
Mina, Granat i Saper
Moderatorzy: airam, crestwood, Rita, Migotka
Dziś Granat z zadowoleniem łapał w swe czarne futerko wiosenne promienie słońca
Najpierw na kanapie, a później na balkonie. Początkowo bardzo niepewnie spogladał na balkon i tą nowa przestrzeń, raczej wolał nie przekraczać progu, ale widząc rozanielonych rezydentów szybko do nich dołączył i tak wszyscy wspólnie obserwowali gołębie i nawąchiwali co też wiatr niesie.


-Ciotka zostaw to sprzątanie i się z nami pobaw!
No właśnie Mina i Saper są spragnieni zabawy. A to skaczą, a to łapią, a to biegają, ciągle w ruchu... Mina już powoli nadstawia się do drapania, nie ucieka, trochę nieśmiało ale chętnie. Niestety całą swoją energię muszą rozładowywać w klatce, gdyby mieli choć trochę luzu, cieplutki domek... Ach... kolejne dzieciaki dorastają za kratami

No właśnie Mina i Saper są spragnieni zabawy. A to skaczą, a to łapią, a to biegają, ciągle w ruchu... Mina już powoli nadstawia się do drapania, nie ucieka, trochę nieśmiało ale chętnie. Niestety całą swoją energię muszą rozładowywać w klatce, gdyby mieli choć trochę luzu, cieplutki domek... Ach... kolejne dzieciaki dorastają za kratami


Po zimowym, rutynowym leżeniu na kanapie, otwarte drzwi na balkon są prawdziwym hitem dla Granata. Kociak śmiało wychodzi obserwować gołębie razem z rezydentami, bywa nawet że sam domaga się otwierania drzwi. We wszystkim naśladuje Chaplina, także w uciekaniu z balkonu kiedy robi się tam niebezpiecznie. Główne niebezpieczeństwa czyhające na balkonie w kocim mniemaniu to: to gołąb zbyt blisko przelatujący lub zbyt głośno trzepoczący skrzydłami i człowiek zbliżający się do drzwi po to by je zamknąć
Czasem jak Chaplin z balkonu ucieka, to Granat ucieka razem z nim nawet jeśli nic się nie dzieje. Po drodze rozgląda się na boki jakby sam do końca nie wiedział czemu to robi, ale skoro Chaplin robi to on też
Dla nas największym balkonowym niebezpieczeństwem jest siatka, która straciła swoją moc przez zimę i popękała w kilku miejscach. Tak więc pamiętajcie, żeby przed wypuszczaniem kociastych najpierw sprawdzić trwałość swoich siatek, a wiosenne porządki rozpocząć od naprawiania uszkodzonych miejsc
Poza tym ostatnio byliśmy na kontroli w gabinecie weterynaryjnym. Granacik był bardzo dzielny i spokojny podczas pobierania krwi i ogólnego oglądania
Z dobrych wieści morfologię i biochemię mamy w normie i nie ma żadnych powodów do niepokoju. Z wieści średnich to Granat ma zaczerwienione dziąsła i już nie można tego zwalić na rosnące ząbki, zatem smarujemy dalej stoma-żelem choć Granat nie przepada za takimi zabiegami 





Dla nas największym balkonowym niebezpieczeństwem jest siatka, która straciła swoją moc przez zimę i popękała w kilku miejscach. Tak więc pamiętajcie, żeby przed wypuszczaniem kociastych najpierw sprawdzić trwałość swoich siatek, a wiosenne porządki rozpocząć od naprawiania uszkodzonych miejsc

Poza tym ostatnio byliśmy na kontroli w gabinecie weterynaryjnym. Granacik był bardzo dzielny i spokojny podczas pobierania krwi i ogólnego oglądania


Saper i Mina... młodzieńczy wulkan energii. Nic dziwnego, że ich apartament wygląda jakby tornado tamtędy przeszło... pół godziny po posprzątaniu... Wiadomo, młodzi, gniewni lubią swoje własne porządki
Te dwa dzieciaki dorastają w klatce... marzy nam się, żeby tą energię mogły rozładować skacząc z podłogi na kanapę, frrrrruuu kanapą po oparciu i hyc na drapak! Powinny biegać swobodnie za wędką i kręcić piruety tańcząc z piórkami... ale wciąż brak nam domów tymczasowych 



