antybiotyk skończony, niby w kuwecie super, ale niestety puszkowa karma kotu nie służy - zresztą surowizna też:(
Podczas diety eliminacyjnej okazało się, że dobry jest... gotowany kurczak. No więc Lutek dzielnie wcina kuraka - nie żeby nie smakowało - wręcz przeciwnie! Całe stado Mu zazdrości - ale oczywiście miski kocurrro pilnuje jak oka w głowie, żadne nie ma szans nawet na gryzka:
Będziemy co jakiś czas próbować wprowadzać nowości, ale póki co - stoimy na kurczaku.
A tu Luty na swojej ulubionej ostatnio miejscówce:
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17297 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 01 Sie, 2016 20:05
Olu, podajesz mu jakieś witaminy do tego kuraka, prawda?
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Luty ostatnio przechodzi sam siebie jeśli chodzi o potrzebę kontaktu z człowiekiem - kiedy tylko ma taką możliwość chodzi za mną jak pies, a kiedy się przysiądzie - WSZĘDZIE - ma się natychmiast 7 kg przyklejonych do kolan, a pyszczek do dłoni - masakra, jaki On kochany...
A kiedy nie ma takiej możliwości - ma totalny odlot na swoim miejscu ulubionym (wiem, że nie widać słodkiego pysia, ale za to podziwiać można luz i odlot do kwadratu )
Dziś Lutek został nazwany kotopsem - faktycznie łazi za mną krok w krok - już się przyzwyczaiłam, ze muszę uważać gdzie i jak stawiam nogi, bo jest wysokie prawdopodobieństwo, że Luty jest w pobliżu i się czai, by wskoczyć na kolana; kiedy siedzę u Szafcia w łazience - trza ostrożnie otwierać drzwi, bo za nimi na bank jest Luty... Toż to melasa klejąca - dosłownie - bo jak się go mizia to oczywiście nadprodukcja śliny następuje...
Lutek przechodzi sam siebie - czasem wolę postać, niż przysiąść, bo na bank będę miała Melasę, yyyy... Lutego na kolanach, przyklejonego i błagającego wzrokiem o głaski... No i jak tu nie ulec???? Ja nie rozumiem, jak to jest, że jeszcze nikt nie zakochał się w tej pełnej miłości kulce, a raczej kuli futrzastej...
Uwielbiam, kiedy rano usiłuję się zwlec z wyrka, siadam, a Luty od razu jest na nogach - i to mięciutkie futerko na gołej skórze - normalnie boskie:) Tylko wstać gorzej
Chyba idzie jesień - Luty coraz częściej gości w wyrku naszym, przyklejony do odnóży; jego obecność niestety trochę utrudnia sen, bo żeby okryć się kołdrą trzeba przeciągnąć na niej Luteczka, co nie należy do zadań najłatwiejszych, a w zasadzie najlżejszych
W zasadzie chłopaki obaj wypatrują jednej chałupki, Luty jednak - jak przystało na starszaka - dba o swoje zdrowie i się nie przemęcza - zajmuje raczej pozycję horyzontalną:) Nie tylko, jeśli idzie o wypatrywanie:)
Kły ma rasowe - odpowiadają wymiarami gabarytom Lutka, ale łysa żuchwa jest rozczulająca... Uwielbiam jej dotyk, np. kiedy chłopak sięga po przysmak...
Aha - oczywiście z kłów nie robi żadnego użytku - po prostu są - do podziwiania:)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]