Wysłany: Pią 27 Lis, 2015 15:27 Wyrzucone pod płotem
Melduję, co słychać u naszych małych podopiecznych.
Odbyło się pierwsze spotkanie przedadopcyjne w piątek zeszłego tygodnia. Niestety, bez finalnej adopcji.
Także cała szóstka jest cały czas do wzięcia. Napływają już kolejne ankiety w sprawie kotków, więc nadal trzymamy mocno kciuki!
Dziś dwa z nich - Ekler i Apsik zostaną przeniesione do nowego domu tymczasowego. Ekler zapewne będzie się dobrze opiekował swoją mniejszą siostrą. Do wszystkich jest bardzo czuły.
Życzę samych przyjemności w towarzystwie tej wspaniałej dwójki nowej wolontariuszce
Załączam najnowszą sesję zdjęciową w sielskim nastroju.
Szelma
Melduję posłusznie, że Apsik i Ekler przybyły dziś do mnie. Przybyły i natychmiast zdobyły dostępną przestrzeń i wszystkie cztery kolana.
Nie muszą konkurować z czwórką rodzeństwa o dłonie do głaskania, każde z nich ma teraz do dyspozycji parę rąk i parę kolan, a także zabawek bez liku.
Mimo obfitości różnych piłeczek, myszek i filcowych kulek, odbyła się już mała kłótnia o ulubioną futrzaną mysz. Jak się okazuje oba kociaki upodobały sobie tę samą zabawkę i, choć Apsik pierwsza ją sobie zaanektowała, to Ekler jej ją odebrał i bawił się nią warcząc i sycząc z każdą próbą odebrania zdobyczy. Syczał na Apsik, syczał na mnie, syczał do sufitu i warczał zawzięcie nie przestając przerzucać myszki z łapki do łapki Wierzcie mi na słowo (a będzie również filmik, więc ma być to wiara tylko chwilowa) wyglądało to bardzo komicznie.
Apsik razem z większym z opiekunów (zdradzimy, że jest to mężczyzna) oglądała pilnie "Jak rozpętałem II Wojnę Światową" i mogłabym przysiąc, że wyciągała z tego oglądania lekcję psocenia, wszak z Franka Dolasa był psotnik pierwszej wody i, tak jak Apsik, "on to wszystko niechcący".
Pierwsze zdjęcia i filmiki już niebawem, a tymczasem zapraszam na Facebooka klik, gdzie dom tymczasowy Apsik i Eklera ma swoją stronę. Na razie nie zdradzono tam fizjonomii obu kociąt, gdyż najpierw chcę tutaj ukazać znane Wam już lica pod nieznanym jeszcze dachem.
Najświeższe wieści już jutro, nie odchodźcie więc od komputerów dalej niż do ciepłej kołdry i dobrze wytrzepanej poduszki.
_________________ Zbyt mało Don Kichotów,
Zbyt wiele wiatraków.
Zdjęcia z pierwszych godzin w nowym domu tymczasowym. Wybaczcie jakość i szumy, mało było światła a nie chciałam fotografować z lampą.
Apsik zaanektowała sobie jedno kolano:
Ekler nie chciał pozować sam, uznał, że światło wieczorne jest dla niego zbyt niekorzystne i przełożył sesję zdjęciową na następny dzień. Tu z siostrą:
Kociaki spędziły noc w trybie "jak mysz pod miotłą", cichutko spały sobie na kanapie. Po śniadaniu Apsik szaleje (wypróbowując taktyki dywersyjne Franka Dolasa), a Ekler oddaje się kąpieli. Kąpie się własnym sumptem, gdyż szanowna siostra jest zbyt zajęta, by mu w tym pomóc
_________________ Zbyt mało Don Kichotów,
Zbyt wiele wiatraków.
Wysłany: Nie 29 Lis, 2015 22:58 Fryta, Szarik, Szelma, Pączek
Ekipa pomimo uszczuplenia o dwie kocie dusze (patrz posty wyżej) radzi sobie bardzo dobrze. Kocie tornado co prawda osłabło i zamiast szóstego stopnia mamy stopień piąty (w skali Fujity), nadal jednak ilość harców jest ogromna.
Co z tego, że ilość "paszcz" zmniejszyła się z sześciu do czterech, jeśli paszcze te stają się z dnia na dzień coraz większe, a miauknięcia towarzyszące dopominaniu się o strawę są coraz donośniejsze i bardziej różnorodne. Co z tego, że mniej łap biega kiedy te, które zostały robią coraz dłuższe susy podczas pościgów w poprzek mieszkania.
Zmniejszenie kadry przełożyło się pozytywnie na ilość czasu kiedy całe mieszkanie stoi otworem dla kociej ferajny. Obecnie to prawie cała doba. Wcześniej kocie tornado trzeba było zamykać raz na jakiś czas, bo upilnowanie trzech kotów per domownika było trudne do wykonania.
