Fundacja 'Koci Pazur' Strona Główna Fundacja 'Koci Pazur'
Fundacyjne forum kociarzy z Poznania

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: brynia
Pon 14 Wrz, 2015 08:09
Ebi
Autor Wiadomość
Eva 

Wiek: 39
Dołączyła: 23 Wrz 2014
Posty: 9092
Skąd: POZNAŃ
Wysłany: Wto 25 Sie, 2015 09:57   

wielki SZACUN dla całej Rodziny G :love: :love: :love:
_________________
nie mogę, Kot na mnie leży.
 
 
jaggal 

Dołączyła: 13 Cze 2015
Posty: 5507
Skąd: Poznań, Winogrady
Wysłany: Wto 25 Sie, 2015 10:53   

aż się miękko pod mostkiem robi :love:
_________________
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
 
 
BEATA olag 

Wiek: 52
Dołączyła: 17 Sie 2014
Posty: 4939
Skąd: Piątkowo / Poznań
Wysłany: Sob 29 Sie, 2015 20:14   

Fotoreportaż

Życie maluchów do lekkich nie należy. W zasadzie wszyscy są więksi, silniejsi, sprytniejsi, bardziej doświadczeni i bezwzględni. Maluchy muszą dopiero wywalczyć swoje miejsce i swój status. A póki co… Co tu zresztą strzępić język po próżnicy. Czasami kilka obrazów mówi więcej niż setki słów.













Ostatnio zmieniony przez BEATA olag Sob 29 Sie, 2015 20:26, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Kurciak 

Dołączyła: 29 Kwi 2014
Posty: 1532
Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 29 Sie, 2015 20:20   

uwielbiam tego kociaka <3
_________________
"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
 
 
kat 

Dołączyła: 18 Mar 2013
Posty: 15132
Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 29 Sie, 2015 21:56   

Sama słodycz :)
 
 
CoDe-X 

Wiek: 24
Dołączył: 20 Sie 2015
Posty: 20
Skąd: 52.382239, 16.949838
Wysłany: Sob 29 Sie, 2015 23:38   

Olag pamiętaj o materiale w lepszej jakości. Póki co mała próbka w niskiej rozdzielczości. To też usprawiedliwienie dla mnie dlaczego tak bardzo zabiegam o oryginalne materiały hehe

_________________
Cytat:
Kto mi znowu wypił kawę!
Klakier znowu maczał mordę w moim kubku!
Czy te oczy mogą kłamać? On jest niewinny!
"Cicha woda brzegi rwie..."
 
 
BEATA olag 

Wiek: 52
Dołączyła: 17 Sie 2014
Posty: 4939
Skąd: Piątkowo / Poznań
Wysłany: Sob 05 Wrz, 2015 15:01   

W domu zimnej hrabiny i czułego drania


To było zaraz na samym początku. Staraliśmy się, aby Ebi (wówczas jeszcze Euzebiusz) nie zostawał sam w domu. Ale nie zawsze tak wychodziło.
Stare koty malucha przyjęły z pewną rezerwą. Zawsze na początku podchodziły z rezerwą do tymczasków. Potem zwykle Stefan się do nich przekonywał a z Coco robiła się stara ciotka. Tym razem oba rezydenckie kocury przyjęły Euzebiusza nieco skonfudowane. Takiego malucha wielkości serdelka nigdy jeszcze nie widziały. Czasem zaglądały do legowiska, patrzyły się dłuższą chwilę, próbowały powąchać, a nie widząc reakcji ślepaczka, odchodziły. Coco zwykle jeszcze fukała i z wyprostowanych ogonem, na sztywnych nogach i z zadartą głową odmaszerowywała.
Nie chcieliśmy zostawiać Ebi samego z rezydentami bo, co tu dużo mówić, obawialiśmy się ich zwierzęcej nieobliczalności. Zwłaszcza naszej hrabini Coco.
Tym razem musieliśmy jednak zostawić dom bez nadzoru na jakieś dwie godziny. Zwykle gdy wchodzimy do domu, przed drzwiami czeka na nas Coco odstawiająca jakiś frywolny taniec z tarzaniem się przed naszymi stopami. Poobciera się o nogi i pozwoli pogłaskać. Stefan wówczas dyskretnie siedzi jakiś metr dalej, łapie z nami kontakt wzrokowy, z godnością się odwraca i odchodzi, czasami w drodze łaskawości pozwalając musnąć się po grzbiecie lub ogonie. Taka miłość na dystans. Rytuał jest odstawiany prawie za każdym razem. Z wyjątkiem dni, gdy hrabina ma muchy w nosie.
Wracamy więc do domu – przed drzwiami plaża – żadnego kota. Wchodzimy do pokoju, Stefan gdzieś schowany a Coco siedzi przy drapaku. Z szelmowskim wyrazem pyska, czyści go łapką, potem łapkę wylizuje – jakby czyściła się po jedzeniu – nas nie zauważa…
- Matko! Zjadła Ebi! – to straszne podejrzenie nagle jednocześnie wpada nam do głowy i wypada ze zmartwiałych ze zgrozy ust.
Rzucając torby podbiegamy do legowiska. Ebi nie ma! Nie widać jej! Patrzę do tyłu na Sabinę – ta się właśnie odwraca tyłem i po prostu siedzi. Nie ma nas dla niej.
- Jest! Śpi pod kocykiem – to mąż spenetrował legowisko.
Patrzę na śpiącego kociaka i z powrotem na Coco. Ta zerkając z pogardą na mnie przez ramię, wstaje i ostentacyjnie niespiesznie wychodzi z pokoju. Chodzący chłód, duma i niema pogarda. Jakby cedziła słowa: M I Ę C Z A K I I P A R A N O I C Y.


