Minął ponad miesiąc od adopcji Bonuka i nie był to czas spektakularnych sukcesów. Zaczęło się od dwudniowej głodówki, o której już pisałam, zakończonej przymusowym karmieniem. Potem co krok w przód, to dwa w tył. Bonucci jadł bez pomocy i korzystał z kuwety, ale tylko pozostawiony sam i to najlepiej w nocy. Towarzystwo go stresowało, na zabawy nie miał ochoty, czasami pacał (czego nie robił już od roku) i syczał na swoich nowych rodziców, okupując głównie budki drapaków czy inne kryjówki. Kociej koleżance jego zachowania niezbyt imponowały, bo to bardzo miła i spokojna dama, która już dawno wyrosła z fascynacji niegrzecznymi chłopcami i teraz szuka stabilizacji. Wtem wczoraj: SMS tuż przed północą. Bonucci zaczął reagować na zachęty do zabawy z człowiekiem (także poza swoją meliną) i nawet napił się przy nim wody (normalnie - medal za odwagę, kocie

)! Ba! Właśnie doszło do namiętnego pocałunku z rezydentką (w progu) i wspólnych igraszek pod drzwiami! Parafrazując - może to ich urok, może to Feliway, ale mamy wreszcie jakiś większy progres

Kciuki jednak nadal potrzebne.
If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.