Nuria pisze: A jeśli jednak suchą karmę to czy na etapie przestawiania futer na BARF takie okazjonalne powroty do chrupek nie zaprzepaszczą dotąd uzyskanych efektów? Dosyć często wyjeżdżam na weekend, dotąd zostawiałam moim dziewczynom kilka misek suchego, ale obecnie wdrażam program BARF

i zastanawiam się nad najlepszym rozwiązaniem dlatego interesują mnie Wasze opinie.
Sucha karma to zawsze zło! Jeśli decydujesz się odstawić to już nie wracaj. Chociażby po to by nie robić im rewolucji w żołądku. Karma przemysłowa nie jest odpowiednim pożywieniem dla drapieżnika, którego naturalnie niskie pH żołądka jest przystosowane do trawienia mięsa.
Pod tym względem mokra karma jest mniejszym złem, bo jest mokra.
Nigdy nie zostawiam moich zwierząt samych na dłużej niż 1 dzień. Jeśli nikt nie może przyjść to nie wyjeżdżam. I tu już nawet nie chodzi o pożywienie, ale o ich bezpieczeństwo i zdrowie. Nie chciałabym sobie wyobrażać, że coś mogłoby się stać i zwierzę cierpi bez pomocy przez tyle czasu.
O miskach automatycznych pisałam już w tym wątku wiele stron temu. Najtańsze nawet automaty są z wkładem chłodzącym (lub można taki żelowy dokupić w aptece).
Powtórzę, jak ja rozwiązuję kwestię wyjazdów przy żywieniu barfem (od lat):
Podaję większą porcję (mniej więcej połowę dziennej dawki) gotową do zjedzenia od razu, a do miski automatycznej wkładam (ja lub catsitterka) zamrożoną (prosto z zamrażarki) drugą porcję (drugą połowę) na zamrożony wkład i ustawiam na ok. 8h. W tym czasie zamrożona porcja uzyskuje temperaturę pokojową. Jedyny minus, że jeden posiłek jest bez dolewki wody.
Moja księżniczka czasem nie raczy się zjawić na śniadanie, więc zostawiam w misce i wychodzę. Tak, nawet w takie temperatury. Gdy wracam miska jest pusta, więc aż tak szybko mięso się nie psuje. Większym problemem w tym roku są muchy (nie mam moskitiery) - mówi się trudno, najwyżej zje jaja, jeśli podzieli sobie posiłek i zostawi na drugie śniadanie. Nic jej nie będzie - niskie pH kwasów żołądkowych sobie poradzi.