aż miło i jest coraz bardziej tulaśna. Niestety tylko w stosunku do mnie. Jestem przekonana, że dość szybko odnajdzie się w nowym domu, o ile ktoś zapewni jej spokój. Nie wiem, jak skończyłyby się próby wprowadzenia jej do gwarnego, tłocznego domu.
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
-
- Posty: 1322
- Rejestracja: 27 mar 2013, 20:35
- Lokalizacja: Poznań
Dzień dobry
Mam na imię Patrycja i jestem zakochana w i zauroczona Jaśminką. Zresztą nie tylko ja tylko cała moja rodzina. My kociarze od wielu lat
Bo jak wiadomo dom bez kota to tylko mieszkanie. Czekam na Malutką od listopada, jak tylko pojawiłą sie u Państwa i mam nadzieję, że z nami zamieszka. Widziałam małego szkraba, wiem, że kota będzie potrzebowała czasu i cierpliwości aby odnaleźć się w nowym domku. Zakładając, że nie wiadomo co się z nią działo do momentu uratowania przez Wolontariuszkę, myślę, że musi raz jeszcze tyle czasu upłynąć, zanim mała bezgranicznie zaufa człowiekowi.
Byłam na wizycie zapoznawczej i jeszcze bardziej utkwiła mi w sercu ta mała charakterna kobitka. Bardzo bym chciała dać jej dom. Czekam cierpliwie na decyzję domku tymczasowego (stres mam chyba większy niż przed maturą
) i z wielkim zainteresowaniem śledzę wszystkie wiadomości o Jaśmince.

Mam na imię Patrycja i jestem zakochana w i zauroczona Jaśminką. Zresztą nie tylko ja tylko cała moja rodzina. My kociarze od wielu lat

Byłam na wizycie zapoznawczej i jeszcze bardziej utkwiła mi w sercu ta mała charakterna kobitka. Bardzo bym chciała dać jej dom. Czekam cierpliwie na decyzję domku tymczasowego (stres mam chyba większy niż przed maturą

Jaśminka jest bardzo drobną, wrażliwą koteczką, która do tej pory zaufała tylko mnie. Nawet TŻ ją niepokoi do tego stopnia, że nie może jej jeszcze pogłaskać. Wobec mnie jest rozmruczana i przymilna. Zawsze usłyszy, że właśnie się kładę i natychmiast przybiega się przytulić. Sama przychodzi też poprosić, by wziąć ją na ręce. To kota z ogromnym miziankowym potencjałem, ale - w mojej ocenie - po przeprowadzce do nowego domu będzie potrzebowała spokoju, by odnaleźć się w nowym otoczeniu. Obawiam się, że zbyt nagła zmiana i duże, stałe natężenie stresu mogą wręcz ją uwstecznić...
Czy mieszkanie, w którym rezydują obecnie trzy koty norweskie leśne, dalmatyńczyk, dwójka rozbrykanych przedszkolaków + dwójka pracujących dorosłych będzie w stanie taki spokój zapewnić? Dobre chęci, zaangażowanie - to jedno; realia - to drugie. Sama wiem najlepiej, że pracując, nie jestem w stanie zaopiekować się więcej jak pięcioma kotami, bo zwyczajnie nie mam tyle czasu, by poświęcić odpowiednią ilość uwagi kolejnemu. W zbyt tłocznych domach koty dziczeją - nawet nasze fundacyjne doświadczenia to potwierdzają
Nawet jeśli Jaśminka przyzwyczaiłaby się do takich warunków, nie sądzę, by była kotem żyjącym z człowiekiem, a raczej obok. Chyba, że to ona skupi na sobie całą uwagę opiekunów - co wtedy z resztą towarzystwa?
Moim zadaniem jest obiektywna ocena sytuacji, co przyznam szczerze nie jest proste
Czy mieszkanie, w którym rezydują obecnie trzy koty norweskie leśne, dalmatyńczyk, dwójka rozbrykanych przedszkolaków + dwójka pracujących dorosłych będzie w stanie taki spokój zapewnić? Dobre chęci, zaangażowanie - to jedno; realia - to drugie. Sama wiem najlepiej, że pracując, nie jestem w stanie zaopiekować się więcej jak pięcioma kotami, bo zwyczajnie nie mam tyle czasu, by poświęcić odpowiednią ilość uwagi kolejnemu. W zbyt tłocznych domach koty dziczeją - nawet nasze fundacyjne doświadczenia to potwierdzają

Nawet jeśli Jaśminka przyzwyczaiłaby się do takich warunków, nie sądzę, by była kotem żyjącym z człowiekiem, a raczej obok. Chyba, że to ona skupi na sobie całą uwagę opiekunów - co wtedy z resztą towarzystwa?
Moim zadaniem jest obiektywna ocena sytuacji, co przyznam szczerze nie jest proste