Mijają tygodnie. Ebi już jest Ebi, otwiera oczka, zaczyna chodzić, biegać, brykać. Sabina to ją ignoruje, to mruczy i prycha, to czasami przechodząc mimo znienacka pacnie łapką by pokazać czyj to dom. To nadąsana nam na złość ostentacyjnie kładzie się na stole – chodź wie, że tego jej nie wolno. Ale nie wolno też zajmować jej miejsc, a Ebi właśnie się położyła na jej ulubionej poduszce na jej ulubionym fotelu!!! I co ?! Jak Ebi wolno, to Sabinie nie ?!

Stefan od dłuższego czasu robił już podchody do Ebi. Niby mieszka razem z Coco, ale to takie białe małżeństwo. W nocy śpi pół metra od niej – jak położy się bliżej, ostanie łapą po nosie. W dzień musi ją obchodzić naokoło. Czasami tylko wieczorem spróbuje się z nią pogonić, a ta jak wściekła cnotka, warcząc zirytowana, odstawia sprinty z jednego pokoju do drugiego, aż w końcu nie mogąc się pozbyć nachała staje przed nim jak wryta warcząc i się jeżąc. Z taka partnerka to żyć-nie umierać. Co innego było z tymczaskami Eugeniuszem, Zirą czy Sari. Po pierwszych niepewnościach następowała wielka miłość: wspólne zabawy, wylizywanie się, spanie na kanapkę. I wielki smutek gdy odchodziły do nowego domu.
A z Ebi jest teraz jakoś inaczej. Najpierw ciągle spała. Potem w ogóle go niezauważała – bo miała zamknięte oczy. A jak już je otworzyła, to i tak jeszcze nie widziała. Potem toto jakoś ledwo chodziło. Jak kilka razy zachęcał do zabawy podrygami, to nie zauważała. Wreszcie zaczęła nie tylko chodzić ale i biegać, ale dalej nie zwracała uwagi.
Wyglądało to tak, jakbyśmy to my – ludzie – byli dla niej punktem odniesienia. Członkami jej stada i rodziny. Z nami się bawiła, podgryzała, zaczepiała, uciekała, tuliła i lizała. Sabiny unikała – bo ta prychała i dawała łapą. A Stefan… coś nieznanego. Niegroźny choć lekko namolny.
Stefan jednak coraz częściej próbował ją skłonić do zabawy. A to usiadł na jej drodze. A to zaglądał do pudełka, gdy się w nim schowała. A to podskoczył, by zachęcić do gonitwy. A to trącił nosem. A Ebi… „O co jemu chodzi ?!” Ebi wychowywana bez innych małych kociąt i kociej mamy nie czuła chyba, ani że Stefan jej bliższy niż my, ani nie rozumiała kociej mowy. Ebi potrzebna jest kocia socjalizacja. I tą może dostać nie od Coco, a tylko od Stefana. Dlatego też od czasu do czasu sami kładliśmy Ebi przed Stefanem, zachęcając ich do jak najczęstszych kontaktów. A gdy Stefan do niej podchodził, uważnie z dystansu patrzyliśmy co dalej.
W którymś momencie, gdy Ebi zaczęła coraz szybciej biegać i coraz więcej rozrabiać, Stefan stwierdził chyba, że już jest na tyle duża, że można pewne rzeczy wymusić. Jak Polska stosunki dyplomatyczne z Litwą w 1938 r. Łapał ją więc, unieruchamiał łapką na podłodze i… Wrzask, panika, wijąca się glista i ucieczka pod fotel albo narzutę. By pół minuty później Ebi pędziła już gdzieś dalej odprowadzana tęsknym spojrzeniem.
