no, gdybym powiedziała, że Królikowi jest źle, to bym... nie skłamała, bo jak taka wredna wiedźma trzymam biedaka na diecie! nie dzielę się z nim obiadem*! ciągle tylko kurczak, wołowina, trochę suchego, jakieś witaminy podstępnie podsuwam, probiotyki! ani sobie suchej bułki pomemlać, ani obierek od ziemniaka podgryźć, no jak tu żyć w takim strasznym domu, panie premierze, jak żyć?
* swoją drogą, pobyt u Jacopo wywarł na Króliku wielkie wrażenie, bo kiedy przedwczoraj jadłam pożegnalne spaghetti po bolońsku, koteł po prostu oszalał, tańczył, śpiewał, mało stepować nie zaczął!