Już od zeszłego roku próbujemy zaprowadzić "koci" porządek w jednej z podpoznańskich wsi... Efektem pierwszej tegorocznej łapanki było troje kotów, określonych po prostu numerami, bo po kastracjach miały wrócić na miejsce bytowania. Już pierwszy rzut oka na nie w dziennym świetle postawił ich powrót pod dużym znakiem zapytania: każde przeraźliwie chude, wyrudziałe, z galopującym świerzbowcem, do tego wszoły, pchły i tasiemce... W takim stanie konieczne stało się badanie krwi, zwłaszcza że każdy kot musiał mieć przeprowadzoną także sanację paszczy...
Radzio to najmłodszy kot, około 4-letni, i najbardziej tulaśny - można go nosić, ściskać i całować:) Jego największym problemem (obok wolnościowego "standardu") była gigantyczna bulwa na dziąśle - na szczęście okazało się, że to gigantyczny korzeń po ułamanym kle - stan zapalny musiał być jednak naprawdę potężny, bo w zasadzie dopiero miesiąc po ekstrakcji dziąsło przestało być opuchnięte... Poza tym cały czas walczymy ze stanem zapalnym uszu - mamy nadzieję, że to będzie "tylko" prozaiczny - ale bardzo upierdliwy- świerzbowiec...
Miłorad czeka na dom, choćby tymczasowy, bo ze względu na niejako awaryjne przyjęcie (a już na bank nieplanowane) - utkwił w klatce...
Miłoradzio jest bardzo odważnym kotem - w nowym otoczeniu rozgląda się ciekawie i ze stojącymi uszami i ogonem zaczyna zwiedzać. Nie straszne mu dzieci, psa na tę okoliczność jeszcze nie testowano - to będzie następny krok, ale jesteśmy dobrej myśli! Szkoda, że to nowe otoczenie to tylko na potrzebę sesji zdjęciowo-filmowej - w piwnicy, gdzie stoi na co dzień klatka z Miłoradkiem, jest po prostu zbyt ciemno...
Radzio przyjechał na nowe włości - od prawie dwóch tygodni jest w szpitaliku - i nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia - tak samo otwarty, uwielbiający i lgnący do człowieka, złakniony głasków... Odwiedziliśmy też w końcu lekarza, by "skonsumować" szczepienie - to się udało; natomiast w uszach - ciągle maniana:/ Badanie cytologiczne pokazało, że to na bank nie roztocza, bakteriologicznie i mykologicznie też czyściutko - doktorka stawia na alergię pokarmową - zatem jak tylko karma mono dojedzie - przestawiamy chłopaków i za 6 tygodni kontrol. No i problem z pasożytami - niestety trza sporego czasu, by wytępić to, co najprawdopodobniej siedzi w chłopaku - czyli nicienie płucne i kokcydia...
Jeśli chodzi o charakter to Miłorad jest kotem, którego szuka prawie każdy! Bardzo pro-ludzki, wita się entuzjastycznie z ludźmi, których widzi pierwszy raz. Woła i domaga się uwagi każdego kto wejdzie do szpitalika. Dla tego kota liczą się tylko głaski, przytulanki i człowiek... No i może miska z karmą też mile widziana, ale jednak na drugim miejscu
Moje pierwsze spotkanie z Miłoradem Później już nie nagrywałam bo ręce miałam obie zajęte mizianiem tego przytulaka.
Zaczęło się zwyczajnie, jak przeziębienie. W piątek Miłorad zaczął kichać (nie było w tym nic nadzwyczajnego, niedawno miał szczepienie, mógł się rozłożyć). W sobotę zaczęło łzawić mu prawe oczko (nie było w tym nic nadzwyczajnego, Miłorad ma podejrzenie alergii pokarmowej, od początku miesiąca bierze Pirition). Apetyt jak zawsze, zachowanie też niczego sobie. W niedzielę rano łzawiły już oba oczka, a my pomału planowaliśmy wizytę wet wciąż podejrzewając zwykle przeziębienie. W niedzielę wieczorem zastałam Miłorada apetycznego, ze strumieniami cieknącej śliny. Wyglądał fatalnie, oczka małe, pyszczek zapuchnięty, nos mokry i zasmarkany. Nie chciał żebym go dotykała, cofał się od ręki. Krztusił się śliną i panikował tym, ze coś mu zwisa z pyszczka Zajrzałam na szybko do gardła - wyglądało normalnie. Szybka konsultacja, transporter i do weta. Niedziela, więc bez możliwości wyboru pojechaliśmy do całodobowej kliniki Wet. Kolejka kilometrowa, wiec przyszło nam czekać kilka godzin w aucie aż nas ktoś przyjmie. W tym czasie Miłorad, zaślinił cały transporter i siebie (dosłownie). Podkład był cały mokry, tak jakby osikany, ale to była ślina. Kot ośliniony od łap do ogona
Co wyniknęło z wizyty.. płuca czyste, temperatura w normie, krtań tkliwa. Wstępna diagnoza mówi, że kot nie połyka śliny bo boli go gardło. Dostał w zastrzyku antybiotyk, lek przeciwzapalny i atropinę. To ostatnie po to by zahamować ślinienie.
