Ernest to wymysł Pawła...ale niech mu będzie.
Jeden maluchów, które mieszkały pod budką stróżą jednej z firm na Podolanach....Miało go nie być...ale z oka lała się zielona wydzieliny....trzesące ciałko patrzyło ufnie na człowieka....
Erni ma jakieś 6-8 tygodni...jego rodzeństwo nie żyje...jest chudziutki i trochę sponiewierany...ma koci katar...ale za to ogromny apetyt i wielką nadzieję w człowieka...
Jeśli ktoś wie jak wyglada Husky w kolorze bursztynowym bodajże, to Erni ma właśnie taki kolor...bardzo ciemny rudy...albo jasny kasztanowy....
Okupuje w tej chwili łazienkę...odrobaczyliśmy ...odpchliliśmy juz w domu i zakropliliśmy oczy....Teraz czekamy czym nas chłopak zaskoczy.
własnie się dowiedziałam, ze Ernest ma bliźniaka...kotek jest podobno identyczny tylko am więcej prążków...niestety idenntyczność objawia się też w kk i ogólnym stanie fizycznym
mamy problemy z kupa mały nie moze się załatwic...apetyt ma brzuch rosnie ale załatwic sie nie moze...a dobrze wie juz co to kuwetka...strasznie płacze pod drzwiami...ale póki wirusa nie zwalczymy musi siedzieć w łazience
już dałam...i kawałeczek czopka dla niemowląt...teraz czekamy...
dziewczyny jak oni jest słodziak normalnie koniec...jak mój facet przy nim wymiękł to juz koniec
Pralki sie nie boi...suszarki też...ogólnie jest mały kozak i bardzo skory do zabawy:)
U Ty w małym przestoju w ramach czegoś na poślizg pomogła pasta na kule włosowe w niewielkiej dawce i masowanie brzuchala. Gdzieś wyczytałam, ze zgodnie z ruchem wskazówek zegara, co prawda to chyba chodziło o ludzkie dzieci, ale przecież kocie wnętrze aż tak bardzo od naszego się nie różni
masowałam...i na razie nic...brzuszek na szczęście miękki...ale odbycik tak wystaje jakby zaraz miał wystrzelić....myslałam o gimpecie ale nie wiem czy to nie za dużo na takie małe ciałko
wazelinką go delikatnie posmaruj, Żaneta tak kazała Esme traktować, tyle, że mała była podrażniona od biegunki, a najlepiej jak do jutra nic się nie pojawi uderz po ratunek do Żanety, jak mi naopowiadała co to się może stać kociakowi jak się za długo nie załatwia to potem jak przez 2 dni nic nie było to wpadałam w panikę
z drugiej strony jak te wszystkie środki po czasie zadziałają to biedulek przez dłuższy czas z kuwety nie wyjdzie...
no właśnie wiem, że to niedobrze....nie chcę przedobrzyć w żadna strone...a jutro do Żanety nie dam rady cały dzień w pracy i jeszcze bez auta...
młody ma w tym odbycie kupala...normalnie mozna go wyczuc..a.le go boli....wiec nie naciskam