Niestety zaobserwowaliśmy w ostatnim czasie, że Skadi zaczyna mieć problem z jedzeniem. Wyciągała z miseczki po kawałeczku mięsa, memlała, memlała i zostawiała. Pomagało, jeśli pokroiłam jej porcję naprawdę bardzo, bardzo drobno. Wizyta u stomatologa zaczęła więc być priorytetem, choć pierwotnie zamierzałam jeszcze trochę poczekać, aż poziom stresu w stadzie trochę spadnie, by nie narażać jej na podwójny spadek odporności.
Wizyta się odbyła, takoż i zabieg. Niestety okazało się, że wszystkie zęby są do usunięcia

Parodontoza była tak posunięta, że niektóre się nawet chwiały

Tym sposobem Skadi dołączyła do grona bezzębniaczków... Ale przynajmniej nic już nie będzie bolało
Wszędzie dobrze, ale u Przema najlepiej
...tudzież w doborowym towarzystwie kociej śmietanki
