Na wstępie bardzo przepraszam za moją długą nieobecność. Dużo się działo, ale teraz wracam do systematycznego aktualizowania postów i będę dzielić się wszystkim na bieżąco.
U Maciusia ostatnio sporo się działo, ale na szczęście sytuacja jest już pod kontrolą i wróciliśmy do normalności. Pod koniec sierpnia jego stan zdrowia niespodziewanie się pogorszył

Maciuś bardzo nie lubi, kiedy trzeba go podnieść, a pakowanie do transportera i wizyta u weterynarza to dla niego dodatkowy stres. Niestety, wszystko to działo się, gdy byłam nieobecna, a kotki były pod opieką wolontariuszek, więc to również nie wpływało korzystnie na komfort Maciusia. Przy próbie złapania Maciusia to było nie lada wyzwanie, ale na szczęście udało się go bezpiecznie dowieźć na miejsce.
Mimo że Maciuś jest strachliwy, wykazał się ogromną odwagą i spokojnie przeszedł przez badanie USG. Okazało się, że ma zapalenie jelit, więc dostał leki do domu. Na szczęście, nie było problemu z ich podawaniem - Maciuś jadł je bez problemu razem z karmą, więc ominęło nas dodatkowe stresowanie go podawaniem leków do pyszczka. Już w trakcie leczenia jego kupki wróciły do normy, a wymioty ustąpiły całkowicie

Po trzech tygodniach byliśmy na wizycie kontrolnej, gdzie znowu biedny Maciuś musiał przejść przez USG. Na szczęście wszystko było w porządku - jelita wróciły do normy, leki zostały odstawione, a kolejna kontrola będzie dopiero za 4-6 miesięcy.
Pomimo tych trudnych chwil Maciuś wciąż jest pełnym energii, wesołym kotkiem. Każdego dnia widzę, jak coraz bardziej mi ufa, chociaż jeszcze potrzebuje trochę czasu, żeby otworzyć się w pełni. To delikatny, ale dzielny kotek, który, jak każdy, potrzebuje cierpliwości, czasu i dużo miłości, żeby całkowicie zaufać człowiekowi

Zrelaksowany Maciuś w pełnej okazałości

Ostatnio Maciuś polubił wskakiwanie na oparcie fotela i obserwowanie co robię przy biurku
