o to winowajca sie opowie
złapał sobie dzikiego gryzącego wijącego sie jak sto diabłow i kasajacego jak następne sto kotecka i...
w domu po 1 dniu okazało się, że to śiczna, miła, czarująca, mrucząca, kuwetkowa panienka
pod skrzydłami Fundacji od 23 listopada wtedy miała na moje oko 9 tygodni (oczy po wybarwieniu)
a tu jej historia
zaczyna się smutno, ale mam nadzieję na piękne rozwinicie
malucha, ktoś niedobry i nieodpowiedzialny z nieznanych przyczyn wyrzucił z domu (wg. nie Maleństwo zna i znało ludzi, bo ich bardzo lubi

)
mam nawet złe wrażenie że wyrzucił z samochodu
mała miała zdartą bródke i była na maksa przerażona
gdy ją łapałam,
miałam już sygnały że apetyt na nią mają też sroki,
które ja atakuja
Maleństwo było na tyle bystre, że chowało się w krzakach i strasznie głośno wzywało pomocy
no i udało sie
na minusie mam tylko rękawiczki
zamordowała je
