Patrzę właśnie na Zorkę, jak pierwszy raz wyszła sobie z kryjówki kiedy siedzę na kanapie w salonie i oglądałam serial. Jak jest cicho to chętniej wychodzi, zdecydowanie.
Może to trochę niestandardowe, ale wypuszczam ja w nocy z pokoju, żeby poznawała mieszkanie, przyzwyczajała się. Koteczka zdecydowanie lepiej czuje się w nocy, niż w dzien i jeśli jestem pewna, że danego dnia zjadła i dostała leki, to zostawiam jej drzwi od jej pokoju otwarte i tak sobie Zorka eksploruje mieszkanie. Złapałam ją już przy oknie, na parapecie, na naszym łóżku (jak TŻ spał-śpiący człowiek to nie człowiek!), śpiącą o północy na płycie (zablokowanej, zgodnie z doświadczeniem) jeszcze ciepłej od gotowania. Jest bardzo ciekawska, skoczna jak nie wiem, wlezie wszędzie żeby zbadać co tam jest - łącznie za toaleta i pralka, skąd bez problemu sama wyszła (ale teraz zamykam łazienkę, bo nie wytrzymie z nerwów

). Nadal najbardziej lubi się schować, co przyprawia mnie o biała gorączkę, o czym może opowiem następnym razem... Ale widzę, że jej się podoba ta eksploracja. A z kotami żyje wspaniale, ogonki w górę i tylko Kori się buntuje jak widzi, że glaszcze Zorke w budce a nie ja, więc sobie odchodzi do innego pomieszczenia. Tosia próbuje się bawić, ale Zorka jeszcze nie wie co to zabawa. Pokażemy jej, niech tylko się przestanie tak nami stresować, więc myślę, że po nowym roku

I ciągle prosimy o kciuki za koteczkę, przydadzą się wszystkie