Dawno się nie odzywaliśmy, a w życiu Javiera nastąpiło kilka zmian.
Przede wszystkim zyskał nowego człowieka do służby przy misce i mizianiu

i o dziwo, bardzo szybko się zaprzyjaźnił, choć dotąd nie przepadał za nowym ludzkim towarzystwem. Gorzej zapewne zniósł montowanie i ustawianie nowych mebli w mieszkaniu, stanowczo nie lubi hałasów i zamieszania.
Najgorzej jednak przyjął podwójną wizytę u weta. Niestety, okazało się, że cierpi na eozynofilowe zapalenie dziąseł, więc co jakiś czas czeka go kuracja. Póki co, dolegliwości zażegnane - po antybiotyku i powtórzonym sterydzie.
No i najważniejsze - wczoraj chłopak miał sympatycznych Gości, i znów - o dziwo - nie spędził całego czasu schowany w kącie. Owszem, trochę zachęcany, trochę przekupiony przysmaczkiem, ale dawał się i pogłaskać i podziwiać.
Gdybyż oni się polubili, jaka ładna by była z nich para
Albo i trójka:
