
Melpomena
Moderatorzy: crestwood, Migotka
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Aaaa bardzo dobrze, Melka jak tylko uwolniona z zamknięcia biegnie do Węgorka go zbarankowaćChitos pisze: A jak relacje Mela Węgorek?


ale dzisiaj nawet jak Melka była w zamknięciu drapał w drzwi i domagał się wolności dla Meli

jeszcze nie razem, ale na tym samym łóżku śpią sobie grzecznie

Byliśmy u weta z Melką w połowie października. Po majowej wizycie miałem nadzieje, że wizyta przebiegnie podbonie miło i bez problemowo. No i tu się myliłem... Mela wymknęła się pani wet z rąk i show się rozpoczął. Na szczęście udało się kote pojmać, ale obie panie weterynarz byly pod wrazeniem siły Meli i jej bezzębnych szczęk 
pomimo ooogromnego stresu w gabinecie, Mela w domupo powrocie pełen luzik, więc nie jest źle


pomimo ooogromnego stresu w gabinecie, Mela w domupo powrocie pełen luzik, więc nie jest źle

- KrisButton
- Posty: 3711
- Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
- Lokalizacja: Luboń
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Pełen świąteczny chill out na kolonii u moich rodziców

Pomimo obaw Melka bardzo dobrze się zaaklimatyzowała i już po 2 dniach zaczęła całkiem śmiało śmigać po mieszkaniu a apetyt jeszcze bardziej wrócił, tak że ograbia Węgora. Wkrótce więcej zdjęć i dłuższa opowieść co u Melki się działa od listopada

Naprawdę zasługuję na kryminał za częstotliwość wątku :
oops:
Ogólnie na przestrzeni tych wieków, kiedy nie pisałem, Melka była w listopadzie u pani wet. I wizytam przebiegła naprawdę łagodnie (mając w pamięci poprzednią, gdzie Melka latała po suficie niemalże). Więc brawa dla Niej
fakt, kota była maksymalnie spacyfikowana-kubraczek, kaganiec i kocyk. Ale sam fakt, że dała się bez walki w to ubrać to już było coś
nawet zważyliśmy Melę w osprzęcie i samą kotke i wyszło 3,4 kg
Same wyniki bez zmian. I dobrze i nie. Dobrze nie pogarsza się, źle nie ma szału z wynikami.
Tutaj fotka przed wizytą:
W same święta Melcia szybko wsiąkła w nowe miejsce. Miała ulubione miejsce za paprotką w kącie w salonie. Czyli bezpiecznie, nie na widoku ale razem z domonikami
Wieczory przesypiała razem z Węgorem na fotelu
jak w poście wyżej
Chętnie wylegiwała się na parapcie, w końcu grzało od kaloryfera
Trochę się bałem jak da się Mele zapakować do transportera jak wracaliśmy do Poznania, ale naprawdę poszło szybko i zgrabnie. Myślę, że powoli odczarowujemy transporter
Sama Melka w bardzo dobrej formie. Apetyt bbaaaaardzo dopisuje, tak bardzo, że Węgora od michy odgania i go objada
No i tak nie wyobrażam sobie chyba Melci jako jedynaczki, bo tam gdzie Węgor tam ona. Jak pojechałem z Węgorem do weta to chodziła po mieszkaniu i go szukała/miauczała...
Inna sprawa, że Węgor do Melki o tyle o ile jak ma dzień
czasem poliże po łebku czasem zdzieli łapką 


Ogólnie na przestrzeni tych wieków, kiedy nie pisałem, Melka była w listopadzie u pani wet. I wizytam przebiegła naprawdę łagodnie (mając w pamięci poprzednią, gdzie Melka latała po suficie niemalże). Więc brawa dla Niej



Tutaj fotka przed wizytą:
W same święta Melcia szybko wsiąkła w nowe miejsce. Miała ulubione miejsce za paprotką w kącie w salonie. Czyli bezpiecznie, nie na widoku ale razem z domonikami

Wieczory przesypiała razem z Węgorem na fotelu

Chętnie wylegiwała się na parapcie, w końcu grzało od kaloryfera

Trochę się bałem jak da się Mele zapakować do transportera jak wracaliśmy do Poznania, ale naprawdę poszło szybko i zgrabnie. Myślę, że powoli odczarowujemy transporter

Sama Melka w bardzo dobrej formie. Apetyt bbaaaaardzo dopisuje, tak bardzo, że Węgora od michy odgania i go objada

Inna sprawa, że Węgor do Melki o tyle o ile jak ma dzień

