Cztery niespełna czteromiesięczne kociaczki, niesterylizowane, oswojone, ufne i garnące się do człowieka. Jak mogą sobie poradzić?
a) rozszarpią je psy/lisy/inne koty
b) wpadną pod koła samochodu albo innego pojazdu
c) umrą z głodu lub choroby
d) ktoś zastrzeli je z wiatrówki/utopi/zakatuje
e) przeżyją i dadzą życie kolejnym maleństwom, którym grozić będzie, że a) rozszarpią...
I gdyby nie to, że cudem zwolniło się miejsce w szpitaliku, tak pewnie by się stało. Na szczęście dzięki pomyślnemu zrządzeniu losu, maluchy trafiły do nas. Troszkę wystraszone, ale oswojone, zwinne, śliczne i zdrowe jak ryby... Ryby... ryby?
Płotka, delikatna burasia o przepięknej, jasnej oprawie oczu:
Delfina*, domagająca się atencji i uwagi, posiadaczka białej plamki na nosku:
Pirania, która drapieżne ma tylko imię... i może trochę też urodę:
Początkowo wzięty za Makrelę, jedyny chłopak wśród rodzeństwa, Tuńczyk:
Smyki na ZDJĘCIACH i FILMACH.
* tak, wiemy, że delfin to ssak, a nie ryba, no ale gdy próbowaliśmy nazywać ją np. Flądrą, to krzyczała tak, że musieliśmy się poddać...