"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Morri to gdzie Jaśminka zamieszka to oczywiście Twoja decyzja i ja, choćby była dla mnie niekorzystna i się z nią nie zgadzała, mimo, że będzie mi przykro - uszanuję ją, to jest poza wszelką dyskusją. Chociażby przez mój szacunek dla tego co Fundacyjni Wolontariusze robią dla kotów.
Moje doświadczenie podpowiada, że czasami, jak to się mówi trzeba dać "czas czasowi".
Nie jest dla mnie dziwnym, że Jaśminka żyjąca przez pół roku na dworze, a od dwóch miesięcy u Ciebie - doświadczając z Twoich rąk jako pierwszych miłości i opieki, zaufała Tobie. Na resztę przyjdzie czas. Koty w różnym tempie nabierają zaufania do takich a nie innych osób. W naszym domu, przy gościach koty jako pierwszą osobę do kontaktu wybierają Monikę, jakby wiedziały kto ma do nich największą słabość.
Mam koty od wielu lat i na ich przykładzie widzę, że kotu też z wiekiem charakter się zmienia. Ten najbardziej strachliwy jest teraz najbardziej towarzyski
Charakter i osobowość kształtują warunki w jakich się żyje oraz współtowarzysze życia. Szczerze nie podejmowałabym się prób doboru charaktelogicznego kota do domu, bo to jednak w mojej ocenie jest strasznie trudne i chyba niemożliwe do zweryfikowania w ramach jednego spotkania. Ale podkreślam, to tylko i wyłącznie moje zdanie, którego nikomu nie chcę narzucać.
I jeszcze w kwestii dzieci. Dzieci wychowane z kotami i przez rodziców kochających koty, żyją z kotami w pełnej symbiozie i przyjaźni.Wychowując tak dzieci, w mojej ocenie, dajemy społeczeństwu szansę na zmianę, żeby wreszcie było w nim więcej ludzi naprawdę znających koty i ceniących sobie ich towarzystwo. Społeczeństwo, które wyzbędzie się tych wszystkich okropnych stereotypów. Zawsze za dzieci odpowiadają rodzice, bo przecież czym skorupka za młodu nasiąknie...
To czy moje koty to norwegi czy nie norwegi to już chyba nie powinno mieć znaczenia, są spokojne, zrównoważone i przyjacielskie, nie wykazują agresji względem innych kotów. A dla mnie nie ma znaczenia czy kot to norweg, main coon czy nasza kota europejska. Kot to kot. Istota doskonała.
Reasumując, chciałam pomóc, przyszłam do Fundacji chcąc dać dom kotu, który tego potrzebuje, uwagę moją zwróciła akurat Jaśminka, tak to już jest z zakochaniem
Jeżeli kandydatura mojego domu, zdaniem DT się nie nada - trudno, zakceptuję to. Wszystkim futerkom będę życzyła aby znalazły fantastyczne domy, gdzie przede wszystkim będą kochane, a tym które potrzebują pomocy aby na ich drodze pojawili się wspaniali Wolontariusze Fundacji.
Bo to jednak Nas łączy - miłość do kotów.
Moje doświadczenie podpowiada, że czasami, jak to się mówi trzeba dać "czas czasowi".
Nie jest dla mnie dziwnym, że Jaśminka żyjąca przez pół roku na dworze, a od dwóch miesięcy u Ciebie - doświadczając z Twoich rąk jako pierwszych miłości i opieki, zaufała Tobie. Na resztę przyjdzie czas. Koty w różnym tempie nabierają zaufania do takich a nie innych osób. W naszym domu, przy gościach koty jako pierwszą osobę do kontaktu wybierają Monikę, jakby wiedziały kto ma do nich największą słabość.
Mam koty od wielu lat i na ich przykładzie widzę, że kotu też z wiekiem charakter się zmienia. Ten najbardziej strachliwy jest teraz najbardziej towarzyski

I jeszcze w kwestii dzieci. Dzieci wychowane z kotami i przez rodziców kochających koty, żyją z kotami w pełnej symbiozie i przyjaźni.Wychowując tak dzieci, w mojej ocenie, dajemy społeczeństwu szansę na zmianę, żeby wreszcie było w nim więcej ludzi naprawdę znających koty i ceniących sobie ich towarzystwo. Społeczeństwo, które wyzbędzie się tych wszystkich okropnych stereotypów. Zawsze za dzieci odpowiadają rodzice, bo przecież czym skorupka za młodu nasiąknie...
To czy moje koty to norwegi czy nie norwegi to już chyba nie powinno mieć znaczenia, są spokojne, zrównoważone i przyjacielskie, nie wykazują agresji względem innych kotów. A dla mnie nie ma znaczenia czy kot to norweg, main coon czy nasza kota europejska. Kot to kot. Istota doskonała.
Reasumując, chciałam pomóc, przyszłam do Fundacji chcąc dać dom kotu, który tego potrzebuje, uwagę moją zwróciła akurat Jaśminka, tak to już jest z zakochaniem

Jeżeli kandydatura mojego domu, zdaniem DT się nie nada - trudno, zakceptuję to. Wszystkim futerkom będę życzyła aby znalazły fantastyczne domy, gdzie przede wszystkim będą kochane, a tym które potrzebują pomocy aby na ich drodze pojawili się wspaniali Wolontariusze Fundacji.
Bo to jednak Nas łączy - miłość do kotów.

Patrząc na moje dziecko i moje powichrowane koty niekoniecznie się zgodzę z tą symbioząkikin pisze: Dzieci wychowane z kotami i przez rodziców kochających koty, żyją z kotami w pełnej symbiozie i przyjaźni
część kotów się nadaje do życia z dziećmi dla części towarzystwo głośnych , biegających małych istot niekoniecznie jest komfortowa
Taaa... Czarne wieja przed Miechulcem a Gaduś nie wieje (albo wieje wolniej) i musimy młodego pilnować bo bije kota (to z miłości, rodziców tez bijemarinella pisze:Patrząc na moje dziecko i moje powichrowane koty niekoniecznie się zgodzę z tą symbioząkikin pisze: Dzieci wychowane z kotami i przez rodziców kochających koty, żyją z kotami w pełnej symbiozie i przyjaźni
część kotów się nadaje do życia z dziećmi dla części towarzystwo głośnych , biegających małych istot niekoniecznie jest komfortowa


Co obchodzi cię jak korzystam z szaleństwa – bez czy w pasach bezpieczeństwa...