Przesunięty przez: fuerstathos Sro 10 Lis, 2010 22:01 |
Misia i jej 4 maluchy |
Autor |
Wiadomość |
anastasia
Dołączyła: 02 Mar 2009 Posty: 633 Skąd: Pobiedziska
|
Wysłany: Czw 10 Cze, 2010 23:05
|
|
|
jejku ale one urosły od czasu kiedy je zabierałyśmy
A co do mamuśki to dasz rade jak poprzednio |
_________________ 25.02.2011r. Diesel[*] tęsknie.........
22.09.2012r. Frodo [*] do zobaczenia Przyjacielu |
|
|
|
|
josia
Aśka K.
Dołączyła: 20 Kwi 2010 Posty: 66 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 22 Cze, 2010 16:07
|
|
|
... trochę aktualności - Matka-Misia jest juz po steryzlizacji oraz mastektomii, okazało się, że miała sporego guza, na wyniki czekamy! Za kilka dni ściagamy szwy
Misia dzielnie znosi "klosz" czyli kołnierz na sobie, poczatkowo w ogóle nie było mowy o jedzeniu, karmiłam ja z ręki na co reagowała.... bardzo ostroznie, że tak powiem - kocia jest kochana - spragniona pieszczot i czułości, ale nigdy chyba nie dostawała tyle ciepła bo skąd, od kogo...
Uploaded with ImageShack.us
Od kilku dni sama dzielnie zajada z talerzyka... Lekarstw wciaga też przepieknie, w ogóle mam wrazenie, że dobrze się dogadujemy , choć.... może to pozory - zobaczymy jak będzie po ściagnięciu szwów oraz kołnierza!
Uploaded with ImageShack.us
Czas pokaże jakie będą dalsze losy Miśki - fajnie byłoby gdyby zorzumiała, ze wokoł niej sa ludzie, którzy krzywdy jej nie zorbia, nawet moja 10 letnia suczka bokserka patrzy troche obojetnie na nią gdy drzwi do łazienki sa otwarte
Bardziej interesują ją smigające jak samolociki po chałupie kociaki - Nonuś i Morus lub odizolowana-zakatarzona Zuska, której sesje lotnicze nastepują między sesjami Morusa i Nonusia
... wkrótce o nich, bo rosna jak na drożdżach |
|
|
|
|
josia
Aśka K.
Dołączyła: 20 Kwi 2010 Posty: 66 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro 23 Cze, 2010 08:25
|
|
|
... Z OSTATNIEJ CHWILI.....!!!
własnie dodzowniłam się do Hist Pat i uzyskałam informacje, że guż Miśki był nie grozny - ot zmiany po laktacyjne .. hm, jakby nie patrzec w 2009 ponoć miała 3 mioty bidulka... Ale teraz jest dobrze! |
|
|
|
|
marinella
Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sty 1970 Posty: 9176 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro 23 Cze, 2010 08:44
|
|
|
super |
_________________
|
|
|
|
|
Katarzyna
Katarzyna
Wiek: 57 Dołączyła: 28 Kwi 2010 Posty: 1903 Skąd: Internet
|
Wysłany: Sro 23 Cze, 2010 09:38
|
|
|
Rewelacja! Trzymam kciuki za domek dla kotusi! |
|
|
|
|
josia
Aśka K.
Dołączyła: 20 Kwi 2010 Posty: 66 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 28 Cze, 2010 16:28
|
|
|
... jesli się uda i Misia zechce zadomowic się u nas - zostanie, wszystko teraz zalezy od niej
ale, ale... dla zainteresowanych - zanim przygotuję ogłoszenia pragnę jedynie donieśc, że 2 z 4 kociaków już maja domki.
Otóż Morus już ma domek - zostaje u nas
Uploaded with ImageShack.us
a Koko - aktualnie już Lotka urządza się w nowym domku
Uploaded with ImageShack.us |
|
|
|
|
josia
Aśka K.
