Zelda jest... dziwna - pierwszego dnia była chyba tak zdezorientowana, że pozwalała na takie spoufalanie; teraz - żaden kot nie może obok niej przejść zbyt blisko - fuka i syczy, ale bez łapoczynów... Futra już się przyzwyczaiły i w ogóle na to nie reagują, ale jednak schodzą jej z drogi - zwłaszcza Karmel:) Zobaczymy, jak sytuacja będzie się dalej kształtowała...
W stosunku do człowieka Zeldka jest za to aniołem - chodzi jak pies przy nodze gdziekolwiek się nie ruszę, wystarczy dotknąć - już mruczy - i to jak!!!! Śpi z nami, oczywiście okupuje kolana kiedy tylko się da, a kiedy nie może - włazi na drukarkę - musiałam jej umościć gniazdko:
Martwi mnie natomiast jej zdrowie - zdiagnozowane zapalenie pęcherza i piasek, grzyb na dużej powierzchni ciała, okropna chudość, mimo przecież miesięcznego już u nas wiktu... Porusza się jak kilkunastoletni kot: sztywno, czasem nie zdoła wskoczyć na łózko:((((
Dodatkowo czasem bardzo ciężko oddycha (być może astma nasilająca się podczas stresu).
Nie wszystkie, ale część objawów zdołał nam wytłumaczyć rtg - Zelda jest pełna śrutu:((((((((((((((
4 kawałki w nogach (stąd być może problemy z poruszaniem się, będziemy diagnozować u ortopedy), 1 w powłoce mięśniowej brzucha (najprawdopodobniej...) Oczywiście to też wymaga konsultacji, bowiem zawsze możliwe jest przesunięcie i ucisk, odczyn zapalny etc... W ostateczności będzie konieczna operacja...
Ta koteczka tyle przeszła, przecież nie w tak długim życiu, że aż trudno sobie to wyobrazić, a jest tak ufna w stosunku do człowieka... Nigdy nie przestanie mnie to zadziwiać...
Oto jej schodzona pięcioletnia stopka:
Trzymajcie kciuki!!!!