Kilka dni temu Chudy przeszedł zabieg usuwania ząbków. Przez 6 kolejnych dni musi dostawać antybiotyk i preparat przeciwbólowy dwa razy dziennie. Poranne podanie wypada między 6 a 7 rano, dlatego po raz kolejny chapeau bas dla ekipy szpitalikowej - tym bardziej, że sama mogłam dotrzeć co najwyżej na 8:30
Następnego dnia po zabiegu Chudy powitał mnie w doskonałym humorze. Kręcił się, wywijał dupką, miauczał i robił wszystko, by ściągnąć na siebie uwagę człowieka. Chyba jeszcze nie widziałam kota w tak świetnej formie tuż po takiej procedurze. A przecież Chudy ma już swoje latka, a do tego nerki w średniej formie, więc można się było spodziewać, że zniesie zabieg gorzej, niż inni. Ale nie, fikał jak młody kociak, który uzębienie ma w porządku

Miałam taką gorzką refleksję, że może po byciu żywą tarczą dla jakiegoś zwyrodnialca, usuwanie zębów pod narkozą już Chudego zwyczajnie nie rusza...
Co dalej? Po tygodniu od zabiegu rozpoczynamy szczotkowanie tego, co mu z klawiatury pozostało. Na szczęście tylko raz dziennie, więc koleżanki dyżurne mogą wyłączyć budziki nastawione na nieludzką porę

Po 4 tygodniach Chudego czeka wizyta u dr prowadzącej, a po 8-10 miesiącach kontrola radiologiczna. Szwy rozpuszczą się same w ciągu 90 dni, dlatego na szczęście odpada konieczność wycieczki celem zdejmowania.
Ponadto u Chudego niezmiennie obserwujemy wspaniałe postępy behawioralne. Stał się szpitalikowym rudym słoneczkiem, które świeci niezależnie od pogody za oknem