Za którymś razem jestem w łazience i słyszę znowu pisk. Ale tym razem jakby bardziej rozpaczliwy. Wyglądam przez drzwi… Stefan tym razem przyszpilił Ebi do podłogi trzymając ją za kark pyskiem. Ebi z przerażeniem w oczach, nie mogąc się ruszyć, tylko piszczała jak zjadana fretka. Mnie też zamurowało.
- Stefan! Jak możesz! – powiedziałam, by zwrócić jego uwagę ale jeszcze nie interweniować. Muszą się w końcu oswoić do siebie. Stefan rozwarł paszczę, wyprostował się i spojrzał jakby chciał powiedzieć: „ale o co kaman ?” Ebi od razu zerwała się do ucieczki, wpadła między moimi nogami do łazienki i usiadła. Pochyliłam się do niej by ją pogłaskać i uspokoić i zobaczyłam jak mała… wymiotuje. Zamurowało mnie. Gdy skończyła, wzięłam ja na ręce, pogłaskałam, a ta najpierw mnie polizała, potem delikatnie pokąsała, zaczęła się wić by ją wypuścić i pogalopowała do kolejnej zabawy. Hmmm… chyba jednak na mnie zrobiło to większe wrażenie niż na niej.
Od tego czasu staraliśmy się zwracać jeszcze baczniejszą uwagę na ich kontakty. Nie rozdzielać ale mieć na oku, by nic się nie stało. Stefan dalej wodził za nią smętnym wzrokiem, a Ebi dalej bawiła się sama. Kilka razy dziennie próbował ją tak „zachęcać”. Ebi już tak nie panikowała, leżała aż Stefanowi znudzi się ją trzymać w parterze, po czym albo szybko uciekała, albo puszczona siadała czekając, by to Stefan sobie poszedł. Leżąc na drapaku Stefan spuszcza ogon, by machając przed nosem Ebi zachęcać ją do łapania kity. Przechodząc obok malucha rzuca się do biegu podpuszczając ją do gonitwy. Kilka razy ku uciesze Stefana udaje się – robią dwie rundki sprintu przez pokój. I koniec. Droga do pełnej kociej socjalizacji Ebi chyba jeszcze trochę potrwa. Nie sądziliśmy, że brak rodzeństwa z miotu i kociej mamy może skutkować tego typu problemem. Ale tym razem to nie nasza determinacja jest tu najważniejsza i mogąca przynieść pożądany efekt. Tym razem to Stefan jest nadzieją na wciągnięcia Ebi w koci świat.


Kilka dni temu dostaliśmy pierwszą propozycję adopcyjną dla Ebi do domu z rezydentami. Wydaje nam się, że jeszcze nie jest gotowa socjalnie, ale powiedziałyśmy o tym Tacie. I się zaczęło… Że co ? Że Ebi ma być już wydana ? Że w ogóle ma być wydana ?!! A czy ktoś się go pytał ?! Czy on to nie ma tu już w ogóle nic o powiedzenia ?! A co to jest, że najpierw ma się nią opiekować, a potem tak po prostu wydać ?! A niby czemu nikt nie weźmie pod uwagę co on na ten temat myśli ? A może on nie chce wydać ?! I tu zapadła cisza…
Trzeci kot w domu… ? Ten niegdyś a’koci facet chce trzeciego kota na stałe ?!
Koniec dyskusji ! Nie po to własną krwią… własną piersią… (wiecie jak to jest, gdy mężczyzna zacznie histeryzować) Nie po to nocami wstawał, niedosypiał…

