Cudem znajduje się dom tymczasowy, miał zabrać inne kociaki, ale okazało się, że mogą zostać do momentu adopcji w domu gdzie przebywały do tej pory, kilka telefonów, szybka decyzja i jedziemy po matkę z maluchami. Niestety okazuje się, że karton z dziećmi zniknął i nikt nie wie gdzie jest, godzina 22, chodzimy, szukamy przez 2 godziny, nic, nie ma, najwyraźniej ktoś się ulitował i zabrał. Następnego dnia odbieramy telefon, maluchy są tylko ktoś wcisnął je pod rampę przy podjeździe, żeby nie mokły na deszczu.
I tak mama i jej maluch trafiły pod nasze skrzydła
Kocia mama jak tylko znalazła się w domu, była najszczęśliwszą mamą na świecie, ulokowała się z dziećmi w misce i od razu zaczęła myć i karmić wygłodniałe i wyziębione maluszki. W ogóle kluchy mają z nią bardzo dobrze, wpada na karmienie co około 20 minut, no ale to dość spory przychówek, więc i karmienia sporo. Mama ma na imię Dori, jest wspaniałą kocicą, mądrą i opiekuńczą, bardzo proludzka, jak tylko widzi człowieka to mruczy, mimo niesprawiedliwości jakie ją w życiu spotkały z jego strony.
Kluchy są cztery męskie i jedna żeńska

Teraz pędzę zrobić wieczorne ważenie i porcję nowych zdjęć