Bunia
to czarno biała koteczka odłowiona na sterylizację na ogródkach działkowych. Złapaliśmy w ten dzień trzy kotki. Bunia okazała się być w najgorszym stanie. Zaropiałe oczka, chrzęszcąco rzężąca przy każdym oddechu, cierpiała.
Podczas wizyty u weterynarza, poza zaordynowaniem natychmiastowego intensywnego leczenia, przegląd ogólny wykazał brak połowy zębów, a te, które są, nadają się prawie w całości do usunięcia.
Na wolności kot bez zębów nie ma żadnych szans.
A do tego, Bunia okazała się być kotką niezwykle łagodną i cierpliwą, nie przejawia cienia złości nawet przy zakraplaniu oczu, co jest zabiegiem niezwykle nieprzyjemnym.
Ona jest tak bardzo spragniona kontaktu z człowiekiem i taka strasznie smutna... miałam problem, żeby zrobić jej jakieś zdjęcia, bo jak tylko otworzyłam klatkę, to zaczęła się kulać, nadstawiać główkę i mruczeć.
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17353 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 16 Sie, 2015 21:51
Miałam z Bunią dokładnie ten sam problem. Wchodząc do szpitalika, skierowałam swe kroki do pierwszej klatki po lewej, czyli do Iriny - zagadnęłam do niej i patrzę, jak Bubnia w klatce obok zaczyna udeptywać w miejscu... Kiedy zajrzałam do niej, zdjęcia nie dało się zrobić: https://www.facebook.com/...?type=2&theater
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Bunia zaliczyła kolejny etap leczenia Dzięki doktorowi Karasiowi z Centrum Stomatologii Psa i Kota Animaldent całe pysio zostało oczyszczone z popsutych zębów i pozostałości korzeni. Oczyszczenie jamy ustnej wydatnie poprawi jakość życia koteczki, a stany zapalne przestaną siać na organizm. Sama kotunia, jak wiele kotów, które spędziły lata na ulicy, jest wdzięczna, pokorna, cierpliwa i współpracująca.
Bardzo brakuje jej towarzystwa człowieka Cały czas czekamy na dom tymczasowy dla niej...
A Bunia jak siedziała w klatce, tak nadal w niej siedzi...
Dlaczego? Bo zwyczajna pingwineczka? Bo trochę od innych kotów starsza? Bo chora? Bo trzeba było usunąć jej zęby? Przecież oczy widzą jedynie okładkę, dobrze patrzy się tylko sercem - a serce Bunia ma złote i tak strasznie spragnione miłości człowieka, że aż łzy się do oczu cisną, kiedy przy każdym wejściu do szpitaliku z nadzieją podnosi głowę i patrzy, czy może to dziś ktoś ją stąd zabierze... Nawet podczas niemiłych dla niej zabiegów zakraplania oczu potrafi się cieszyć z tego, że ktoś na chwilę weźmie ją na kolana, powie coś, pogłaszcze. A nam serca pękają, bo w domach tymczasowych stan zakocenia krytyczny i za każdym razem musimy łamać biedne Buniowe serduszko, wkładając ją do klatki i zamykając za sobą drzwi...
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17353 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 17 Wrz, 2015 15:29
jaggal napisał/a:
A Bunia jak siedziała w klatce, tak nadal w niej siedzi...
Dlaczego? Bo zwyczajna pingwineczka? Bo trochę od innych kotów starsza? Bo chora? Bo trzeba było usunąć jej zęby? Przecież oczy widzą jedynie okładkę, dobrze patrzy się tylko sercem - a serce Bunia ma złote i tak strasznie spragnione miłości człowieka, że aż łzy się do oczu cisną, kiedy przy każdym wejściu do szpitaliku z nadzieją podnosi głowę i patrzy, czy może to dziś ktoś ją stąd zabierze... Nawet podczas niemiłych dla niej zabiegów zakraplania oczu potrafi się cieszyć z tego, że ktoś na chwilę weźmie ją na kolana, powie coś, pogłaszcze. A nam serca pękają, bo w domach tymczasowych stan zakocenia krytyczny i za każdym razem musimy łamać biedne Buniowe serduszko, wkładając ją do klatki i zamykając za sobą drzwi...
Kradnij, kradnij Ja tam bym chętnie Bunię ukradła...
