Della to drobna szylkretowa koteczka, która błąkała się po jednym ze Swarzędzkich osiedli. Nie wiadomo skąd się tam wzięła, nikt nie widział jej matki czy też rodzeństwa. Chowała się na parkingu pod samochodami i spod jednego z nich została wywabiona w ostatniej chwili, bo kierowca właśnie odjeżdżał... Kotka była chudziutka i bardzo wygłodzona. Cały czas ma jeszcze ogromny apetyt i jest małym głodomorkiem, jakby chciała powetować sobie czasy głodu. Pomimo niewątpliwie trudnych doświadczeń, jakich doznała na starcie swojego życia, ufnie patrzy na otaczający świat. Uwielbia głaskanie i pieszczoty. Przymila się do ręki i nadstawia główkę, żeby tylko dostać więcej głasków. Przy głaskaniu włącza mruczący traktorek i ugniata łapkami. Czasem wystarczy na nią spojrzeć, a już włącza mruczando. Jak każdy kociak, przepada też za zabawą i wesoło hasa za piórkami na kijku. Potrafi też bawić się sama myszkami i piłeczkami, wydaje się, że w przyszłości zasili naszą piłkarską reprezentację. Jest wyjątkowym słodziakiem
siedzi pod komodą, a Lilka próbuje namówić ją do wyjścia
myślę, że cisza nocna zrobi swoje, w końcu Mała od wielu dni była w siedzibie gdzie cisza i spokój (jak domniemam ) a dziś w jej życiu nastąpiło prawdziwe tsunami na drodze do zmian
trafiła się jej "włoska" rodzinka z kompletem dzieci, futer i sierści wszelakiej do tego przedtem upuszczanie krwi na testy (wyniki negatywne ) i gruba igła czipa
przyznacie - DUŻO jak na małe futerko
Wyszła spod komody, zwiedziła dom, zjadła, skorzystała z drapaka, bezbłędnie skorzystała z kuwety, bawi się, na razie głównie sama, ale już były pierwsze próby gonitwy z moim domowym przedszkolem
pies jej nie straszny, (czy powinnam się martwić, że kolejny kot w domu nie zrobił na moim psie żadnego wrażenia )