Przesunięty przez: brynia Pon 09 Maj, 2016 19:15 |
Nieszczęście |
Autor |
Wiadomość |
KociTata
Stanisław
Wiek: 28 Dołączył: 16 Sty 2016 Posty: 493 Skąd: Wiry
|
Wysłany: Nie 08 Maj, 2016 16:14
|
|
|
Oficjalnie mogę powiedzieć że dzisiaj jest ostatnia noc Nieszczęścia ze mną. Jutro pozna Plastusia, z którym będzie miejmy nadzieje biegać i się bawić. |
|
|
|
|
Cotleone
Don Vito & co
Dołączyła: 11 Maj 2015 Posty: 2739 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 08 Maj, 2016 17:58
|
|
|
Bardzo się cieszę
Plastuś jest bardzo przyjacielski. Myślę, że nie będzie problemu z dogadaniem |
_________________ Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett) |
|
|
|
|
misiosoft
The Pasiuczers
Dołączyła: 24 Lut 2013 Posty: 4702 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 08 Maj, 2016 19:22
|
|
|
powodzenia!! |
|
|
|
|
tess
Wiek: 34 Dołączyła: 02 Maj 2015 Posty: 371 Skąd: Września
|
Wysłany: Pon 09 Maj, 2016 23:16
|
|
|
Powodzenia, malutka! No i bądź dzielny, Koci Tato |
_________________ Kocia mama Jaime'ego, Brienne i Odyna, wirtualna Astor (szczęśliwie wyadoptowanej) i Cody'ego |
|
|
|
|
KociTata
Stanisław
Wiek: 28 Dołączył: 16 Sty 2016 Posty: 493 Skąd: Wiry
|
Wysłany: Wto 10 Maj, 2016 15:02
|
|
|
Podczas spotkania z nowym otoczeniem mała nie była agresywna, w miarę spokojnie sprawdziła łazienkę i schowała się w kącie pokoju. Plastuś na nią syczał, ale był bardzo zainteresowany nowym towarzystwem, co chwile podchodził i wąchał. Nieszczęście nie zwracała na niego uwagi zbytnio.
Nieszczęście w nocy kryła się po kątach. Teraz siedzi schowana za półkami. W nocy któryś z kotów zbił lampę więc nie zaczynają przyjaźni najlepiej. |
|
|
|
|
Chitos
Dołączyła: 05 Cze 2015 Posty: 3127 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 10 Maj, 2016 17:46
|
|
|
Oj bo oni jak nowozency kieliszki za siebie rzucali a to na szczęście sie robi a koty tak robia z lampami
to jeszcze nic nie znaczy |
|
|
|
|
soki
Dołączyła: 04 Maj 2016 Posty: 58 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro 11 Maj, 2016 14:01
|
|
|
Z lampy poszła tylko 1 żarówka, więc pół biedy
Niżej zdjęcia z nowego domu. Na razie robimy podchody, choć dzisiaj rano Nieszczęście (obecne imię - Leela, czyt. Lila) zaskoczyła nas i wyszła na parapet. Póki co jest bardzo przestraszona i nadal się czasem chowa, ale parapet przewinął się już kilka razy. Przyglądała się stamtąd jak Plastuś się bawi. Raczej już na siebie nie syczą.
|
|
|
|
|
takarzyna
Dołączyła: 09 Kwi 2015 Posty: 249 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro 11 Maj, 2016 14:08
|
|
|
"Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka" - to Wam się trafił kot promujący czytelnictwo |
|
|
|
|
Cotleone
Don Vito & co
Dołączyła: 11 Maj 2015 Posty: 2739 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro 11 Maj, 2016 18:11
|
|
|
Plastusiu! Proszę nie syczeć więcej nie syczeć na koleżankę, bo przyjadę i sobie pogadamy, jak należy nowych domowników przyjmować . No cóż poradzić - szkolenie na Dona przeszedł, wie że trzeba zachować ostrożność, jak się nowi wprowadzają.
