Kózka urodziła się z kikutkiem tylnej łapy. Podobnie zresztą, jak jej brat Miśkoff.
Przypuszczamy, że powodem takiego stanu rzeczy mogła być wada genetyczna. Zdarzają się one niestety coraz powszechniej wszędzie tam, gdzie koty krzyżują się w obrębie rodziny. Kikut był za krótki, by się nim podeprzeć, ale za długi, by nie haczyć nim, nie kaleczyć, nie otwierać świeżo zabliźnionych ran. Dlatego rodzeństwo trafiło do nas. Kikutki zostały przycięte tak, by kotom łatwiej się było poruszać. Wiadomo jednak, że na trzech łapach ich szanse w walce o przetrwanie na dworze są bardzo znikome.
Kózka szybko podchwytuje relację z człowiekiem, choć na razie jeszcze się boi. Jest jednak zupełnie łagodna i pozwala wykonywać przy sobie wszystkie pielęgnacyjne zabiegi. A jest co robić, bo uszach ma wielką hodowlę świerzbowca. Już teraz widać, że uwielbia drapanie pod bródką, za uszkami - zwłaszcza za tym, za którym nigdy nie mogłaby się podrapać sama... Na razie mieszka w klatce - czeka na miejsce w domu tymczasowym, który będzie mógł popracować nad jej socjalizacją... Pręty klatki jej nie służą - założyliśmy jej obróżkę feromonową, by poczuła się choć odrobinę lepiej...
Miśkoff dużo gorzej znosi zamknięcie w klatce. Oswajamy go bardzo pomału, przy pomocy obróżki feromonowej i wielu godzin, podczsj których nawiązujemy emocjonalną więź. Chcemy, by Miśkoff wiedział, że człowiek już nigdy nie będzie dla niego zagrożeniem, bo człowiek jest od kochania.
Miśkoff traktuje z bardzo duża rezerwą ludzi, ale innymi kotami jest bardzo zainteresowany
Na tych filmikach słychać, jak zagaduje przyjacielsko Lenę
Ogólnie doszły nas słuchy, że Miśkoff to był kot, który miał już właściciela i żył z nim normalnie w domu...Niestety to na zamknięcie w klatce reaguje taką agresją, ale w tym momencie niestety nie mamy dla niego lepszego rozwiązania
O ile Miśkoff powoli, bo powoli - ale jednak się rozkręca (już na nas tak nie fuka, pozwala się głaskać, zwłaszcza jeśli robimy to w towarzystwie mięska;), to Kózka jest w dalszym ciągu sparaliżowana strachem - nie widać żadnych efektów;( To Ona z całego szpitalika najbardziej potrzebuje domu tymczasowego, którego nie ma nawet na horyzoncie...
Miskoff zrobil ogromny postęp w stosunku do tego, co było - podejrzewamy cały czas, że to zamknięcie tak źle na niego działa, niestety nie mamy gdzie go wypuścić, poza tym cały czas walczymy z jego zapchanym katarem noskiem.
Dzisiaj postanowiłam go nakręcić, bo odnoszę wrażenie, że wreszcie się z nim dogadałam Odkryłam jego słabość - drapanie za uszkiem Nadal jeszcze jest płochliwy i bardzo się boi, ale paca już zdecydowanie mniej
Nie wiem czy słychać, starałam się aparat zbliżyć jak najbardziej, ale zaczął mruczeć
faktycznie postęp,
chyba cioci Beaty nie lubi - w sobotę zostałam opacana, uszka miał nisko położone jak bajowy Szczerbatek
to trzeba zignorować - od kiedy odkryłam, że ani nie gryzie mocno, ani nie drapie (zresztą ma świeżo obcięte pazury teraz), to już się go nie boję, a i on zaakceptował, że chcę go głaskać - jak zresztą widać na filmikach
myślę, że od teraz będzie tylko lepiej
Stwierdziłam że ma dzień dobroci. Próbowałam Ci nawet smyrnac udało się po grzbiecie ale położył uszy więc nie chciałam bo stresować.
Kozka to dzisiaj zlekniona trochę była. Ale podczas srobania się rozluznila
Kózka dzisiaj przy mizianiu pokazała mi brzusio , cieszę się bardzo że nie jest już tak srasznie zestresowana.
Braciszka smokowe syczenie zignorowałam - faktycznie pomogło, dał się wygłaskać. W momencie gdy zauważyłam Jego mordkę przypominającą bajkowego Szczerbatka - dałam mu spokój.
Musiał pewnie ochłonąć od człowiekowej czułości.
Kózka dzisiaj przy mizianiu pokazała mi brzusio , cieszę się bardzo że nie jest już tak srasznie zestresowana.
Braciszka smokowe syczenie zignorowałam - faktycznie pomogło, dał się wygłaskać. W momencie gdy zauważyłam Jego mordkę przypominającą bajkowego Szczerbatka - dałam mu spokój.
Musiał pewnie ochłonąć od człowiekowej czułości.
Po prostu wczoraj zwariowałam - Miśkoff odstawił taniec pod ręką monki... Ale jaki - wyginanie, prężenie, kładzenie się, machanie łapkami, wiosłowanie po posłanku - faktycznie było późno, ale seryjnie - nie spałam!!!!!!!!!!!!!
Kot obłaskawiony...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]