Dołączyła: 20 Kwi 2010 Posty: 66 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 08 Lip, 2010 16:04
|
|
|
...Misia od kilku dni mieszka w innym lokum - gł. w związku z jej adaptacją wśród ludzi oraz z powodu separacji od maluchów - nie moga jej ciagną po sterylizacji, a apetyty maja wielki dlatego aby Miśce polepszyć warunki bytowe przenisiona została do swojego pokoju. Sa wakacje, Zoska nad morzem, pokój marnowac się nie może. Teraz to pokój Misi, która w koncu ma takie warunki na jakie zasługuje. tak by sie mogło wydawac, ale.... wcale nie wiem czy jej jest tam tak dobrze Ona wolałaby aby ja wypuścić i... tu jestem w kropce!
Uploaded with ImageShack.us
Misia mieszka u nas od 14 maja, w tym czasie przeszła dośc wiele... wydawac mogłoby się, ze przez te nieomal 2 m-ce powinna jakos przywyknąc do człeka - do mnie gł. karmiecielki i zabiegającej o wzgledy, ale wcale tak nie jest. Dalej wali ostro pazurkami, które zdążyły już odrosnąć po przycięciu podczas sterylki... Owszem b. lubi glaskanie, pieszczoty, ale do czasu jak sie jej nie znudzi.
Macie doświadczenie z dzikimi kotami i ich asymilacją w domowych warunkach? Mska ma ok. 2-3 lat. Czy przez te 2 m-ce mogła się już przyzwyczaic do naszego domu? Hm, mysle sobie o jej wypusdzczeniu - nie wiem kiedy ewent. mogłabym o tym mysleć.
Uploaded with ImageShack.us
To piekna, wrazliwa bardzo kotka, szkoda byłoby ją wypuścić na łaske/nie łaskę ludzi na ulicę skąd ja zabrałam, nie wiem jakie rozwiązanie byłoby dla niej najlepsze?
Uploaded with ImageShack.us
hm, ciekawe co ona o tym wszystkim mysli |
|
|
|
|
Katka
Wiek: 39 Dołączyła: 08 Sie 2007 Posty: 2229 Skąd: Poznań/ Swarzędz
|
Wysłany: Czw 08 Lip, 2010 16:15
|
|
|
też miałam ostatnio ten dylemat...ale Kijanka biega juz na wolnosci....Moze to przykre ale myślę, ze na miejsce kotki, którą cieżko bedzie wyadoptować...moze przyjsć kociak, który ma większe szanse...
Jak łapałam Kiję to beczałam jak głupia...ale ona chyba nie była tak do końca szczęsliwa w domu....nie chciała się przyzwyczajać...nie lubiła być zamknięta....wróciła pod blok....ma tam budkę i karmicieli....plus ja wpadam czasem z jedzonkiem.... |
|
|
|
|
josia
Aśka K.
Dołączyła: 20 Kwi 2010 Posty: 66 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 09 Lip, 2010 11:53
|
|
|
masz rację Katka, że podobne sa nasze sytuacje - tyle, że borykam się z myslą: czy wypuścic ją tam skąd ją wzięłam czy jednak przyzwyczai(ła) się do nas i mogę zostawic ja u siebie jako wychodzaca kotke, czy tutaj przy moim domu/ w domu bedzie jej dobrze...? Mysle, ze czas pokaże, póki co nie mam nadal odpowiedzi na to pytanie.... |
|
|
|
|
Katka
Wiek: 39 Dołączyła: 08 Sie 2007 Posty: 2229 Skąd: Poznań/ Swarzędz
|
Wysłany: Pią 09 Lip, 2010 17:06
|
|
|
Masz komfort którego ja nie posiadam...dom myślę, ze to by było fajne rozwiazanie...kijanka też by sie nadawała na takie warunki....ale mieszkanie na pierwszym piętzre mnie trochę ogranicza ;p |
|
|
|
|
as-ik
Dołączyła: 25 Maj 2010 Posty: 23 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 17 Sie, 2010 22:47
|
|
|
Co u Misi, wypuszczasz już ją na dwór czy nadal siedzi w domu?I jak się miewają maluchy - już znalazły swoje domki? |
|
|
|
|
fuerstathos
czyli Ania Fufu ;)
Wiek: 28 Dołączyła: 15 Cze 2006 Posty: 8458 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro 18 Sie, 2010 23:39
|
|
|
Koty zagryzły Asię i niczego się nie dowiemy |
_________________
|
|
|
|
|
as-ik
Dołączyła: 25 Maj 2010 Posty: 23 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 19 Sie, 2010 00:45
|
|
|
Hmm...na to wygląda...Pozostaje czekać na jakieś wieści |
|
|
|
|
josia
Aśka K.