Koniec końców nic do gadania nie miałyśmy. Pozostało nam tylko przeprosić Panią, która zgłosiła chęć adopcji. A Tata jak prawdziwy ojciec-przyzwoitka baczy teraz na Ebi i Stefana. By on jej przypadkiem krzywdy nie zrobił. A ona by wreszcie poddała się jego urokowi. Tylko jak już będą pod swoim urokiem i zaczną już razem uprawiać sprinty po całym mieszkaniu, to znowu będzie rumor jak za czasów Eugeniusza…

Tak, to już koniec opowieści o Ebi zwanej niegdyś Euzebiuszem. Ebi ma już swój docelowy dom. I może czasami tylko napiszemy od niej jakieś krótkie dwa słowa.


Ostatnio zmieniony przez BEATA olag Sob 05 Wrz, 2015 17:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kurciak 

Dołączyła: 29 Kwi 2014
Posty: 1532
Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 05 Wrz, 2015 15:39   

Cudowna opowieść :D
aż się popłakałam :D
niech Wam się wiedzie najlepiej :) :)
mnostwo słońca dla Was <3
_________________
"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
 
 
BEATA olag 

Wiek: 52
Dołączyła: 17 Sie 2014
Posty: 4939
Skąd: Piątkowo / Poznań
Wysłany: Sob 05 Wrz, 2015 15:55   

Mój ukochany Stefek ma wreszcie bratnią duszę na stałe a Coco... burmuch rodzinny może żyć dla siebie i dla nas.
 
 
BEATA olag 

Wiek: 52
Dołączyła: 17 Sie 2014
Posty: 4939
Skąd: Piątkowo / Poznań
Wysłany: Sob 05 Wrz, 2015 15:59   

Kurciak napisał/a:
Cudowna opowieść :D
aż się popłakałam :D
niech Wam się wiedzie najlepiej :) :)
mnostwo słońca dla Was <3



:serce: :serce:
 
 
Morri 

Dołączyła: 24 Maj 2010
Posty: 17269
Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 05 Wrz, 2015 18:38   

Ja stanowczo protestuję :patyk: Nie piszecie w wątku Stefana, więc piszcie w wątku Ebi :twisted: Chcemy wiedzieć, jak się socjalizują kocięta wychowane na butelce :)
_________________
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
 
 
jaggal 

Dołączyła: 13 Cze 2015
Posty: 5507
Skąd: Poznań, Winogrady
Wysłany: Sob 05 Wrz, 2015 20:21   

niewiele widziałam zdjęć równie nieziemskich, jak to - kocham je tak bardzo, że skitrałam sobie na telefon, bo poprawia mi humor niesamowicie :)

wielu, wielu sprintów, rumoru, szczęścia, szczęścia, szczęścia!
_________________
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
 
 
BEATA olag 

Wiek: 52
Dołączyła: 17 Sie 2014
Posty: 4939
Skąd: Piątkowo / Poznań
Wysłany: Sob 05 Wrz, 2015 21:30   

jaggal napisał/a:
niewiele widziałam zdjęć równie nieziemskich, jak to - kocham je tak bardzo, że skitrałam sobie na telefon, bo poprawia mi humor niesamowicie :)

wielu, wielu sprintów, rumoru, szczęścia, szczęścia, szczęścia!


Ale super, ze Tobie tez - Stefek i Ebi pozdrawiaja
 
 
kat 

Dołączyła: 18 Mar 2013
Posty: 15132
Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 05 Wrz, 2015 21:39   

Trzymam mocno kciuki za to, aby Stefana i Ebi połączyła miłość :)
 
 
BEATA olag 

Wiek: 52
Dołączyła: 17 Sie 2014
Posty: 4939
Skąd: Piątkowo / Poznań
Wysłany: Nie 06 Wrz, 2015 17:14   

Ebi jak wiecie była karmiona butelką, nie miała rodzeństwa ani mamy, od innych kotów bliżsi jej są jej ludzcy opiekunowie, teraz zaczyna się uczyć obcować z innymi kotami.

Poniższe filmiki przede wszystkim umieszczam dla Morri - by nigdy już nie dostać od Niej "patyka" - ale to przeżyłam ... / :love:

https://youtu.be/CIoko2_PpUQ
https://youtu.be/kxcEESqRUPY
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
x
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies.
Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]