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17353 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 17 Wrz, 2015 16:17
jaggal napisał/a:
Kradnij, kradnij Ja tam bym chętnie Bunię ukradła...
mnie też to chodzi po głowie ilekroć jestem w szpitaliku ta kota rozkłada mnie na łopatki
Buniątko powoli dochodzi do siebie i wygląda coraz lepiej, lepiej też się czuje. Wszystkie przykre doświadczenia, związane z leczeniem, odcisnęły na niej swoje piętno, ale też tym większą czułość u mnie budzi fakt, że mimo iż człowiek zaczął kojarzyć jej się z zakraplaniem oczu i koteczka trochę się chowa przy otwieraniu klatki, nadal na sam dźwięk ludzkiego głosu mruczy, udeptuje posłanko i nawet jeśli chowa się w kącie, to widać, że ma ogromną ochotę się przytulić i połasić. Gdyby znalazła chociaż dom tymczasowy...
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Bunia spędziła w szpitalikowej klatce 50 dni. Każdego z tych 50 dni szukaliśmy dla niej Domu. Z czasem traciliśmy nadzieję i szukaliśmy jej po prostu miejsca, jakiegokolwiek. Ale kto by chciał takiego "zwykłego" kota, "pospolicie" umaszczoną seniorkę bez zębów.
Chyba każdy wolontariusz ma w swoim życiu takie futro, że choćby miało się nie udać, zrobi się wiele, aby jednak zagrać losowi na nosie i udowodnić, że jednak się uda.
Tym sposobem Bunia zamieszkała dziś z nami.
To jest Kot niesłychany. Bunia jest oazą spokoju, potrafi siedzieć bez ruchu przez na prawdę długi czas. Jako, że mamy jednopokojowe mieszkanie, Bunia została przeniesiona do nas wraz z klatką. Ochroni ją to przed rezydentami, którzy dopiero uczą się wolontariatu i akceptowania nowych futer na własnym terenie. Pozwoli wszystkim czteronożnym na bardzo powolne przyzwyczajanie się do nowej sytuacji. Swiatełko w tunelu o tyle, że Zeus był już bardzo blisko i podchodzi do Buni z wielkim zaciekawieniem, Verona zupełnie się nie przejęła, z Perłą jak zwykle gorzej - odmówiła jedzenia kolacji w zasięgu nowej współlokatorki, ale wierzę, że jak zgłodnieje, to przy śniadaniu nie będzie grymasić.
myślę, że za każdym kotem, jaki przyjmujemy pod swój dach powinniśmy wysyłać do świata sygnał: nie bój się spróbować.
Oczywiście, że jestem pełna obaw o to, co zrobią moi rezydenci. Perła na pewno da nam do wiwatu... i to nie są łatwe sytuacje, własnemu wymuskanemu wypieszczonemu rezydentowi odbierać komfort dnia codziennego wprowadzając zmianę.
Ale przecież jest cała gama rozwiązań, jakimi można pomóc zestresowanemu nową sytuacją kotu. Suplementacja, behawiorystyka, farmakoterapia, przecież to wszystko istnieje właśnie po to, by kotu pomóc. Gdyby spojrzeć na to z ludzkiego punktu widzenia: lubimy gości w domu, ale jeśli mielibyśmy na dłuższy czas podzielić się z kimś szufladą ze skarpetkami, to nie czulibyśmy się komfortowo. TAK SAMO NASZE KOTY. One są niesłychanie terytorialne i wrażliwe na zmiany, nie dziwne więc, że w przypadku pojawienia się nowego kota w domu reagują nerwowo prezentując wachlarz posykiwań, miauków czy pokątnych sików.
Ale przy tym wszystkim musimy pamiętać, po co to robimy - my ratujemy naszym tymczasom życie. Czy jest cena, która jest w tym przypadku za wysoka?
_________________ nie mogę, Kot na mnie leży.
Ostatnio zmieniony przez Eva Pon 28 Wrz, 2015 12:22, w całości zmieniany 3 razy
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Wielki szacun dla Was, powodzenia dla Was wszystkich
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś, Kajtuś P, Inka i Ibis w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 28 Wrz, 2015 16:12
Cudaśna jest uwielbiam takie spokojne kotecki
I zgadzam się z tym co piszesz Eva, choć zarzekałam się, że nie chce brać małych/młodych kociaków,
to już kolejny raz gości u mnie, tym razem czarna szarańcza
Miałam do wyboru pomóc jednemu kotu lub dwóm, wybór był oczywisty
I choć zdarza mi się tęsknić za spokojem, jaki miałam jak była u nas tylko Jagienka
(zwłaszcza jak młodzi urządzają sobie poranne -> w godzinach 4/5 harce )
to cieszę się, że już nie muszą być w klatce
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]