Taka rozmowa z ciocią pewnie by się zakończyła bezwzględnym wytuleniem , bez żadnej taryfy ulgowej
Trzymam kciuki za aklimatyzację Leeli. Mam nadzieję, że już niedługo będzie rozrabiać i bawić się z Plastusiem. |
_________________ Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett) |
|
|
|
|
soki
Dołączyła: 04 Maj 2016 Posty: 58 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro 11 Maj, 2016 19:54
|
|
|
Ale trzeba przyznać, ze z Plastusia dobrze wychowany gentleman. Nie narzuca się, obserwuje z dystansu, ma w pogotowiu zabawkę, gdyby była chęć na zabawę... A syczy bo sam się boi
Nieszczęście jak ninja teleportuje się niepostrzeżenie to na parapet, to do jednej z 4 upatrzonych kryjówek. Obecnie widzę jej oko spod suszarki na pranie. <3 |
|
|
|
|
Cotleone
Don Vito & co
Dołączyła: 11 Maj 2015 Posty: 2739 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sro 11 Maj, 2016 20:03
|
|
|
To bardzo się cieszę, że z Plastusia gentelman, a nie taki zbój jak Vito
A macie jeszcze twierdzę kartonową? |
_________________ Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett) |
|
|
|
|
soki
Dołączyła: 04 Maj 2016 Posty: 58 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 12 Maj, 2016 11:36
|
|
|
Niestety, twierdza została zdobyta i splądrowana. Nie utrzymała ciężaru rosnących kotałków. W tej chwili mamy prowizoryczną norkę z kartonów i w planach ścieżkę z półek pod sufitem |
|
|
|
|
kotekmamrotek
kotekmamrotek
Wiek: 46 Dołączyła: 08 Cze 2014 Posty: 13579 Skąd: Luboń
|
Wysłany: Nie 15 Maj, 2016 22:20
|
|
|
Byłam w piątek przy ul. Strzałkowskiego - i widziałam Leelę w oknie:)))) Mam nadzieję, że już mała czuje się pewniej, a przede wszystkim - że z Doktorem się zaznajomili bliżej Dziś odebrałam też wieści od siostry Leeli - HraBianki - w końcu załapała, że ludzie to fajne stwory i nie odstępuje na krok swojej pańci:) |
|
|
|
|
soki
Dołączyła: 04 Maj 2016 Posty: 58 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 17 Maj, 2016 15:49
|
|
|
Ojej ojej! Okno to ona lubi!
Przynoszę dobre wieści! Od wczoraj możemy się pochwalić przejściem do standardowej kociej rutyny - kuweta jest na swoim miejscu, a jedzenie jest podawane tam, gdzie powinno i wszyscy wydają się być zadowoleni. Nieszczęście przychodzi też do kuchni, kiedy przychodzi pora karmienia. Ciągle płoszą ją głośniejsze dźwięki i kroki, ale panika trwa krótko, a często Młoda sama nie może się zdecydować, czy uciekać, czy zostać.
Do tej pory za dnia się chowała, a wychodziła tylko po zachodzie słońca, ale jej obecność w dzień robi się coraz dłuższa, a od dwóch nocy regularnie się z Plastusiem ganiają (co z kolei nam funduje bezsenne noce). Dziś też, na pół śpiąco, dała się nam wymiziać.
Wygląda na to, że się z Plastusiem polubili - Nieszczęście sama go zaczepia, czasem mizia go pyszczkiem i raz widziałam jak robi w jego kierunku taki dziwny gest, jakby prosiła go o wylizanie łebka (na czynieniu czego nakryłam go dwa dni temu!!!). Ustawiła go też sobie jeśli chodzi o jedzenie. Plastuś zawsze był podjadaczem, ale do jej miski się nie zbliża, bo ta zaczyna warczeć. Ewentualnie łaskawie zostawia mu resztki. |
|
|
|
|
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17287 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 17 Maj, 2016 16:11
|
|
|
soki napisał/a: |
Wygląda na to, że się z Plastusiem polubili - Nieszczęście sama go zaczepia, czasem mizia go pyszczkiem i raz widziałam jak robi w jego kierunku taki dziwny gest, jakby prosiła go o wylizanie łebka (na czynieniu czego nakryłam go dwa dni temu!!!). Ustawiła go też sobie jeśli chodzi o jedzenie. Plastuś zawsze był podjadaczem, ale do jej miski się nie zbliża, bo ta zaczyna warczeć. Ewentualnie łaskawie zostawia mu resztki. |
jest miłość |
|
|
|
|
|