Bodhi i Bułek od dzisiaj u nas
na start dostali do swojej dyspozycji całą sypialnię, oczywiście wszystko odpowiednio zabezpieczone.
przy wejściu do domu postawiłam towarzystwo w transporterze na podłodze w przedpokoju, Bodhi i Nutek wymienili noski noski po czym Nutek poszedł na balkon poprzeklinać.
Transporter mają otwarty ale nie chcą go opuszczać.
cóż mogę powiedzieć po pierwszych dniach?
najgorsze było pierwsze 20 godzin - dzieciaki stwierdziły że transporter w którym przyjechały jest najlepszy na świecie i wcale nie chcą wychodzić na pokój.
ale potem już poszło z górki - jedzenie zniknęło z miseczek, 1 i 2 w kuwecie.
póki co Bułek głośno syczy i protestuje ale wzięty na ręce i przytulany odpręża się i pozwala głaskać.
Bodhi nie protestuje ale też podczas miziania cały czas widać że jest spięty i tylko patrzy jak uciec.
Bracia trzymają się cały czas ze sobą, leżą obok siebie w transporterze, w legowisku lub za łóżkiem. Bułek głośno protestuje też wtedy gdy Bodhi jest dotykany/brany na ręce.
Banshee i Budda mieszkają u mnie już kawał czasu - i co mogę rzec?
Przede wszystkim to chyba, że mniejszego kota niż Banshee nie miałam nigdy. Jest tak maleńka i drobniutka, że aż strach ją czasem dotykać, bo ma się wrażenie, że dziewczyna rozleci się na kawałki... Ale to tylko pozory! Mała jest bowiem niezwykle waleczna, doskonale wie, czego chce, a co jej się nie podoba (tego drugiego jest oczywiście więcej). A i wcale taka krucha nie jest, bo kiedy Pasiuczysko funduje jej wampirze czułości (najpierw tuli i myje, potem chwyta za gardło), to dziecko ani piśnie, tylko spokojnie czeka, aż się osieł uspokoi. Mimo iż między jego łapami jak słupy to chwilami po prostu ginie
Budda natomiast w aż tak bliskie relacje z innymi kotami nie wchodzi, ale doskonale radzi sobie i tak, bo skumał się, bestia, z JJem i we dwóch roznoszą świat... Ma to swoje plusy, bo JJ przy Buddzie trochę zmężniał, a Budda nauczył się, że tulenie do człowieka jest fajne i że warto przychodzić na głaski Chociaż kiedy obu zeprze na miłość o trzeciej w nocy... to boli
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Koty to bardzo mądre zwierzęta są i błyskawicznie uczą się od siebie rozmaitych zachowań, częściej niestety tych niepożądanych, ale na szczęście czasem zdarza się od owej reguły chlubny wyjątek. Tak było w przypadku Buddy i JJa - pierwszy był bojowym, wystrachanym dzikunkiem, który na widok człowieka zwiewał i syczał, drugi dla odmiany nie złaziłby z rąk i zaciamkał na śmierć. Panowie są w podobnym wieku i podobnych rozmiarów, zastanawiało mnie zatem, czy i jak się dogadają, tym bardziej, że charaktery z dwóch zupełnie przeciwnych biegunów. I cóż, proszę państwa?
JJ lubi się dopominać o miłość o każdej porze dnia i nocy, niestety, zwłaszcza nocy. I którejś to nocy właśnie obudził mnie, turkocząc i śliniąc. Półprzytomna, mrużę oczy, widzę białą plamę, głaszczę, głaszczę, plama turkocze, tuli się do ręki, zaczyna gruchać i ćwierkać... i nagle mono rozpada mi się na stereo, przy drugim uchu też coś ćwierka! I pcha mi w to ucho mokry, zaśliniony ryjek! I nadstawia się do głaskania! A to była trzecia noc u mnie!
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Obecnie zaś po chwili miziania Budzio bez krępacji wywala brzucho, a wzięty na ręce tuli się jak małe dziecko - ale tylko u mnie, u nieznajomych trochę się boi Inna sprawa, że tak po pięciu minutach głaskania przestaje się być dla niego nieznajomym
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Bodhi i Bułek są nierozłączni, natomiast Budda i Banshee - niekoniecznie.
Na początku owszem - dzieciaki trzymały się razem jak dwa zrośnięte maślaczki, ale po wypuszczeniu z łazienki i poznaniu reszty kotów reguły gry się zmieniły. Budda zaczął spędzać prawie cały swój czas z JJem, Banshee zaś pozostała samotniczką, zdecydowanie chętniej obracając się pomiędzy dorosłymi futrami. Dzień po dniu rozłam był widoczniejszy - i w końcu z przywiązania rodzeństwa nie zostało nic. Co ciekawe, Budda także uwielbia dorosłe koty i namiętnie się do nich wdzięczy, natomiast Banshee nie za bardzo lubi JJa, a i własnego brata zaczyna mieć chyba dość - podejrzewam, że to dlatego, iż obaj są półtora raza więksi od niej, a w zabawie nie w głowach im jakiekolwiek względy dla damy...
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Fajniusio, jak się koty same pakują do transportera. Kiedyś też tak mieliśmy, ale dobre czasy minęły jak zamiast na działkę albo na weekend do babci, kot jeździł do weta.
Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)
Z Buddy zrobił się niesamowity pieszczoch - teraz nie potrzebuje już zachęcającego mruczenia JJa, sam przychodzi i się przytula, wpycha głowę w dłoń, mruczy, łasi się, brzusio wywala... Przekochany chłopiec Jego przyjaźń z JJem okrzepła na tyle, że podjęłam decyzję o tym, żeby połączyć ich w dwupak.
Banshee jest bardziej wycofana, ale wychodzi do zabawy, daje się wziąć do łóżka i wygłaskać, a dziś w nocy nawet sama przyszła i spała obok mojej głowy!.. no dobra, bardziej chodziło jej pewnie o towarzystwo Dżendera, no ale zawsze trochę radości
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Miłość nie polega na tym, żeby patrzeć na siebie, tylko na tym, żeby patrzeć w tę samą stronę...
...ale na mnie też byś czasem popatrzył, a nie
I zawsze tak się kończy - ja cię kocham, a ty śpisz
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez jaggal, łącznie zmieniany 1 raz.
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Banshee chora Okazało się, że ma stan zapalny jelit (wywołany koronowirusem) i przez to zaburzone wchłanianie - straszliwie schudła, aż żal było patrzeć, zwłaszcza kiedy zestawiło się ją z bratem, który to brat wypasiony jest niczem młody dzik. Na szczęście test pokazał, że mała nie ma panleukopenii (prawie zwymiotowałam z nerwów podczas czekania), a antybiotyki pomogły już pierwszego dnia - Banshee odzyskała apetyt i dzielnie wsuwa posiłki programowe i nadprogramowe, więc mam nadzieję, że szybko odzyska utracone gramy... Myślałam, że podawanie jej leków zwiększy jeszcze bardziej dystans między nami, ale ku mojemu zdumieniu, mała zrobiła się tak miziasta, jak nigdy wcześniej - mruczy po najlżejszym dotknięciu i zaczyna się zadomawiać na nowej miejscówce, którą są ludzkie kolana
Budda natomiast, tak jak był małym dzikunkiem, tak awansował na naczelnego miziaka - to pierwszy kot, który sam włazi mi na kolana, układa się na nich i radośnie tuli. W nocy przychodzi i przewala się po mnie, wciska nos w twarz, próbuje wejść pod tiszert... nie wiem, czy go oddam, no nie wiem
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Maleńka, ale zadziorna - "No i co się tak gapisz?!"
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.