Powoli żegnającym się z playlistą przebojem są torby/reklamówki oraz torba z orzechami włoskimi leżące w kuchni. Bywały chwile, że cała ekipa tak się bawiła. Obecnie czasem wpadnie pomęczyć orzechy Szarik, ewentualnie Perła (zwana oficjalnie Pączkiem) utnie sobie na orzechach drzemkę.
Trzeba odnotować, że rodzeństwo jest na tyle z sobą zżyte, że bardzo często łazi razem. Gdzie jedno wlezie tam zaraz kolejne przyjdą. Przykładem może by parapet, dowód znajdziecie na jednym ze zdjęć, które wstawię niebawem.
Na tematy zdrowotne nie ma się co rozpisywać, bo aktualnie wszystkie są w wysokiej formie!
Postaram się napisać kilka zdań o każdym naszym podopiecznym:
- Fryta - nieprzypadkowo Fryta pojawia się jako pierwsza na liście. Jest to najbardziej aktywna i dynamiczna ze wszystkich kotka, więc wszędzie jej pełno i łatwo ją dostrzec w kocim kłębowisku. Przy okazji ma też najbardziej rozwinięty instynkt eksploratora - jeśli koty potrafią się gdzieś dostać w naszym mieszkaniu to z całą pewnością Fryta to miejsce zwiedziła jako pierwsza.
- Szarik - jedyny samiec i jednocześnie największe kocie w stadzie. Często zachowuje dystans kiedy jego siostry intensywnie dokazują. Nie znaczy to oczywiście, że się z nimi nie bawi. Widać jednak, że uważa się za bardziej "dorosłego" od rozkapryszonych siostrzyczek. Nie przepada za muzyką, czego dowiódł odgryzając kabel jednego z głośników (a może po prostu nie przepada za głośnikami? hmmm)
- Szelma - największy pieszczoch z całej gromadki. Mruczy w zasadzie 24h na dobę. Ma dwoistą naturę, z jednej strony lubi dzikie zabawy z drugiej jest mistrzynią w wyczynowym spaniu, wymyślaniu nowych pozycji do spania oraz w przeciąganiu się połączonym z pokazywaniem całemu światu cętek na brzusiu.
- Perła - zwana oficjalnie Pączkiem - najbardziej nieufna ze wszystkich i jednocześnie najdelikatniejsza. Lubi chodzić swoimi drogami, co za tym idzie można ją spotkać w takich niecodziennych miejscach jak np. szpara za szafkami w kuchni - gdzie potrafi wleźć aż do kuchenki gazowej (mimo wszystko nie było nigdy problemu z brakiem chęci do wyjścia z tego miejsca). Ostatnio polubiła ryzyko, bo jak inaczej nazwać leżenie czarnego kota na czarnym dywanie w ciemnym pokoju.
Ekler wykradł ręcznie robionego kotka z wełny merynosów. Nie trafia do niego tłumaczenie, że nie jest to zabawka tylko żywy dowód zdolności manualnych Opiekunki i jedyny taki egzemplarz... Tak oto sztuka sięgnęła bruku. Jako autor raduję się jednak, że cieszy się takim obślinionym powodzeniem. Siła warczenia świadczy o sile miłości, a miłość między kotem Eklerem a kotem-eksponatem jest wielka Gdzie dwoje się kocha, trzeci nie powinien ingerować, zostawiam więc sprawy własnemu biegowi...
_________________ Zbyt mało Don Kichotów,
Zbyt wiele wiatraków.
Dziś Szarik został zabrany na wizytę kontrolną do weterynarza. Od Pani Doktor dowiedzieliśmy się tego czego można było się spodziewać obserwując Szarika od dwóch tygodni, czyli tego, że jest zdrowiutki!
Obyło się rzecz jasna bez zastrzyków i innych przyjemności, co nie przeszkodziło niedoszłemu pacjentowi raczyć wszystkich dookoła koncertem miauczenia zarówno podczas całej drogi jak i oczekiwania na wizytę. Prawdopodobnie przekonywał nas (i wszystkich w promieniu 15 metrów), że wszystko jest ok i wizyta nie jest konieczna.
Podczas wizyty ustaliliśmy, że cała czwórka zostanie zaszczepiona w najbliższy czwartek. Oznacza to, że Szarik po raz kolejny będzie mógł koncertować. Otwarte pytanie brzmi czy jego siostry wcielą się w publikę czy dołączą do koncertu?
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]
Kotek (kotka!) z wełny jest Eklerkowym hitem. Za każdym razem odkładam ją do koszyczka na szafce, a Ekler biegnie i wykrada ją wciąż od nowa. Dobrze wie, gdzie jego miłość odpoczywa po godzinach
_________________ Zbyt mało Don Kichotów,
Zbyt wiele wiatraków.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]