Przypuszczamy, że powodem takiego stanu rzeczy mogła być wada genetyczna. Zdarzają się one niestety coraz powszechniej wszędzie tam, gdzie koty krzyżują się w obrębie rodziny. Kikut był za krótki, by się nim podeprzeć, ale za długi, by nie haczyć nim, nie kaleczyć, nie otwierać świeżo zabliźnionych ran. Dlatego rodzeństwo trafiło do nas. Kikutki zostały przycięte tak, by kotom łatwiej się było poruszać. Wiadomo jednak, że na trzech łapach ich szanse w walce o przetrwanie na dworze są bardzo znikome.
Kózka szybko podchwytuje relację z człowiekiem, choć na razie jeszcze się boi. Jest jednak zupełnie łagodna i pozwala wykonywać przy sobie wszystkie pielęgnacyjne zabiegi. A jest co robić, bo uszach ma wielką hodowlę świerzbowca. Już teraz widać, że uwielbia drapanie pod bródką, za uszkami - zwłaszcza za tym, za którym nigdy nie mogłaby się podrapać sama... Na razie mieszka w klatce - czeka na miejsce w domu tymczasowym, który będzie mógł popracować nad jej socjalizacją... Pręty klatki jej nie służą - założyliśmy jej obróżkę feromonową, by poczuła się choć odrobinę lepiej...

Miśkoff dużo gorzej znosi zamknięcie w klatce. Oswajamy go bardzo pomału, przy pomocy obróżki feromonowej i wielu godzin, podczsj których nawiązujemy emocjonalną więź. Chcemy, by Miśkoff wiedział, że człowiek już nigdy nie będzie dla niego zagrożeniem, bo człowiek jest od kochania.


Rodzeństwo na ZDJĘCIACH i FILMACH.