_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Święty Mikołaj (występujący w postaci czwórcy ludzko-kociej) minionej Gwiazdki w zasadzie spełnił bowiem życzenia Banshee, które pozwolę sobie zacytować..
Banshee do Świętego Mikołaja napisał/a:
Sanowny Swienty Mikołaju,
pise do Cjebie z pewnym zazaleniem. Otus w zesłym loku dostałam wspaniałom packę z jedzonkiem, ale baldzo sybko je zjadłam i jus wiencej pacek nie było! Poza tym mój blat Budda w swojej pacce miał smiesnie pachnoncego jeza a ja nie, więc w lamach splawiedliwoscji mu go zablalam. Tak ze jakbys chciał telas tes zlobic plezent Buddzie – to nie lób. I sykujonc dla mnie jedzonko miej na uwadze, ze jem jak sikolecka. Cyli dziennie tyle, ile waze. Psy cym choć telas mam tsy psecinek tsy kiloglama, do swiont poplacuje nad masom i planuje wazyc co najmniej 10 kg. Opiekunki som sceptycne, ale bende walcyc! Tsymaj kciuki i lec do tego sklepu...
Twoja wielce upsejma Banshee
PS. Nalysowałam Ci, jakie kalmy lubie, cobys sie nie pomylił. Im wjenksa puska, tym lepiej!
Ergo, dokładnie 24 grudnia "sceptycne" (i niczego niepodejrzewające) Opiekunki niosły z packo..., przepraszam, paczkomatu ponad 25-kilogramowe kartony...
.
Paradoksalnie jednak największym problemem okazały się nie nagłe urazy kręgosłupa czy zakwasy, lecz zmuszenie Banshee do zapozowania z prezentem, którego wspaniałość ją zapewne onieśmieliła...
(jakby co na tym foto jest Banshee - ten ciemny fragment nad jeżem po prawej )
Ostatecznie najlepszym ujęciem było to
Na szczęście BanBan postanowiła jednak podzielić się z rodziną swoim dobytkiem, dzięki czemu Budda pobawił się jeżem, a kota szalała z piórkiem, które wcześniej otrzymał jej brat
Na koniec wypada zdradzić, że Banshee została obdarowana przez domek stały naszych byłych podopiecznych, Bazza i Rollo - serdecznie dziękujemy!
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
anoo, Brodzeństwo ma to do siebie, że o ich uznanie trzeba czasem powalczyć dość długo - za to jak już się je zdobędzie, to nie ma odwrotu. Banshee przekonywała się do mnie ponad dwa lata, teraz zaś kocha mnie szczerze i głęboko, domaga się uwagi i intensywnie okazuje swoje niezadowolenie, gdy jej nie dostaje (co widać wyraźnie na obudowie mojego laptopa - jakim cudem cztery zęby mogą siać takie zniszczenie...?), zdarza się jej nawet mnie umyć...
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Banshee jest kotem budzącym bardzo ambiwalentne uczucia estetyczne - są momenty, kiedy wydaje się najładniejszym stworzeniem świata, ale czasami wygląda jak efekt eksperymentów pijanego naukowca, który bawi się DNA kota, szynszyli i buldożka francuskiego. jakkolwiek jednak wygląd Banshee to kwestia gustu, zupełnie inną kwestią są wydawane przezeń dźwięki - kiedy zaczęła chrząkać i chrumkać zatem, bez zbędnych ceregieli udałyśmy się z nią do weterynarza. na szczęście pani doktor stwierdziła, że osłuchowo kota jest czysta, a jej pochrząkiwanie wynika najprawdopodobniej z problemów z zatokami. kota dostała zastrzyk przeciwzapalny w zadek, mamy też robić jej inhalacje/płukać nos, żeby rozrzedzić wydzielinę. na szczęście BanBan nie traci humoru ani rezonu, doznawane od nas krzywdy znosi bardzo dzielnie i nieodmiennie okazuje mi ogrom swoich uczuć.
aha - okazało się, że jeśli chodzi o banszyną urodę, pani doktor reprezentuje pierwszą frakcję doznań. całą wizytę komplementowała zwierzę, nawet potworę przytuliła.
i w sumie się jej nie dziwię, bo mimo buldożkowatości, notorycznego skrzeczenia oraz upodobania do dźwięku lecącego moczu, Banshee potrafi być absolutnie przeurocza.
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Banshee chciałaby mieć przyjaciółkę, ale wciąż lokuje swe uczucia w większych od siebie kocicach, preferujących samotność i nie szczędzących karnych strzałów z łapy
Niestety ekspresja Banszczura, która bawi się z równym entuzjazmem (i gracją), jak pewien typ wujka na weselu, Zaharze totalnie nie podchodzi.
Za to całkiem przyzwoicie z "nową" relacje ułożył sobie Budda. To znaczy - Zahara patrzy na niego jakby z mniejszym obrzydzeniem, co w jej przypadku oznacza niemal miłość No ale co tu się dziwić? Kto nie uległby urokowi takiego przystojnego chłopca?!
Wszystkie burasy (i nie tylko) są jego - nawet wredne rezydentki
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Jak mówią - "kwiecień plecień, bo przeplata: będzie dobrze, koniec świata"
Poza tym "czasem słońce, głównie deszcz, grad i śnieg", więc nawet sezonu parapetowego nie udało się rozpocząć, choć poczyniono stosowne przygotowania... Wiosenna sesja również nie przywołała wiosny, zatem nie ma ratunku, bo naprawdę tak uroczych zdjęć Banshee więcej nie będzie
Wracamy zatem pod kocyki...
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
meh, no wszak to znana buldożkonietoperzoszczurszyla jest.
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
w swoim DT Banshee zwana jest pieszczotliwie Małym Kotkiem - kiedy tu trafiła była wszak mikrą pchłą, a późniejsza choroba (zapalenie jelit) i wynikające zeń problemy z przyswajaniem pokarmu sprawiły, iż BanBan bardzo długo odstawała gabarytami od pozostałych kociastych. na przekór mizernej* posturze Banshee posiada jednak potężnego ducha walki, o czym niejednokrotnie (czasem boleśnie) przekonują się rezydenci. sztukę walki wręcz i szczypania w tyłek kota opanowała do tego stopnia, iż nawet dwukrotnie cięższe kocury czują przed nią respekt - ostatnio na przykład BanBan bezpadronowo przypomniała rezydentowi Pasiukowi (prawie 6 kilo żywej wagi), że to ona rozdaje karty. zapędziła go w róg pokoju, przyjęła pozycję bojową boczną, zaczęła buczeć oraz wydawać z siebie bojowe miauki i uwierzcie, Pasiuk był autentycznie przerażony, do tego stopnia, iż skulił się, zamknął oczy i udawał, że go nie ma. dopiero, gdy sroga Banshee nasyciła się trwogą przeciwnika i odeszła, ośmielił się popełznąć w kierunku drzwi...
jestem w nastroju nieprzysiadalnym...
...ale są też koty, które lubię. no, powiedzmy.
* niech będzie, że teraz może nie aż tak znowu mizernej, nawet fałdeczka tu i ówdzie się zdarzy...
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]