Irina bardzo potrzebuje swojego człowieka - dawno nie widziałam tak smutnego i przygaszonego kota

Jest coraz bardziej zamknięta w sobie i apatyczna, ale wystarczy troszkę zainteresowania i czułości, a natychmiast zaczyna cicho mruczeć i się łasić. Postanowiłyśmy ją dziś wypuścić do pomieszczenia, w którym rezydują maluchy, z nadzieją, że udzieli się jej nieco ich energii, ale Irinie nie w głowie igraszki, za bardzo dokucza jej samotność

Próbowałam zajmować ją zabawkami, ale nie była zbyt zainteresowana, przy każdym głośniejszym szeleście z korytarza uciekała do drzwi, jakby miała nadzieję, że wreszcie przyjdzie ktoś, kto się nią zaopiekuje tak naprawdę, na dobre i na złe, komu nigdy nie przyjdzie do głowy, żeby ją wyrzucić...
W końcu usiadłyśmy sobie przy drzwiach, ona pod kaloryferem, ja oparta o ścianę. Głaskałam ją i mówiłam do niej, bo było widać, że nawet sam dźwięk ludzkiego głosu sprawia jej ogromną przyjemność. Serce mi pękało, kiedy wtulała łepek w moją dłoń i nadstawiała policzki do miziania - dlaczego taki cudowny, tak bardzo spragniony miłości kot musi marnieć w szpitalikowej klatce? Mogłaby przecież być dla kogoś wspaniałym towarzyszem i przyjacielem, ma ogromny potencjał - jest łagodna, cierpliwa, przyjazna, a do tego, mimo wszystkich przejść, niezwykle piękna.
A jednak nadal samotna...