Na nocną obserwację wylądował w mojej łazience. W nocy widać było, że leki działają - kocurek ożywił się, zjadł coś, rozglądał się zaciekawiony i prosił o głaski, wyglądał okropnie, ale i tak lepiej. Dziś nad ranem niestety znów był osowiały i nie chciał dać się dotknąć A kiedy przed południem planowałam go do transportera wrócił mu ślinotok Dziś kolejna wizyta Wet. Trzymajcie kciuki
Wiek: 30 Dołączyła: 30 Cze 2019 Posty: 403 Skąd: Poznan
Wysłany: Pon 08 Cze, 2020 17:40
Będziemy trzymać! I kciuki i łapki!
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 14 Cze, 2020 21:47
Miłorad w czwartek chyba czuł się bardzo kiepsko. Byłam ok południa i jedzenie było nieruszone, a on leżał jak szmatka na posłanku, które było aż mokre od wydzieliny z nosa/ust. Nie poruszył się nawet na mój widok.
Nakarmiłam go Convą ze strzykawki. Zjadł ok 20 ml i po jedzeniu troszkę się ożywił. Nawet zaczął sobie ostrzyć pazurki na klatce, więc włożyłam mu do środka wiszący drapak.
Tutaj już po jedzeniu, widać, że straszny bidulek i słychać ciężki oddech
Po załamaniu zdrowotnym Miłorada nie ma już śladu. Ciężkie działa antybiotykowe pokonały infekcję i chłopak znów czaruje słodkimi oczkami. Przez jakiś czas będziemy jeszcze wspomagać odporność i odbudowywać florę jelitową, ale zdecydowanie najgorsze mamy za sobą. Kamień z serca!
Słodkie zdjęcia czekają na oprawę i na dniach wrzucę dowody!
Wiek: 30 Dołączyła: 30 Cze 2019 Posty: 403 Skąd: Poznan
Wysłany: Sro 01 Lip, 2020 20:00
Oprócz Gacka Miłorad jest najbardziej przytulaśnym kocurkiem na świecie! Wtula się całym sobą w człowieka a bliskość z nim sprawia mu ogromną przyjemność
Nie wiem dlaczego ale zawsze jak podchodzę do klatki kawalera mówię sobie pod nosem idzie rak Miłorad jak ugryzie będzie znak Ja przecież Miłorad nie gryzie ?
A już tak na poważnie, Boże czy tylko jak ja przychodzę to ta gaduła tak u Was też gada? Ale nie jest to takie zwykłe gadanie, ponieważ jest ono podzielone na fazy:
I FAZA
"Cześć człowiek! Powiedz ty na dłużej czy tylko na szybko wpadłeś? No powiedz, powiedz, powiedz!"
II FAZA
"O człowiek widzę, że jest na dłużej! Pamiętaj daj jeść! Daj jeść! Ja miesiąc nie jadłem!!! Serio miesiąc dasz wiarę?! Karygodne!!!!"
III FAZA
"No człowiek chyba sobie jaja robisz! Najpierw kuweta?! Serio? Jeść!!
IV FAZA
"No nareszcie! I wtedy zapada cisza... słychać tylko mlaskanie
V FAZA
"Skończyłem! Jesteś pewna, że nie dostane drugiego dania?!!!
VI FAZA:
"Ciociu ja Ciebie kocham!!! Poprzytulamy się?!
VII FAZA
"Ciociu a pobawimy się!!!!??? " (PS siekierka oznacza zabawę wędką)
VIII FAZA
"Ciociu ja chce spać!!! Spadaj! "
I Znowu zapada cisza i Miłorad idzie się wykąpać (bardzo dokładnie) i idzie spać:)
Uwaga im więcej wykrzykników tym więcej miałków Miłorada!
Teraz będzie o sprawach kupnych - u Radochny, która pochodzi z tego samego stada, co Miłorad, wykryto nicienie płucne i kokcydia - zatem kocur został poddany odrobaczaniu i standardowemu badaniu kału - u niego wynik był wzorowy - niczego nie stwierdzono! Dlaczego zatem się nie cieszymy? Bo u jego kolegi zza ściany obecnie, a towarzysza mściszewskiej niedoli onegdaj, Mściwuja, wykryto lamblie Faktycznie - stan kup był średni... Dlatego oboje musieli zostać znowu poddani odrobaczeniu - tym razem jeszcze innym specyfikiem, który działa na te konkretnie pierwotniaki. No i mamy powtórkę z rozrywki, czyli kolejną zbiórkę urobku... Oby tym razem niczego nowego nie znaleźć! Zobaczcie sami - nawet Miłorad jest zdegustowany tą sytuacją;)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]