Dołączyła: 20 Kwi 2010 Posty: 66 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 19 Sie, 2010 13:50
|
|
|
Żyję, żyję... Miśka... kto wie, zagryźć by nie zagryzła, ale niestey - nadal i wciąz wszystko na JEJ warunkach - pieszczoty, głaskanie, przytulanie - OK, ale... wtedy gdy Misia ma ochote...
Na dwór nie wypuszczcam, mowy nie ma o dworze póki co, póki co od tygodnia ma otwarte drzwi z pokoju i może wychodzic na dom - gdy sa domownicy. troche miałam obawy pod kątem jej relacji z moja 10 lenia sunia, ale moja Sonka spoko - Misa tez, nawet potrafi tuz obok niej przejśc, jestem w szoku... To tylko dobrzez świadczy o niej. Wczoraj próbowała pod wieczór puścic się dalej niż pobliże jej pokoju, czy li korytarz i dalej, ale uciekała spłoszona gdy zobaczył mnie na swojej drodze....
Kupiłam smyuczke jak Ania fu fu doradzała, spróbowałam maluchy wziąc na smyczke... makarba. Nie mam co myslec o Misia na smyczce, byłoby nie-wesoło!
Tak wiec baaaardzo powoli Misia się oswaja z nowymi warunkami i ludxmi, to nie ten sam kot sprzed 3 m-cy, ale droga przed nami dłuuuuuga!
Czas pochłaniają mi kociaki-rozrabiaki i czasu nie bardzo mam, aby zamieścic ich foty, ale już pstryknełam cos, tak więc wrzucę cos Soo,
U nas wszytsko gra!
|
|
|
|
|
as-ik
Dołączyła: 25 Maj 2010 Posty: 23 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 19 Sie, 2010 15:56
|
|
|
A maluchy w ogóle chcesz wyadoptować czy będziesz je trzymała u siebie? Co do Misi to rozumiem, że już podjęłaś decyzję o pozostawieniu jej u siebie, czy rozważasz powrót Misi do jej naturalnego środowiska, tzn. miejsca skąd ją brałyśmy? Obserwuję codziennie tutaj kotki, a jest ich sporo (pracuję przy miejscu, z którego kotka razem z maluszkami była zabierana), i zastanawiam się cały czas czy tu jej nie byłoby lepiej. W końcu tu się urodziła i tu przeżyła swoje lata, miała nie jeden miot i jakoś dała sobie radę. Tutaj jest dość dużo kotów, spacerują sobie, jest całkiem sporo zieleni, jakiś kawałek sadu. Jedzenie też ludzie wysypują kotkom, nie wiem na ile regularnie, ale pewnie kotki się "dożywiają" trochę same, jak to na wolności. Żal mi mimo wszystko Misi, nie wiem czy dla niej nie jest to męczące. W końcu zna tutejsze okolice i umie sobie radzić na wolności. I nagle po trzech z kawałkiem latach zostaje zamknięta w odosobnieniu, w czterech ścianach, w kompletnie obcym dla siebie środowisku. Czy myśląc, że pomagamy, nie robimy krzywdy w ten sposób? Czy to nie jest troszkę taka pomoc na siłę, bo nam wydaje się że to jest dla kotka najlepsze...? |
|
|
|
|
|