U Mozzarelli sporo się dzieje. Z tych spraw mniej przyjemnych: koteczce przypałętało się ostre zapalenie pęcherza, które objawiło się wylizanym do zera brzuchem. Jak tylko zauważyłam łysy brzuszek, tego samego dnia byłyśmy już w gabinecie weterynaryjnym. Zbadaliśmy mocz, w którym obecne były liczne bakterie. Kicia została zaopatrzona w antybiotyk, zakwaszacz moczu ze względu na zasadowy odczyn oraz suple uspokajające. Prawdopodobnie jest to odstresowe zapalenie pęcherza. Połączyłam to z osiatkowanym tarasem, który niedawno zrobiliśmy. Kociaste miały już kilka możliwości korzystać z tarasu i Mozzka była za każdym razem bardzo pobudzona, nie chciała wracać do domu, widziała też obce koty na zewnątrz, może tych małych stresów zgromadziło się tyle, że jest jak jest. Ale na szczęście jest poprawa.
Jak tylko Mozzka poczuje się całkowicie dobrze, planujemy sanację, bo zęby i dziąsła są takie sobie...
Mamy też dobre wieści! Pojawiła się cudowna osoba, która pokochała Mozzarellę miłością absolutną i zdecydowała się na adopcję kochanej pingwinki! Z jednej strony serca bolą na samą myśl, że Mocuśka nas opuści, ale z drugiej strony cieszymy się bardzo, bo wreszcie będzie miała upragniony spokój bez innych kotów i człowieka tylko dla siebie, będzie rozpieszczana do granic możliwości!
