Bogusław pojawił się nagle na jednym z łazarskich podwórek - kompletnie oswojony, łagodny wobec ludzi i kotów, dorodny kocur... Pierwsza myśl karmicieli - zagubił się, taki kocurek musi mieć dom, który za nim tęskni! Ogłoszenie pojawiło się także u nas - mieszkańcy sprawdzili też wszystkie doniesienia o kotach poszukiwanych. Rezultat - Bogusław trafił na kastrację, a teraz czeka na Opiekuna, który nie pozwoli mu się zagubić (nie wspominając o wyrzuceniu z domu...). Bogi jest młody, zdrowy, ma zadatki na wielkiego kota i super miziaka:)
no czuć; tylko Bogi nie potrafi okiełznać swych uczuć - lubi się bawić dłońmi, a na kolanach ugniata z miłości tak, że mam czerwone piegi
ALE kocurrro jest bardzo inteligentny - od razu załapał, że gryzienie i zbyt mocne wbijanie pazurów skutkuje przerwą w czułościach - i po pierwszym przestoju miziankowym zachowuje się perfekcyjnie - póki co trwa to kilka godzin, ale jestem dobrej myśli!!!!
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17256 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 15 Wrz, 2016 02:47
kilka godzin Ci kolana ugniata?
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Bogi łazi sobie po domu - trochę się boi, najlepiej śpi Mu się w jakiejś kryjówce - np. ukochał szufladę bieliźnianą Marcina, ale na podłodze rozwala się jak rasowy kanapowiec:) I co to za gaduła - grucha, popiskuje, miauczy, najśmieszniejsze są właśnie te Jego pomiaukiwania, bo robi to jakby miał 1,5 kg i 6 miesięcy, a nie wzrost wyższy od Lutego, a wagę oscylująca wokół Lutkowych parametrów:)
Tu jeszcze w klatce, ale słychać te "kocurze" miauki:
Ech, Bogi w klatce...
Mimo ogromnej potrzeby bycia częścią stada (gdybyście słyszeli to nawoływanie, gruchanie i widzieli to wdzięczenie się...) musiał wrócić do klatki... Dlaczego? Otóż to kocur, który nie da sobie w kasze dmuchać - kiedy podszedł zbyt blisko do Zeldy i dostał standardowy ochrzan (plaskacza z łapy i słowo "spadaj" wysyczane przez zęby) - postawił się - niestety poleciało futro, a Zelda była tak wystraszona, że nie mogłam Jej spod szafy wyciągnąć... W zasadzie to nic strasznego - pewnie po jakimś czasie wyjaśnili by sobie wszystko, tylko że... to Zelda... Każdy stres, poddenerwowanie może być śmiertelnie niebezpieczne dla jej zdrowia, nawet życia... Nie mieliśmy wyjścia, a Bogusław - szansy:(((
Nie przesadzę chyba, jeśli napiszę, że każdy dyżurny w szpitaliku już w Nim zakochany
tu jego ulubiona miejscówka:
Boguś jest cudownym przylepcem nie za bardzo rozumie, dlaczego ogląda świat przez kraty... nasze domy tymczasowe zakocone po czubki kocich wąsów dlatego, mimo łagodnego usposobienia i cudownego charakteru nie można było ryzykować pogorszenia stanu zdrowia Zeldy po krótkiej sprzeczce z Bogusiem...
w szpitaliku Boguś jest bardzo zainteresowany innymi kotami, wyjątkowo polubił się z Flake
jakby było cudownie, gdyby tez puszysty kocurro znalazł swoje własne miejsce w czyimś serduchu...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]