Afrynia ostatnio tak wariowała w kuchni, że odbiła się łapkami od kurka od kuchenki tym samym ją włączając. Jak wróciłam z pracy było mi podejrzanie ciepło w kuchni. Niewiele myśląc przesunęłam dłonią po palniku.
Kotu nieprzykro, mnie boli ręka- czekamy na rachunek za prąd.
Oczywiście kuchenka po każdym użyciu już jest wyłączana z gniazdka.
I w tym miejscu chciałabym zaznaczyć, że każdy, kto drwi z "kocich mam" jest GUUUUUUUUUUUUPIIIIIIII!
Muszę uważać wietrząc mieszkanie, nie śpię w nocy- Afro płacze, biegnę szybko karmić- płacze, nie mogę nigdzie wyjechać- serce mi pęka, gdy jest sama w domu, biegnę po pracy do domu- wiem, że czeka, nie mogę się spokojnie wykąpać- Afro pod wanną- gaaaaaaapi, zabezpieczam urządzenia elektryczne, musi być w centrum uwagi! Ale tuli się, wącha nosek, mruczy i tupta po kocyku rano <3
Z pewnością wymaga sporo czasu, albo ją tak rozpuściłam. Jest najcudowniejszym >nie moim< kotem, jakiego znam <3

"Zwykła ludzka miłość polega na tym, że kocha się kogoś, kto jest tak miły w dotyku, że ewentualne jego wady są już nieważne."
Jerzy Pilch