Po przywiezieniu do domu mała przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy - przerażona, brudna i niemiłosiernie śmierdząca...
Nie chciała jeść, więc karmienie strzykawką było jedynym wyjściem. Mleko dla kociąt i prowizoryczne mycie płatkami kosmetycznymi chyba podbiło jej serce, przypominając opiekę matki, bo na drugi dzień było już tak:
Jesteśmy na antybiotyku, który zadziałał fantastycznie i po kąpieli

Efekty są takie
Mała jest rozmruczanym, zakochanym w człowieku szkrabem

Strach zniknął, choć zamknięcie w łazience kończy się wielkim płaczem

Wynoszona na rękach, z ogrooomnym zaciekawieniem patrzy na wszystko

Nic dziwnego, sceneria, którą znała dotąd, była dość ponura... Mała kupka słodkości