Z Granata zrobił się nachalny miziaczek-przytulaczek, nieprzyjmujący odmowy
Kiedy Granat ma ochotę na mizianki, będzie tak długo barankował dłonie i z takim impetem, że wytrąci z nich telefon
Przychodzi dawać mi noski, połasić się i otrzeć o moja szyję, albo położyć się w okolicy mojej głowy. Do tej pory taką miłością atakował tylko mnie, ale ostatnio odważył się obdarzyć noskiem i przytulaskiem także Huberta, więc można śmiało powiedzieć, że męska część populacji także zaakceptowana
Niestety kiedy przychodzą do nas goście pierwszym odruchem Granata jest ucieczka za kanapę... ale jeśli gość posiedzi wystarczająco długo i najlepiej udaje, że na kota nie patrzy wcale a wcale to Granat się ośmiela do tego stopnia, że otrze się przypadkiem o nogę, albo pobawi wędka na odległość




Niestety kiedy przychodzą do nas goście pierwszym odruchem Granata jest ucieczka za kanapę... ale jeśli gość posiedzi wystarczająco długo i najlepiej udaje, że na kota nie patrzy wcale a wcale to Granat się ośmiela do tego stopnia, że otrze się przypadkiem o nogę, albo pobawi wędka na odległość

W DT Granata wielkie poruszenie - pojawił się nowy tymczasek. Bogna bardzo zestresowała się przeprowadzką, ale na szczęście od strony nowo poznanych kotów nie słyszy żadnych syków czy buczenia (nawet od rezydentki - też jestem tym zaskoczona). Granat bardzo często zagląda do nowej koleżanki, troszkę się kręci obok jej klatki, albo wskakuje na starą kryjówkę - malutka przestrzeń pomiędzy dachem klatki a blatem stołu. Ciekawa jestem czy jeszcze pamięta te czasy kiedy był małym wystraszonym dzikunkiem i to on buczał na mnie z tego miejsca, w którym teraz jest Bogna. Od czasu pojawienia się Bogny, Granat zbliżył się troszkę do rezydenki i nie wiem czy może trzymają sztamę jako stara ekipa czy może rezydentka tak zaaferowana jest nowym przybyszem, że już nie zwraca tak uwagi na to czy czasem Granat za blisko się nie położył

teraz pod tym stołem jest klatka Bogny

teraz pod tym stołem jest klatka Bogny

Stęsknionym za energią, rozgardiaszem, bałaganem, ale i urokiem i żywiołowością młodości polecam duet Sapera i Miny. Chociaż wiekowo nie zaliczają się do grupy kociaków, to stanem umysłu bez wątpienia. Wystarczy zamachać palcem, wędką, myszką, długopisem, a dzieciaki dostają oczopląsu i rozpoczynają polowanie. Skoki i akrobacje na małej przestrzeni opanowały już do perfekcji, kto jest odważny na tyle, by zobaczyć co potrafiłyby na salonach?


U Granata nuda... czas płynie leniwie i do życia wkradła się rutyna... ma swoje ulubione miejsce na kanapie z którego czasem dźwignie się bliżej mojej ręki podbijając ją do głasków. Podczas szykowania posiłków już jakby mniej wskakuje na blat kuchenny, ale dalej wsuwa jak odkurzacz swoją porcję i szybko ustawia się do miseczki kolegi... bo może coś zostawi... bo może uda się coś podkraść... Najnowszą rozrywką jaką sobie znalazł jest polowanie na palce stóp lub opcjonalne podgryzanie pięt... my podchodzimy do tego znacznie mniej entuzjastycznie, zwłaszcza nad ranem jest to uciążliwe i nieprzyjemne
Dzikie gonitwy z Chaplinem także przeszły do planu codziennego i czasem o 5 rano budzi nas tupot łapek, a czasem te łapki przetuptaja po naszych plecach i brzuchach 


