Czegoś takiego nie widziałam, jest cały czas w tak silnym stresie, jak zwierze po wybuchu fajerwerków. Izolacja nic nie daje, mimo, że i tak ma spokój, bo moje koty się nim nie interesują, bo jakby go zostawić samego to nic nie zje. Kurczak nie robi na nim wrażenia, wczoraj wieczorem po raz pierwszy zjadł swoje chrupki i od razu zwymiotował. Jakby zrobił taki numer w nowym domu toby jaj były, biedaczek jest mokry z przerażenia.
W ogóle jak Magda mi go przyniosła , to na pewno od stresu śmierdzi Misiek jak cholera kotem, takimi rujowymi siuśkami, na pewno po raz pierwszy bo nie wierzę, że Magda by to wytrzymała gdyby w domu u niej tak śmierdział.
Nie chodzi mi, ze śmierdzi bo mi to nie przeszkadza -prawie!-tylko to że biedak musi się na pewno strasznie stresować.
Czy ktoś ma jakiś pomysł?
Też właśnie pomyślałam o Feliway, ale chyba tak od ręki tego się nie dostanie, nie w każdej lecznicy mają to na stanie, trzebaby podzwonić i popytać.
A może ze dwie krople waleriany Do dostania w każdej aptece, tylko nie wiadomo, jak zareaguje.
W sumie ciekawe, dlaczego się aż tak zestresował Przecież to straszny maślak był. Może Magdy mu brak?
A do jedzenia spróbuj mu podać tuńczyka (np. z biedronki, w sosie własnym) lub jakąś puszeczkę z rybą.
Macie klatkę wystawową? Może mu ją przykryć kocem, aby miał zacisze i posiedzieć przy klatce i łagodnie mówić do niego.
Feliway mogę zamówić, jak zamówię w pon rano, to popołudniu powinien być, ja jeśli ktoś miałby pożyczyć ten pierdalnik do prądu, to w sklepie mamy same wkłady od ręki. Widziałam Misia wczoraj u Ani, faktycznie kłębek nerwów niestety nic sensownego mi nie przychodzi do głowy.
Znów uciekł, przeskoczył dechę matrową blokująca dostęp do kuchni i siedzi pod safkami w kuchni, do tuńczyka ani nie myśli wychodzić. Będziemy go po raz chyba dziesiąty wyjmować spod tych sz afek.
Teraz mi się przypomniało, że nam raz Figa się tak na maksa zestresowała, jak ją zabraliśmy na działkę. Najpierw wlazła pod piec (zimny oczywiście, bo to było lato) i za cholerę nie chciała wyjść. Nic na nią nie działało, Marcin do niej mówił, ja mówiłam, smakołyki wyłożone, a ona się coraz głębiej tam chowała, ledwo się mieściła. Upewniliśmy się, że nic jej tam nie grozi i daliśmy spokój. Po jakimś czasie sama wyszła. Koty były zamknięte w jednej części domu, żeby nie nawiały na ogród, ale wieczorem daliśmy im dostęp do całości, bo pozamykaliśmy drzwi wejściowe. Figa normalnie zawału dostawała, myślałam, że będziemy musieli wracać po nocy z tej działki; sapała, dyszała, serducho jej waliło, wystraszyliśmy się jak diabli. Chodziła po tych pomieszczeniach i nie mogła się uspokoić. Jakoś się udało w końcu, mówiliśmy do niej, głaskaliśmy, jak chciała, etc. Uspokoiła się na tyle, że nie trzeba było wracać. Nie wiem, czemu tak zareagowała (Tola wprost przeciwnie, uwielbia zwiedzać nowe kąty). U nas było trochę inaczej, bo ona znała nas, a nie znała miejsca, a tutaj on nie zna ani miejsca, ani ludzi. Ale może dać mu spokój, jeśli nic jemu nie grozi pod tymi szafkami, to niech sobie posiedzi, może wyjdzie za parę godzin, sam zwiedzi teren, zje coś. Może poczuje się pewniej, jak dasz mu możliwość wybrania sobie takiego kąta.
EDIT: Feliway: jest też chyba spray, ale pierwotnie był prądowy, jak takie ustrojstwa na komary.
Może tylko ja się obawiam, ze on nie wyjdzie w ogóle na jedzenie, może rzeczywiście go tam dzisiaj na noc zostawię, a moje koty będą z nami.
ok dam znac jutro czy wyszedł sam coś zjeść, bo jak zamkne moje to będę widziała. Szkoda cholera że nie mam drzwi do kuchni, jednak widzę teraz , ze sa potrzebne a nie chciałam mieć.
Aniu dajcie mu spokój
niech pozna nowe miejsce
im więcej mu uwagi poświęcacie
tym on bardziej sie stresuje
to że nie zje 1 czy 2 dni nie zaszkodzi mu
musi poznać nowe miejsce
nowe zapachy
Misiek wreszcie zaczyna sie czuć jak u siebie, wychodzi sam na mruczanie!
Jestem umówiona do Żanety na ciachnięcie tic-taków Miśka na czwartek.
Biedny Miś nie wie co go czeka, no ale przezyje i szybko zapomni na pewno.